Gliwicka wiedzie do sądu
Adam Fudali chce zwolnić Andrzeja Kopkę i rozpisać konkurs na nowego naczelnika wydziału dróg. Ten jednak przebywa cały czas na chorobowym i nie odebrał pisma prezydenta. – Nie mamy na razie zwrotnego potwierdzenia w sprawie tego zwolnienia – wyjaśnia Fudali. – Gdy je otrzymam, wtedy na pewno będę dochodził przywrócenia na stanowisko przez sąd pracy. Będę również wnosił sprawę do sądu cywilnego o naruszenie moich dóbr osobistych – mówi stanowczo Kopka.
Odkryliśmy, że miastu groziło cofnięcie dofinansowania z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (w wysokości 44 milionów złotych!) na modernizację ulicy Gliwickiej.
Groziło – teraz jest wszystko w porządku, bo prezydent zdecydował się wydać 30 milionów złotych na ekrany akustyczne. Te jednak powinny były być zaprojektowane jeszcze przed rozpoczęciem prac. Ich montaż byłby wtedy tańszy i sfinansowany ze środków unijnych. Według prezydenta, sprawę zbagatelizował Andrzej Kopka, naczelnik wydziału dróg, który był za ten projekt odpowiedzialny. Oskarżony protestuje. – Nieprawda. Prezydent odchudził mój projekt o cztery elementy, między innymi o ekrany akustyczne – odpowiada Kopka.
Kopka na chorobowym
Sprawa stanęła na tym, że Adam Fudali chciał zwolnić Andrzeja Kopkę i rozpisać konkurs na nowego naczelnika wydziału dróg. Ten jednak przebywa cały czas na chorobowym i nie odebrał pisma prezydenta. – Nie mamy na razie zwrotnego potwierdzenia w sprawie tego zwolnienia – wyjaśnia Fudali i od razu dodaje, że samo przebywanie Kopki na chorobowym już przysłużyło się miastu. – Przez ostatni tydzień nadrobiliśmy w tym wydziale bardzo duże zaległości. Na przykład jeśli jakichś przetargów nie można było rozpisać przez dwa lata, teraz to zrobiliśmy – informuje prezydent. Obowiązki naczelnika wydziału dróg pełni tymczasowo Michał Śmigielski, zastępca prezydenta.
Fudali w prokuraturze?
– Obecnie jestem chory. 1,5 roku temu przeszedłem poważną operację serca w klinice w Zabrzu. Nie wręczono mi na razie żadnego zwolnienia z pracy. Gdy je otrzymam,wtedy na pewno będę dochodził przywrócenia na stanowisko przez sąd pracy. Będę również wnosił sprawę do sądu cywilnego o naruszenie moich dóbr osobistych – mówi stanowczo Kopka, który czuje się dotknięty oskarżeniami prezydenta. Jakie ma atuty?
Związek kością niezgody
Kopka dowodzi, że jego relacje z prezydentem zmieniły się dopiero ostatnio, a ściśle: odkąd powstał związek zawodowy „Magistrat”, którego (były?) naczelnik dróg jest przewodniczącym. – Przez dziesięć lat byłem najwyżej ocenianym urzędnikiem, czego dowodem są: bardzo dobra ocena okresowa, wysokie wynagrodzenia oraz premie. Teraz Fudali zmienił do mnie swój stosunek, bo związek zawodowy obnażył prezydenta za nagminne łamanie prawa, między innymi kodeksu pracy, ustawy o związkach zawodowych oraz ustawy o pracownikach samorządowych. Prokuratura prowadzi przeciwko niemu postępowanie – informuje Kopka. Sprawdziliśmy to. – Toczy się postępowanie w sprawie ewentualnego utrudniania działalności związkowej. Trwają przesłuchania świadków – potwierdza Jacek Sławik, prokurator rejonowy w Rybniku.
Nie ma zgody na zwolnienie
Sam spór nie może być powodem, by wyrzucić kogoś z pracy. By móc dyscyplinarnie zwolnić swojego pracownika (a w dodatku: członka związku zawodowego), prezydent musi wykazać, że ten złamał prawo. Na skrzynkę pocztową związku zawodowego „Magistrat” przyszło pismo, które zawiera wobec Andrzeja Kopki 8 zarzutów. – Związek nie wyraził zgody na zwolnienie z dwóch przyczyn. Po pierwsze ustawa o związkach zawodowych nie dopuszcza takiej możliwości bez zgody zarządu związku. Po drugie, wszystkie przedstawione w tym piśmie zastrzeżenia są nieprawdziwe oraz nieudokumentowane. Zbudowano je na takiej teorii, że w związku z moimi rzekomymi zaniedbaniami miasto może w przyszłości nie otrzymać dofinansowania z funduszy Unii Europejskiej. To jest domniemanie domniemania! – podkreśla Kopka.
Spotkanie w sądzie?
Także prezydenta dotyczy domniemanie: domniemanie niewinności. Samo postępowanie w prokuraturze niczego nie dowodzi. Z drugiej strony, również jego ocena (jako pracodawcy) wobec swojego pracownika nie może rozstrzygać, która strona sporu ma rację. – Jeśli chodzi o ostatni okres, to pracę Andrzeja Kopki oceniam raczej negatywnie – zdradza Fudali, mimo że niezbyt chętnie wypowiada się w tej sprawie przed dziennikarzami, bo, jak mówi, sprawy pracownicze woli załatwiać w urzędzie. Sprawy te jednak poszły tak daleko, że panowie najprawdopodobniej spotkają się w sądzie. Trzeba więc poczekać na dalszy rozwój wypadków.
Krystian Szytenhelm