Okazałe zwycięstwo lidera
Energetyk ROW Rybnik pokonał 3:0 TOR Dobrzeń Wielki w rozgrywkach III ligi.
Wynik lepszy niż gra – to najkrótsze podsumowanie okazałej wygranej rybnickich piłkarzy w minionej kolejce spotkań. Piłkarze ROW–u zachowali w końcówce spotkania więcej zimnej krwi i to oni mogli cieszyć się ze zdobycia kolejnych trzech punktów.
Lider nie zwalnia tempa – było to już szóste zwycięstwo ROW–u w tegorocznych rozgrywkach, które pozwoliło zachować naszej drużynie pozycję lidera w III–ligowych rozgrywkach. Mecz z drużyną TOR–u nie należał jednak do pięknych widowisk. Choć od początku spotkania przeważała drużyna z Rybnika, i pierwsze poważne zagrożenie pod bramką rywala stworzyła już w 4 min, jednak emocjonujących fragmentów było niewiele. ROW grał dość chaotycznie, a jeśli już stwarzał zagrożenie pod bramką TOR–u, to wypracowanych sytuacji nie potrafił wykończyć celnym trafieniem. ROW do bardziej zdecydowanych ataków przystąpił po pół godzinie gry. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 36 min piłkę 20 metrów przed bramką rywala przejął Sebastian Kapinos, znakomicie wyłożył ją Tomaszowi Kusiowi a ten huknął nie do obrony, choć futbolówka otarła się jeszcze o jednego z graczy znajdujących się w polu karnym.Po przerwie gra się wyrównała, wyrównały się także siły na ławkach rezerwowych. Do Dariusza Widawskiego, trenera ROW–u, który nie mógł oglądać spotkania z ławki trenerskiej (to efekt kary nałożonej na Widawskiego po meczu ze Skałką Żabnica) dołączył trener TOR–u. Przez 25 min więcej z gry mieli piłkarze z Dobrzenia, jednak ich ataki były bezradne, i najczęściej kończyły się zupełnie nieudanymi strzałami ponad bramką strzeloną przez Andrzeja Skrockiego.
W ostatnich 20 min przewagę osiągnęli gracze Energetyka ROW, jednak dobre sytuacje strzeleckie zmarnowali Jan Janik (wychodził sam na sam z bramkarzem) oraz Kapinos. Decydujące ciosy ROW zadał jednak w końcówce spotkania – najpierw Dawid Bober znakomicie podał piłkę do Grzegorza Dzięgielowskiego a ten pięknym lobem z 25 metrów w brazylijskim stylu podwyższył na 2:0. A w ostatniej minucie doliczonego czasu gry wynik ustalił Paweł Krzysztoporski, pewnie wykorzystując rzut karny. – Okrutnie męczyliśmy się dziś z rywalem. Mieliśmy zagrać agresywniej od początku spotkania, jednak rywal widząc naszą niemoc w początkach spotkania zaczął grać coraz swobodniej, zagrażając od czasu do czasu naszej bramce. Na szczęście bramka Tomka Kusia nieco uspokoiła naszą grę. W drugiej połowie znów zagraliśmy jednostajnie, a przeciwnik zwietrzył swoją szansę. W końcówce rywale się odkryli, stwarzając nam szansę na kolejne bramki. Zwycięstwo bardzo cieszy, styl zdecydowanie mniej. Najważniejsze są jednak punkty – podsumował spotkanie Dariusz Widawski, trener ROW–u.
Marcin Mońka