Rybniccy czasowstrzymywacze
Nie można zatrzymać czasu, ale zawsze warto spróbować. Chociaż na dwie minuty.
Punktualnie z wybiciem na ratuszowej wieży godziny osiemnastej, kilkadziesiąt osób zamarło na rybnickim rynku w najróżniejszych pozach. Niczym w dziecięcej zabawie, w której przez kilka chwil nie można się poruszyć. Na rynku jednak ... zatrzymywano czas.
– A tam niewygodnie... Wygodnie było i miło, i wcale nie przeszkadzali nam ludzie obok – komentują ze śmiechem Ada i Artur, którzy położyli się na rynku, czule się obejmując.
Dlaczego to zrobili? – Bo tu jest bardzo wygodny chodnik – żartują, by po chwili dodać: – Chcieliśmy się zjednoczyć z ludźmi na rynku. No i zrobiliśmy to trochę dla jaj. W sumie akcja się udała. – Nasz rekwizyt został znaleziony przypadkowo, a pomysł, żeby go wykorzystać, był dość spontaniczny. Podobnie jak i ta akcja – wyznają Szymon Machulik i Rafał Mysłek, którzy zasiedli na rynku na starym sedesie. O performance dowiedzieli się z internetu i mieli nadzieję, że przyjdzie wielu takich „wariatów” jak oni, gotowych „wstrzymać” czas na dwie minuty. – Udało się jak najbardziej. Okazało się, że w Rybniku nie brakuje wariatów. I bardzo dobrze. Tak powinno być – podsumowują. Wciąż jednak pozostaje pytanie o cel akcji. – Warto niektóre chwile zatrzymać, żeby trochę dłużej trwały – zauważa nieco filozoficznie Mysłek. – Wprawdzie w ciągu tych dwóch minut nic szczególnego nie przyszło mi do głowy, ale było śmiesznie. Będzie co wspominać – dodaje Machulik. – Czasu oczywiście nie da się zatrzymać, ale można sprawdzić reakcje ludzi, którzy zobaczą tak niecodzienną sytuację. No, bo nieczęsto grupa osób zastyga nagle w rożnych pozach – komentuje z uśmiechem Magdalena Procek z niezależnej grupy plastyków „abRaf”. Akcję wymyślił jej kolega, Paweł POL Krupa, który niestety nie mógł w niej osobiście uczestniczyć, bo przebywa aktualnie za granicą. – Trochę się obawialiśmy, czy ludzie przyjdą. Tuż przed osiemnastą pojawiło się sporo osób na rynku, ale nie wiedzieliśmy, czy się przyłączą, czy będą tylko obserwować – przyznaje Procek. Jednak akcja chwyciła. – Performance ma wiele wspólnego z teatrem, jest bardziej przemyślany – wyjaśnia Procek. Dodaje, że grupa „abRaf” jeszcze zaskoczy rybniczan.
Beata Mońka, Andrzej Kieś