Rybki pomagają
5 tysięcy złotych dla fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko” i tyle samo dla jednego z podopiecznych rybnickiego ośrodka rehabilitacji „Bushido” – tak zostały rozdysponowane zyski z majowego turnieju pamięci Łukasza Romanka w Rybniku.
To już tradycja, bo przypomnijmy że w minionym roku działacze Rybek Rybnik i Krzysztof Mrozek, były menadżer Romanka, pomogli rybnickiemu Domowi Dziecka i Krzysztofowi Hołyńskiemu. – Fundacja pani Dymnej od początku chodziła nam po głowie. Natomiast z „Bushido” sprawa jest jasna – szukaliśmy konkretnej osoby, która potrzebuje pieniędzy np. na wózek inwalidzki. Bo na ten cel zostaną przekazane pieniądze, a nie na instytucję – wyjaśnia Andrzej Skulski, prezes Rybek. A wracając do samego turnieju warto zauważyć, że duet Andrzej Skulski – Krzysztof Mrozek, z dużą pomocą prezesa częstochowskiego Złomrexu Mariana Maślanki, potrafią zrobić to, co dla niektórych jest niemożliwe – nie tylko gromadzą dobrą stawkę zawodników, ale też potrafią zrobić prawdziwe żużlowe show. A przecież prezesi RKM podkreślają od pewnego czasu, że w tym mieście „nie ma atmosfery dla speedwaya”... – Atmosfera jest, bo Rybnik wciąż żyje tym sportem – mówi z przekonaniem Skulski. – W tym roku mieliśmy na trybunach około pięciu tysięcy kibiców. Patrząc na rybnicką żużlową codzienność, to naprawdę dobra liczba. Ale oni przyszli, bo chcieli zobaczyć dobry żużel.
toN