Concord? Czemu nie?
Rozmowa z prof. Tadeuszem Sławkiem o kampusie w Rybniku i przyszłości naszego miasta.
– Panie profesorze, gdy piastował pan funkcję rektora Uniwersytetu Śląskiego, w Rybniku narodziła się inicjatywa powołania Zespołu Szkół Wyższych. Nasze miasto zawdzięcza panu bardzo wiele. Odważę się nawet powiedzieć, że można pana zaliczyć do grona ojców założycieli rybnickiego kampusu. Proszę powiedzieć, w jakich okolicznościach rodziła się nasza przestrzeń akademicka oraz jak pan dzisiaj postrzega tę inicjatywę w kontekście przyszłości Rybnika?
– Tadeusz Sławek: (Ze zdziwieniem i uśmiechem). Hmm, wpisanie mojej osoby w poczet ojców założycieli Zespołu Szkół Wyższych w Rybniku byłoby dla mnie oczywiście wielkim zaszczytem. Należy jednak pamiętać o tym, że powstanie tej inicjatywy, a później jej realizacja w tak atrakcyjnej formie, jaką ona dzisiaj przybiera – to w znacznej mierze owoc pewnego dłuższego procesu, którego punkt materializowania się nastał akurat w czasie, gdy byłem rektorem. Przede wszystkim zaś rybnicki kampus jest przykładem bardzo dobrego myślenia instytucji samorządowych w edukacji. Odnosząc się do tej inicjatywy w kontekście przyszłości Rybnika: ja na to patrzę bardzo dobrze. Jest to przykład znakomitego postrzegania przestrzeni społecznej przez władze samorządowe, które zrozumiały dwa podstawowe prawidła. Po pierwsze: niekoniecznie „dobra inwestycja” to taka, która daje przewidywalny, natychmiastowy i wymierny zysk. Po drugie zaś dostrzeżono, że jakość przestrzeni buduje się poprzez jakość relacji społecznych, a te z kolei zależą w znacznym stopniu od stopnia wykształcenia, świadomości mieszkańców.
– Tadeusz Sławek: (Ze zdziwieniem i uśmiechem). Hmm, wpisanie mojej osoby w poczet ojców założycieli Zespołu Szkół Wyższych w Rybniku byłoby dla mnie oczywiście wielkim zaszczytem. Należy jednak pamiętać o tym, że powstanie tej inicjatywy, a później jej realizacja w tak atrakcyjnej formie, jaką ona dzisiaj przybiera – to w znacznej mierze owoc pewnego dłuższego procesu, którego punkt materializowania się nastał akurat w czasie, gdy byłem rektorem. Przede wszystkim zaś rybnicki kampus jest przykładem bardzo dobrego myślenia instytucji samorządowych w edukacji. Odnosząc się do tej inicjatywy w kontekście przyszłości Rybnika: ja na to patrzę bardzo dobrze. Jest to przykład znakomitego postrzegania przestrzeni społecznej przez władze samorządowe, które zrozumiały dwa podstawowe prawidła. Po pierwsze: niekoniecznie „dobra inwestycja” to taka, która daje przewidywalny, natychmiastowy i wymierny zysk. Po drugie zaś dostrzeżono, że jakość przestrzeni buduje się poprzez jakość relacji społecznych, a te z kolei zależą w znacznym stopniu od stopnia wykształcenia, świadomości mieszkańców.
– Czy można zatem zakładać, że ta ogromna inwestycja finansowa zapewniła naszemu miastu instytucje, dzięki którym Rybnik stanie się swojego rodzaju stolicą intelektualno–kulturową regionu, może nawet Śląska? Doskonałe warunki techniczne, młodzi i ambitni wykładowcy, samonapędzająca się aktywnością brać studencka, przychylność i włączanie się w tworzenie przestrzeni akademickiej nie tylko ze strony władz samorządowych, ale rybniczan w ogóle – czy z tego wszystkiego może narodzić się coś wielce żywotnego i twórczego na skalę regionu? Warto przypomnieć, że rolę podobnego jądra aktywności intelektualnej i kulturalnej dla całych Stanów Zjednoczonych pełniło przez cały okres amerykańskiego romantyzmu miasteczko Concord, które jest o wiele mniejsze od Rybnika.
– (Z zaskoczeniem i wesołością). Hah, no – daj Panie Boże. Skoro pan już przywołał ten niezwykły epizod z historii kultury amerykańskiej: ja oczywiście życzę Rybnikowi, by stał się takim Concord, a więc małym miasteczkiem, skupiającym w swojej przestrzeni potęgę kulturalnego oddziaływania ludzi na miarę Henry’ego Thoreau czy Ralfa Waldo Emersona. Wydaje mi się jednak, że świat poszedł w taką stronę, że bardzo trudno będzie skupić pewną witalność intelektu czy ducha na jednej konkretnej przestrzeni. Dla mnie „stolica intelektualna” – operując dalej pana kategorią – mniej jest związana z obecnością kilku gwiazd, czyli listą wielkich nazwisk, jakie wymieniłem przed chwilą. Zdefiniowałbym to jednak trochę szerzej: jest to przede wszystkim przestrzeń, w której coraz większa liczba populacji żyje bardziej świadomym, odpowiedzialnym, logicznie uporządkowanym, ale i nie pozbawionym wyobraźni – życiem. Może być to błędna definicja, ale dla mnie największe znaczenie ma jakość tkanki społecznej, która mnie otacza.
