Straż pożarna w Rybniku – cz. II
Lata 1930 – 1933 były początkiem wewnętrznego unormowania i pewnej stabilizacji szeregów OSP Rybnik. Przeszkolono i wymieniono kadrę oficerską i podoficerską, mianowano nowych funkcjonariuszy co podniosło dyscyplinę i skuteczność działania w akcjach ratunkowych.
21 i 22 września 1935 roku OSP Rybnik obchodziła swoje 60-lecie. W 1937 r. utworzono drużynę żeńską, składającą się z dziesięciu członkiń. Ostatnie posiedzenie Zarządu OSP Rybnik przed wybuchem II wojny światowej odbyło się 19 czerwca 1939 r. Cała strona KMPSP jest niemal wzorowo stworzona i prowadzona. Doprawdy trzeba rybnickiej straży pożarnej pogratulować podejścia do własnej historii.
Junacy przy pracy
Przykładem pieczołowitego podejścia do naszej historii jest pan Edward Ostroch (rocznik 1939) bardzo długo związany z rybnicką strażą. Obecnie m.in. opiekuje się historycznymi pamiątkami w leszczyńskiej remizie ZOSP. Pamięta obchody stulecia straży pożarnej w Rybniku. Straży, która od lat 50-tych stała się zawodową. Dokładnie opisuje sztandar: zrobiony z czterech płatów, każdy osobno haftowany, potem części razem zszyte. Wewnątrz umieszczony sztywnik. Powstał on na bazie dawnego sztandaru niemieckiego. Osobno uwagę należy poświęcić drzewcu, a własciwie utwierdzonym w nim gwoździom, inaczej zwanym blachami. Jeden pochodzi z 1925 roku, z czasu obchodów jubileuszu 50-lecia straży w Rybniku. Z tymi gwoździami, które fundowali konkretni ludzie (mówiliśmy o tym w artykułach o rzemiośle i chórze „Seraf”) wiąże się ciekawa historia. Związana jest z powojenną rozbiórką budynku przy 3 Maja. Na poddaszu znaleziono drzewce z blachami Związku Strzeleckiego. Podobno zostały przybite do sztandaru rybnickiej straży pożarnej. Przy remoncie pracowali ówcześni junacy i... ostały się jedynie blachy ze zwykłych metali, a srebrne zniknęły!
Strażacka świętość
W obecnej remizie w Rybniku na św. Józefa znajduje się sztandar. Dzięki uprzejmości pana Józefa Zorychty, mogłem mu się dokładnie przyjrzeć. Z tego co się dowiedziałem, z blach czyli inaczej tzw. gwoździ przybitych do drzewca, to fundowali je i przekazali rybnickiej straży głównie członkowie śląskich bractw strzeleckich. Ale wiem też – i wskazują na to konkretne ślady – że niektóre nie były strażackimi, ale właśnie kurkowymi blachami. Sztandar zszyty był z czterech płatów, z których każdy był osobno haftowany. W środku umieszczono sztywnik. Sztandar niejako zaadaptowano przed wojną ze starego, pierwszego, niemieckiego sztandaru pochodzącego z 1900 roku (25 lat istnienia).
