Obrazy jak żywe
Żywe obrazy obudziły uśpiony potencjał artystyczny rybniczan.
„Żywe obrazy” to hasło happeningu jaki odbył się w Boguszowicach. Jego uczestnicy mieli wyruszyć w plener, ale deszczowa aura nieco pokrzyżowała im szyki. Akcja odbyła się, ale w boguszowickim domu kultury.
Jedni inscenizowali dzieła sztuki, inni przenosili te inscenizacje na papier i płótno za pomocą różnych technik plastycznych. – Jak na pierwszy raz i taką pogodę, zainteresowanie jest bardzo przyzwoite. Akcja miała się odbyć na zewnątrz, ale pogoda nam niestety przeszkodziła. Jednak i tak każdy znalazł swoje miejsce i dobrze się bawi – oceniała Katarzyna Korulczyk, inicjatorka akcji. Happening zyskał dofinansowanie w ramach projektu „Pobudka – budzenie uśpionego potencjału mieszkańców Rybnika”, który jest organizowany przez Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych.
Dziadek się popisuje zacięciem malarskim
Rybniczanie rzeczywiście znakomicie się bawili. – Z pewnością o wiele milej jest spędzić niedzielę tutaj niż w supermarkecie. Dla wnuczki też jest to niezwykła atrakcja, coś nowego. A widzę, że i dziadek się tutaj popisuje zacięciem malarskim – śmieje się Anna Paszenda, która przyszła do domu kultury wraz z mężem i wnuczką Karoliną. Żywe obrazy powstawały nie tylko dzięki malarzom. Niezbędni byli także modele – Moja siostra studiowała w Instytucie Sztuki w Opolu, więc zdarzało mi się już być modelem. Nie nudzi mnie takie pozowanie. Słucham sobie muzyki. Problemem może być jedynie ten wazon, który jest dość ciężki – zdradza Ewa Gans. Co chwilę spoglądają na nią dwie uśmiechnięte dziewczyny, zajęte wstępnym szkicem. – Przyszłyśmy, bo bardzo nas to zainteresowało. Chodziłyśmy już na kółko malarskie. Wielka szkoda, że nie ma w Rybniku liceum o profilu artystycznym. Myślimy o studiach na Akademii Sztuk Pięknych – zdradzają swoje marzenia Michalina Grzywa i Paulina Wojciechowska.
Po raz pierwszy bierzemy ślub
Studia artystyczne ukończyła inna uczestniczka happeningu. – Studiowałam malarstwo, ale jestem teraz terapeutą zajęciowym – zdradza Maria Dobrawa – Chrzanowska. Pozująca jej para wzbudzała duże zainteresowanie. – To już jest czwarty miesiąc ciąży. Przyznam się, że byliśmy z mężem trochę zaskoczeni. A tak poważnie, to po raz pierwszy uczestniczymy w czymś takim – uśmiecha się Roman Momot, czyli „Panna Młoda”. Na te słowa Pan Młody od razu dodaje: – Oczywiście po raz pierwszy też bierzemy ślub – tłumaczy Adam Marek.
Krystian Szytenhelm