W łapę za egzamin
130 górników usłyszało zarzuty w rybnickiej aferze łapówkarskiej. O wszczęciu postępowania pisaliśmy w zeszłym numerze. Teraz okazało się, że formalnie komisja miała w ogóle nie istnieć już od zeszłego roku.
Przypomnijmy, Prokuratura Rejonowa w Jaworznie oraz Wydział do Walki z Korupcją KWP w Katowicach zatrzymali członków Państwowej Komisji Egzaminacyjnej w Rybniku, którzy za łapówki od 300 do 700 zł wystawiali fałszywe świadectwa, potwierdzające górnicze kwalifikacje zawodowe. Oskarżeni ponad tydzień temu usłyszeli zarzuty. Osoby nimi objęte mogą trafić za kratki nawet na 10 lat.
Wstrzymali pozwolenie
Śląskie Kuratorium Oświaty, które daje zgodę na utworzenie komisji egzaminacyjnej i przeprowadzenie egzaminów, jeszcze w styczniu 2008 roku wstrzymało pozwolenie rybnickiej komisji. Ta jednak ciągle widnieje w spisie tego typu placówek doskonalenia na oficjalnej stronie internetowej kuratorium. – Komisja nie miała prawa przeprowadzać egzaminów od ponad roku. Podczas kontroli w latach 2006–2007 stwierdziliśmy przede wszystkim braki w dokumentacji, już wtedy były sygnały, że komisją interesuje się policja, dlatego zawiesiliśmy działalność. Do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Nie chcemy karać nowej komisji, która już podobno jest powoływana, ale to w gestii ośrodka leży, by otrzymać od nas odpowiednie zezwolenie – mówi Anna Wietrzyk, rzecznik kuratorium w Katowicach.
Była samowolka?
Kuratorium wysłało już zapytanie do prokuratury, czy komisja przeprowadzała egzaminy także od stycznia 2008 r. – De facto nie otrzymaliśmy żadnych zgłoszeń o przeprowadzanych wtedy egzaminach, ale nie wykluczamy, że mogło dojść do pewnej samowolki – twierdzi Wietrzyk. – Zrobiło się w tej sprawie dużo szumu medialnego. Natomiast nasz oddział jest bardzo ceniony. Mamy tutaj wielu specjalistów i dobrych fachowców. Znalazła się jedna nieuczciwa osoba, która, co chcę podkreślić, miała pełne uprawnienia ze śląskiego kuratorium – przyznaje Adolf Sosna, wiceprzewodniczący SITG w Rybniku, dodając: – osobiście byłem w kuratorium i przepraszałem za naszego członka, mam jednak nadzieję, że komisja po ogłoszeniu wyroku wznowi swą działalność.
3 stówy w łapę
Jak ustaliła prokuratura, górnicy już za 300 zł, bez konieczności zdawania egzaminu i bez udziału w specjalnym kursie, mogli uzyskać tytuł zawodowy górnik eksploatacji podziemnej. Oszacowano, że w latach 2004–2007 oskarżeni wypuścili co najmniej 130 fachowców bez egzaminów. Zawodowy górnik zarabia o kilkaset złotych więcej niż górnik bez tego świadectwa. Dlatego takie lewe świadectwo było bardzo opłacalne, koszt „egzaminu” zwracał się już przy następnej wypłacie. Dodatkowo legitymując się takim papierkiem górnik mógł liczyć także na wyższą emeryturę. – Papier na dole to nie wszystko, górnik bez papierów może być nieraz lepszy od tego „wykształconego”. Jakby nie było, świadectwo umożliwia lepszą stawkę, pewniejszą pracę, a czasem awans. Jednak pójście na łatwiznę i nieznajomość wiedzy, dotyczącej ściśle wykonywanej pracy może stwarzać zagrożenie – powiedział nam czynny ratownik górniczy z kopalni KWK Budryk.
Przyznali się do winy
Przewodniczącemu komisji przedstawiono zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Sąd, na wniosek prokuratury, wydał decyzję o aresztowaniu podejrzanego na 3 miesiące, po których został wypuszczony za poręczeniem majątkowym. 89 ze 130 podejrzanych górników przyznało się do winy. – Policjanci z Jaworzna zauważyli, że górnicy z Zakładów Górniczych Janina i Sobieski, posiadający tytuł zawodowy górnika, pracowali bez wymaganego do tego stażu pracy. Sprawa jest rozwojowa. Wszystkim podejrzanym do 2 lub 3 miesięcy postawimy zarzuty. Nie sprawdzaliśmy, czy komisja działała w okresie od stycznia 2008 roku. Zajmowaliśmy się przede wszystkim latami 2003 do 2007. Górnicy stawiają się na wezwania i sukcesywnie są przesłuchiwani – wyjaśnia Liliana Sobańska, prokurator rejonowy w Jaworznie. Górnicy, którzy przyznali się do winy i dobrowolnie poddali się karze, zostali przez sąd potraktowani łagodniej. Dostali grzywny i po kilka miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Łukasz Żyła