Co do samych blach, jakie mają drzewce sztandarów każdego cechu (rzemiosł czy szanującej się korporacji), to na strażackim jest ich razem 21. Jednej brakuje. Na samej górze strażackiego drzewca sztandarowego znajduje się blacha z napisem „Na pamiątkę M. Chrz. Burmistrzowej Weberowej Rybnik, 19.7.25.” Czyli matką chrzestną była żona burmistrza Rybnika pani Eufrozyna Weber. Pod nią blacha straży kopalnianej z Knurowa oczywiście też z datą 19.7.25. Z tą samą datą kolejna blacha z napisem „Ochot. Straż Poż. Rybnik Na 50 rocznicę jub. Ochot. Straży Poż. Katowice”. Kolejne zaś blachy Bractwa Strzeleckiego z Tarnowskich Gór, Franciszka Czecha króla Bractwa w Mikołowie, Wilhelma Lipińskiego strzelmistrza Okręgu Śląskiego z Mikołowa, R Baka komendanta Okręgu Śląskiego najstarszego Bractwa Kurkowego z Mikołowa pochodzą z lipca 1930. Pomiędzy nimi jest blacha Przymusowego Cechu Siodlarzy i Tapicerów z Rybnika. Równie interesujące są inne np. „Na morzu nasza przyszłość Zw. byłych marynarzy Rybnik 6. VII 1930”, „Zw. Powst. Śl. Uch pow. Racib gr. miejsc. Rybnik 6.7.30 r.”, „Dar honorowy mistrza okręgu śląskiego G.Kirchnera 6.7.30 r.” Najbardziej potwierdzająca tezę jednego z mych rozmówców o pochodzeniu niektórych blach z rozbiórki w/w domu przy 3Maja jest blacha z napisem „Prezes Zjednoczenia Bractwu Strzeleckiemu w Rybnikach 5.7. 1930”, ergo z całą pewnością to nie gwóźdź do drzewca OSP Rybnik. Trzynasta z kolei blacha mówi „Rokus Król–Kruk. Nowak Rycerz Król–Huta 6.7.30” Potem z tą samą datą blachy Kurkowego Bractwa Strzeleckiego z Siemianowic Śl., tegoż Bractwa z Królewskiej Huty (Chorzów) oraz Pawła Waliczucha „jako ojca chrzestnego Mysłowic”. Siedemnastej blachy brak, a na spodzie drzewca widnieje „Emil Matzer Fahnen–Fabrik Neustadt O/S” czyli producenta sztandarów i flag z Nowego Miasta. Po lewej stronie od środkowej kolumny znajdują się dwa gwoździe „Korpus Oficerski 75pp 6.7.30” i „Zw. Powst Śl. Uch. pow Koźle dla gr. Rybnik 6.7.1930”. Po prawej stronie znajduje się tylko jedna blacha „Ofiaruje cech piekarzy Rybnik 6.7.30”.
Testy sikawek
Testy sikawek
Edward Ostroch, zgłębiający historię straży zwraca uwagę na niefrasobliwe podejście urzędników, którzy nieraz naciągają daty, aby koniecznie obchodzić jakiś jubileusz. Nieważne dla nich czy to był rok powstania tzw. Związku Sikawkowego czy Związku Strażackiego. Nieistotna data powstania, a data uchwalenia statutu itp. I tak nieraz radośnie tworzy się naszą historię, a rzetelni ludzie potem muszą to mozolnie prostować, bo nieścisłość, tak jak kłamstwo, prędzej czy później wyjdzie na jaw! Pan Ostroch doskonale orientuje się w technice pożarniczej. Opowiada m.in. o rybnickiej firmie Burghammer, która produkowała sikawki jeszcze długo przed I wojną światową. Pompy do nich sprowadzano spod Berlina z firmy Koebe. Sikawki obowiązkowo musiały przejść sprawdzian działania. Jakość sikawek opiniował przed I wojna światową Opawski z Żor, a po nim Burghammer. Wory strażackie na wodę na wozach robiono np. z byczej, specjalnie impregnowanej skóry. Bywało, że gdy zabrakło koni, do pożaru gnano „samociążkiem” czyli „fojermany” sami ciągnęli wóz...
Strzeżonego Pan Bóg strzeże
Zbliża się dzień św. Floriana. Ileż to figur tego dzielnego rzymskiego żołnierza widzieliśmy po drodze naszego życia. Niektóre, to prawdziwe dzieła sztuki. Większość jednak na ludyczną nutę. Może by tak nasza straż zakupiła wiekszą liczbę figurek tego świętego męczennika i jak przysłowiowe cegiełki rozprowdzała wśród mieszkańców Rybnika, aby nieco zasilić swój budżet. No bo naszemu państwu jakimś dziwnym trafem zawsze brakuje pieniędzy na wszystko co najpotrzebniejsze. Albo obrazki. Jeszcze bardziej by się przydały w Żorach, bo tego grodu pożary dosłownie nie oszczędzały. A tam mają po temu świetną okazję – święto ogniowe, które weszło już do dorocznej tradycji miasta. Ostatnio widziałem w tv pierwszy polskiej konstrukcji lekki wóz strażacki. Nie dość, że o nowoczesnej, mogącej się bardzo podobać sylwetce, to jeszcze super funkcjonalny. No, to jest naprawdę Polska na XXI wiek! Może miasto by się postarało? No to chociaż z tych figurek św. Floriana... Od czegoś można zacząć.
Michał Palica
michal.palica@inter–media.pl
michal.palica@inter–media.pl