Podbili serca publiczności
W Rybniku zagrał „Septeto Nacional” – muzyczna legenda z Kuby.
Byli nazywani na przemian „najlepszym obok cygar towarem eksportowym Kuby” oraz „ojcami chrzestnymi nowoczesnej muzyki kubańskiej”. W Rybniku udowodnili, że zasługują na oba miana.
– Koncert był rewelacyjny. Trochę szkoda, że publiczność nie była na początku chętna do tańca, a dopiero później się rozruszała – dzieli się wrażeniami Teresa Seifert. – Koncert był fajny, ale mam wrażenie, że muzycy byli chyba trochę zmęczeni, bo dzień wcześniej grali w Zabrzu. Ale i tak było super – dopowiada Rafał Zielonka. Para miłośników salsy miała swój udział w przełamaniu pierwszych lodów między publicznością a kubańskimi muzykami podczas ich występu w Rybniku. Początek koncertu nie zapowiadał zbyt udanego wieczoru, ale z minuty na minutę atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca. Współczesny „Septeto Nacional” to już kolejne pokolenie muzyków kubańskich wiernych tradycji, liczącej ponad sto lat muzyki son, od której wywodzi się salsa. To także grono artystów wiernych temu, co dał tej muzyce Ignacio Pineiro, założyciel grupy. Muzycy udowodnili, że są jego godnymi następcami, którym do klasycznego repertuaru son udało się zarazem tchnąć nowego ducha. I udało się podbić serca rybnickiej publiczności. – Można tańczyć – namawiał łamaną polszczyzną Eugenio Rodriguez, lider zespołu. Pod koniec koncertu nie było już osoby na widowni, która byłaby w stanie usiedzieć na miejscu, a Teresa Seifert i Rafał Zielonka zatańczyli nawet z muzykami na scenie. – Nie zaplanowaliśmy tego, to było spontaniczne. Pierwszy raz tańczyliśmy podczas koncertu na scenie i mieliśmy tremę, bo patrzyła na nas rodzina – przyznali później ze śmiechem. Zdradzili też, że kiedyś tańczyli niemal codziennie, a salsy na początku uczyli się u Aleksandra Piechy. Podczas koncertu zaprezentowali „własną” odmianę salsy z elementami salsy kubańskiej i kolumbijskiej. – Najważniejsze, to jak mówili muzycy, „corazon”, czyli mieć tę muzykę w sercu, a kroków tańca można się nauczyć, bo nie są trudne – stwierdza Seifert. – Trzeba po prostu kochać salsę – podsumowuje Zielonka.
„Septeto Nacional” „zaraża” miłością do dźwięków rodem z Kuby publiczność w wielu zakątkach świata od ponad 80 lat.
Beata Mońka