Prezydent się ugiął
Po licznych protestach przedsiębiorców prowadzących biznes w Rybnickiej Strefie Śródmiejskiej, prezydent Rybnika Adam Fudali postanowił zmienić swoją decyzję. Poprzedni zakaz był bardzo surowy. Teraz na Rynek można wjechać, ale tylko na trzydzieści minut. Limitu czasu pilnują strażnicy miejscy.
Prezydent zmienił decyzję w sprawie zasad poruszania się w rybnickiej strefie śródmiejskiej. Zakaz wjazdu był bardzo restrykcyjny. Po tym, jak przedsiębiorcy wytłumaczyli swoje racje, ich dostawcy znów mogą wjechać na rynek.
Dostawcy mają zezwolenie, by wjeżdżać na rynek. Mogą tam przebywać 30 minut i będziemy w tej sprawie konsekwentni. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z powrotem do starych przepisów. Wszystko to jednak jest o wiele lepiej uszczelnione – informuje prezydent o zmianie swojej decyzji w sprawie nowego regulaminu poruszania się w rybnickiej strefie śródmiejskiej, który obowiązywał zaledwie kilka dni. Według niego dostawcy mogli wjeżdżać do strefy jedynie między godziną 17.00 a 10.00 następnego dnia. Teraz obowiązuje ich jedynie ograniczenie pobytu do 30 minut. Będą tego skrupulatnie pilnowały patrole straży miejskiej.
Z estetyką na bakier
– I bardzo dobrze. Niech tam siedzi strażnik i kasuje za nadużywanie tego zezwolenia – mówi stanowczo Ewa Grzelka ze sklepu Kubuś. Jest zadowolona z powrotu do starego regulaminu. Jej sklep bardzo odczułby zakaz wjazdu dla dostawców. – Myśmy takie zakazy już przerabiali za Makosza. Wozili towar trzykołówkami lub innymi wózkami. Najbardziej uderzył mnie wtedy widok pana z pralni chemicznej, który nosił wszystko na swoich plecach. Był wtedy ruch jak w młynie. I nie był to widok miły dla oka. Obrazek jak ze średniowiecza – przypomina sobie Grzelka. Tymczasem nowy regulamin miał być wprowadzany właśnie z myślą o estetyce rybnickiego rynku, który wygląda czasami jak parking.
Przekonali władze
Przedsiębiorcy przekonywali, że nowe (stare?) zasady są nie tylko przeszkodą dla ich działalności gospodarczej. Są również niesprawiedliwe. Konwojenci czy pojazdy radia i telewizji na rynek mogą wjeżdżać, a ich dostawcom się tego prawa odmawia. Napisali skargę i umówili się na spotkanie z wiceprezydentem Śmigielskim. – Jego postawa była bardzo otwarta. Pod pismem zebraliśmy na szybko 30 podpisów, ale ta grupa opowiadająca się za powrotem do starych zasad jest z pewnością liczniejsza. Wskazywaliśmy, że problem nie leży w rozwiązaniach prawnych, ale w ich egzekwowaniu – przekonuje Anna Ferdyn. Jak się okazuje: przekonywali skutecznie. – Moim celem nigdy nie było ograniczenie handlu. Musiałem zareagować na masę pism i głosów, jakie podejmowali przedsiębiorcy – przyznaje prezydent.
Pomożemy!
Przedsiębiorcy przyznają, że wielu nadużywało dotychczasowych zezwoleń. Niektórzy traktowali rynek jak bezpłatny parking, z którego wszędzie blisko. Na zakaz wjazdu jednak nie mogli się zgodzić. – My znamy te bolączki najlepiej, chcemy więc z miastem współpracować. Zasugerowałam, że informacja o zasadach wjazdu do strefy powinna docierać w sposób bardziej bezpośredni. Wraz z urzędnikami zredagujemy plakat, który przedsiębiorcy rozwieszą w swoich punktach. Będzie on nawoływał do dyscypliny w przestrzeganiu przepisów. Mieszkańcy muszą wiedzieć, że to także dla ich dobra. Jeśli rybniczanie chcą zjeść świeży posiłek, dostawcy muszą mieć dostęp do restauracji. Tego natomiast łatwo zakazać, jeśli inni traktują rynek jak parking – tłumaczy na przykładzie Anna Ferdyn, pomysłodawczyni akcji informacyjnej.
Krystian Szytenhelm