– (Z zaskoczeniem i wesołością). Hah, no – daj Panie Boże. Skoro pan już przywołał ten niezwykły epizod z historii kultury amerykańskiej: ja oczywiście życzę Rybnikowi, by stał się takim Concord, a więc małym miasteczkiem, skupiającym w swojej przestrzeni potęgę kulturalnego oddziaływania ludzi na miarę Henry’ego Thoreau czy Ralfa Waldo Emersona. Wydaje mi się jednak, że świat poszedł w taką stronę, że bardzo trudno będzie skupić pewną witalność intelektu czy ducha na jednej konkretnej przestrzeni. Dla mnie „stolica intelektualna” – operując dalej pana kategorią – mniej jest związana z obecnością kilku gwiazd, czyli listą wielkich nazwisk, jakie wymieniłem przed chwilą. Zdefiniowałbym to jednak trochę szerzej: jest to przede wszystkim przestrzeń, w której coraz większa liczba populacji żyje bardziej świadomym, odpowiedzialnym, logicznie uporządkowanym, ale i nie pozbawionym wyobraźni – życiem. Może być to błędna definicja, ale dla mnie największe znaczenie ma jakość tkanki społecznej, która mnie otacza.
– Oczywiście zgadzam się z panem, jednak obecność autorytetów, ludzi popularnych i szanowanych wydaje mi się niezbędna dla wspierania pewnego ducha doskonalenia się, podążania za wyznaczonymi sobie celami, słowem: obecność ta wybitnie wspomaga wszelką aktywność. Dostrzec to było można szczególnie przy takich okazjach, gdy gościliśmy w naszym kampusie Karola Modzelewskiego, Wojciecha Roszkowskiego, Janusza Onyszkiewicza, Jana Olbrychta. Długo by wymieniać, najważniejsze jest jednak to, że te „gwiazdy” wprowadzają zawsze pewien powiew świeżości. Młody człowiek, który ma możliwość tak wyjątkowego spotkania, być może nawet poznania – nabiera wiatru w żagle. Obecność podobnych ludzi z pewnością konserwuje motywację do realizacji celów, podążanie za marzeniami.
– Ja nic tym gwiazdom nie umniejszam, one mają swoją rolę do spełnienia i niech tu przyjeżdżają. Strumyk, czy może nawet już rzeka znamienitych gości, płynąca w to miejsce – to rzecz nieoceniona. Jednakże podkreślić należy, że żyjemy współcześnie w „społeczeństwie sieci”, jak określał to Ryszard Kapuściński. Przypomnijmy słowa tego wielkiego myśliciela, który wyprowadza swoją koncepcję z mnogości kanałów komunikacji: „Sieć bowiem ustanawia świat jako relacyjność, a nie jako umiejscowienie. Wszystko zaczyna przybierać strukturę sieci, zmienną, dynamiczną, pozbawioną stałych punktów odniesienia. Przybywa w niej ludzi mających problemy w zdefiniowaniu własnej tożsamości, w określaniu swej społecznej czy kulturowej przynależności”. Definicja stolicy intelektualnej nie może się więc sprowadzać do „stałych punktów odniesienia” – gwiazd – gdyż najistotniejsza staje się relacyjność, na to zaś „gwiazdy” nie są w stanie wpływać. Nasze relacje, a więc jakość społeczności lokalnej – społeczności Rybnika – jest w największym stopniu uzależniona od tkanki społecznej. Dla tej tkanki natomiast istotne jest m.in. to, że Rybnik posiada bardzo aktywne środowisko studenckie. Jego istotną w tym kontekście cechą i zaletą zarazem jest to, że nie odgradza się ono od miasta, czyli nie jest „klaustrofobiczne”.
– Ja nic tym gwiazdom nie umniejszam, one mają swoją rolę do spełnienia i niech tu przyjeżdżają. Strumyk, czy może nawet już rzeka znamienitych gości, płynąca w to miejsce – to rzecz nieoceniona. Jednakże podkreślić należy, że żyjemy współcześnie w „społeczeństwie sieci”, jak określał to Ryszard Kapuściński. Przypomnijmy słowa tego wielkiego myśliciela, który wyprowadza swoją koncepcję z mnogości kanałów komunikacji: „Sieć bowiem ustanawia świat jako relacyjność, a nie jako umiejscowienie. Wszystko zaczyna przybierać strukturę sieci, zmienną, dynamiczną, pozbawioną stałych punktów odniesienia. Przybywa w niej ludzi mających problemy w zdefiniowaniu własnej tożsamości, w określaniu swej społecznej czy kulturowej przynależności”. Definicja stolicy intelektualnej nie może się więc sprowadzać do „stałych punktów odniesienia” – gwiazd – gdyż najistotniejsza staje się relacyjność, na to zaś „gwiazdy” nie są w stanie wpływać. Nasze relacje, a więc jakość społeczności lokalnej – społeczności Rybnika – jest w największym stopniu uzależniona od tkanki społecznej. Dla tej tkanki natomiast istotne jest m.in. to, że Rybnik posiada bardzo aktywne środowisko studenckie. Jego istotną w tym kontekście cechą i zaletą zarazem jest to, że nie odgradza się ono od miasta, czyli nie jest „klaustrofobiczne”.
Rozmawiał: Krystian Szytenhelm