Złapiemy szaleńca!
Ludzie mają dość życia w zagrożeniu i sami chcą ująć mężczyznę, który zaczepia w pobliskim zagajniku kobiety. – Policja nie może nam pomóc, więc załatwimy to na własną rękę – zapowiadają.
Pani Alicja na długo zapamięta wtorkowe popołudnie sprzed dwóch tygodni. Szła jak co dzień leśną ścieżką, która łączy dzielnicę Beata z ulicą Sportową. – Szłam po dzieci. Była może godzina 14.00. W samym środku lasu zauważyłam mężczyznę idącego z naprzeciwka. Niósł puszkę piwa i bardzo dziwnie się zachowywał. Szedł w bardzo charakterystyczny sposób – wspomina 26-latka. Przyśpieszyła kroku i mając złe przeczucia, wyciągnęła telefon. Chwilę po tym jak ją minął, zawrócił i zaczął biec w jej kierunku. – Prawie mnie złapał – mówi kobieta. Pani Alicja, mimo iż była panicznie przerażona, zachowała trzeźwość umysłu i zaczęła udawać, że przez telefon rozmawia z ojcem. Napastnik myśląc, że wzywa pomoc, oddalił się szybko w kierunku ulicy Sportowej. Kobieta dopiero po chwili wykręciła numer ojca i opowiedziała, co się stało. – Od razu wsiadłem w auto i pojechałem do lasu – mówi Bronisław Reinhold, ojciec zaatakowanej kobiety.
Dostał w twarz
Gdy pan Bronisław upewnił się, że córce nic nie jest, ruszył na poszukiwanie napastnika. – Nie wiedziałem, jak dokładnie wygląda, ale w pewnym momencie natknąłem się na mężczyznę, który siedział na skrzyżowaniu dróżek i pił piwo. Nie wiedziałem, że to on. Gdy chciałem spytać, co tu robi, otrzymałem cios w twarz – wspomina zdenerwowany ojciec. Pan Bronisław nie należy do osób wątłych, w młodości zawodowo uprawiał sport. Mimo to mężczyzna powalił go na ziemię. – Uderzyłem go również w twarz. Krzycząc uciekł w kierunku ulicy Raciborskiej. Widać często tędy chodził. Doskonale sobie go zapamiętałem. Jest bardzo wysoki i ma krótkie, rude włosy. To charakterystyczny wygląd – mówi Reinhold. Jak się okazało, mężczyzna o takim rysopisie zaczepiał także starsze kobiety. Mieszkańcy Beaty wiedzą, kto mieszka w ich dzielnicy. – To nie jest człowiek stąd. Ma bardzo charakterystyczny wygląd. Może pracuje gdzieś tu dorywczo – zastanawia się Jan Migacz, który mieszka w pobliżu.
Atakuje dzieci
Mieszkańcy Beaty mają żal do policjantów, że ci nie podjęli żadnych konkretnych działań mających na celu poprawienie bezpieczeństwa w ich dzielnicy. – Policjanci podjechali oznakowanym radiowozem. A tu potrzebne są działania operacyjne – uważa pan Jan. Sytuacja na Beacie staje się poważna. Ostatnio młodzież w wolnym czasie chodzi po miejscowym lesie z drągami, jak to określa „poluje na zboczeńca”. Mieszkańcy są świadomi, że może tu dojść do tragedii. – Boimy się o swoje dzieci i córki. Sytuacja się powtarza. Gdy mieszkańcy dorwą go w swoje ręce, to nie wiem, co się stanie – mówi pan Bronisław. Jak się okazuje, w lutym w okolicach miejscowej szkoły nieznany mężczyzna molestował 12-letnią dziewczynkę. Został spłoszony, gdy zaczął ją rozbierać.
Walczą o światło
Mieszkańcy podejrzewają, że może to być ta sama osoba. – Walczymy tu od lat o oświetlenie i przystanek. Teraz droga przez zagajnik to jedyny szlak do szkoły. Przy Raciborskiej nie ma chodnika i panuje duży ruch, ale nasze dzieci muszą codziennie iść prawie 700 metrów przez las – mówi pan Bronisław. – Gdy składałem doniesienie o ataku na córkę, policjanci nawet nie spisali notatki – dodaje.
Nadkomisarz Aleksandra Nowara z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku:
Każda informacja dotycząca takich wypadków jest dla nas na wagę złota. Bez znaczenia czy osoba została skrzywdzona, czy tylko przestraszona, zachęcamy do informowania nas o każdym tego typu przypadku. Każdy szczegół się liczy. Nasi policjanci często wykorzystują później informacje dotyczące wyglądu napastnika i częściej patrolują zagrożone miejsca. Co do przypadku molestowania dwunastolatki, to obecnie jest ona pod opieką pedagogiczną i psychologiczną. Dodatkowo przeprowadziliśmy w szkole spotkanie z dziećmi dotyczące tego typu zagrożeń. Rozmawialiśmy, jak się należy zachować w tego typu sytuacjach oraz jakich miejsc unikać.
Każda informacja dotycząca takich wypadków jest dla nas na wagę złota. Bez znaczenia czy osoba została skrzywdzona, czy tylko przestraszona, zachęcamy do informowania nas o każdym tego typu przypadku. Każdy szczegół się liczy. Nasi policjanci często wykorzystują później informacje dotyczące wyglądu napastnika i częściej patrolują zagrożone miejsca. Co do przypadku molestowania dwunastolatki, to obecnie jest ona pod opieką pedagogiczną i psychologiczną. Dodatkowo przeprowadziliśmy w szkole spotkanie z dziećmi dotyczące tego typu zagrożeń. Rozmawialiśmy, jak się należy zachować w tego typu sytuacjach oraz jakich miejsc unikać.
Adrian Czarnota