Klną, aż uszy więdną
Chowaj ten aparat, bo ci go rozwalę! – takimi słowami przywitali naszego dziennikarza pracownicy RSM.
– Chowaj ten aparat, bo ci go rozwalę! Zjeżdżaj ty głąbie, nie będziesz tu robił żadnych zdjęć! Nie zwracajcie uwagi na idiotę! – tak pracownicy Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej przywitali naszego dziennikarza.
W miniony czwartek do naszej redakcji zadzwonili mieszkańcy osiedla Dąbrówki, żaląc się, że właśnie rozpoczęła się likwidacja placu zabaw dla dzieci. – To jedyne zielone miejsce na tym osiedlu. Dzieci mogły pobawić się w piaskownicy i pohuśtać na karuzeli – mówiła nam roztrzęsiona mieszkanka bloku nr 1. Plac przy bloku nr 3 miał być juz likwidowany w ubiegłym roku. Mieszkańcy napisali nawet do Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej pismo przeciwko likwidacji placu, pod którym podpisało się kilkudziesięciu lokatorów. Wówczas mówiło się o tym, że w miejscu placu ma zostać wybudowany parking dla samochodów, których stale przybywa na osiedlu. Gdy sprawą zainteresowały się media, administracja poinformowała, że to tylko kosmetyczne zmiany, a plac zostaje.
Ekipa wypoczywa
Gdy nasz reporter zjawił się na placu zabaw, część elementów była już gotowa do wywiezienia. Po ekipie RSM nie było jednak śladu. Mieszkańcy przyglądali się rozbiórce placu. – Szkoda tego miejsca. Teraz zostanie tylko jeden plac na naszym osiedlu. Jak zejdą się tam wszystkie dzieci, to już wcale telewizora nie będzie słychać. Tu przynajmniej hałas tłumiły korony drzew – narzekał Mieczysław Kowalski, lokator jednego z bloków. – Szkoda, że nam się nie udało. Walczyliśmy o ten plac – rzuciła młoda kobieta.
Szybka porada prawna
Po około 30 minutach, przy porzuconym sprzęcie budowlanym pojawiła się ekipa spółdzielni. Na widok naszego reportera robotnicy obrzucili go wyzwiskami. – Chowaj ten aparat, bo ci go rozp... – krzyczał jeden z mężczyzn. Robotnicy nie chcieli słuchać, że to miejsce publiczne i zdjęcie może robić każdy, nie tylko dziennikarz. Ekipa RSM jednak nie ustępowała. – Zjeżdżaj stąd głąbie, nie będziesz tu robił żadnych zdjęć. Rozwalimy ci zaraz ten aparat – posypały się w kierunku dziennikarza groźby. Po wiązance gróźb i przekleństw fachowiec postanowił zawiadomić o wszystkim swoich szefów. Pobiegł do biura administracji osiedla. Wrócił niepocieszony. – Nie zwracajcie uwagi na idiotę, niech robi sobie zdjęcia – rzucił na głos do swoich kolegów. Praca znów ruszyła „z kopyta”.
– Taka właśnie kultura panuje proszę pana w Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej – skwitowała Ewa Solecko-Wojtyczko, która od lat toczy boje ze spółdzielnią. – Oni wszystko tu niedługo polikwidują. Zachowanie ekipy fachowców świadczy tylko o tym, że sami mają poczucie winy i wiedzą, że to, co robią, nie jest w porządku – dodała. Mimo iż administratorzy wiedzieli, że dziennikarze są na placu zabaw, nikt do nas nie przyszedł, by wyjaśnić lub załagodzić sytuację. Dodzwoniliśmy się do nich dopiero następnego dnia. – Plac jest rzeczywiście likwidowany, ale to konieczność. Z dwóch placów robimy jeden. Nowe przepisy nakazują nam ogrodzenie tego typu obiektów, by nie wchodziły tam zwierzęta i nie zanieczyszczały tego terenu – wyjaśnił Antoni Dziad, administrator osiedla. W piątek próbowaliśmy od rana skontaktować się z prezesem spółdzielni, Stanisławem Lenertem. Ten jednak, gdy się dowiedział, na jaki temat chcemy rozmawiać, nie chciał odbierać telefonów i opuścił gabinet. Rozmowy z dziennikarzem nie bał się jego zastępca, Marek Gruszczyk. – Mogę zapewnić, że w miejscu placu nie będzie żadnego parkingu. Teren zostanie wyrównany i zostanie zasiana tam trawa – zapewnił wiceprezes.
Komentarz
Jeszcze w poniedziałek próbowaliśmy się skontaktować z prezesem RSM Stanisławem Lenertem. Był w swoim gabinecie, jednak odmówił rozmowy z naszym dziennikarzem. Być może było mu niezręcznie komentować temat likwidacji placu zabaw i kulturę swoich pracowników. Jeszcze w ubiegłym roku zapewniał, że plac zabaw nie zniknie i pojawią się dodatkowe huśtawki.
Jeszcze w poniedziałek próbowaliśmy się skontaktować z prezesem RSM Stanisławem Lenertem. Był w swoim gabinecie, jednak odmówił rozmowy z naszym dziennikarzem. Być może było mu niezręcznie komentować temat likwidacji placu zabaw i kulturę swoich pracowników. Jeszcze w ubiegłym roku zapewniał, że plac zabaw nie zniknie i pojawią się dodatkowe huśtawki.
Adrian Czarnota