Remis w bólach
Piłkarze Energetyka ROW Rybnik zremisowali 1:1 z Victorią Częstochowa w rozgrywkach III ligi.
Drugi z kolei remis zanotowali piłkarze ROW-u Rybnik. Po świetnym początku rozgrywek drużyna powoli traci impet. Remis z beniaminkiem III ligi to niestety kolejna strata dwóch punktów.
Gdy w poprzedniej kolejce ROW zremisował w wyjazdowym pojedynku z ekipą Orła Babienica/Psary, wydawało się, że mecz z Victorią, która w poprzednich meczach wyjazdowych z drużynami z czołówki polegała z kretesem (0:3 z Ruchem Zdzieszowice i 1:8 z LZS Leśnica), będzie znakomitym sposobem na rehabilitację oraz powrót do dobrej, i przede wszystkim skutecznej gry. Oczekiwania kibiców były duże, i obrazu całości nie zniekształcała wizja gry bez podstawowych obrońców: Rafała Mitury oraz Janusza Wrześniaka (obaj pauzowali za żółte kartki). Niestety, szybko okazało się, że częstochowianie przyjechali do Rybnika bardzo umotywowani. ROW natomiast od początku spotkania zagrał słabo. I mimo, że pierwszą dogodną sytuację strzelecką stworzyli nasi zawodnicy (Sebastian Kapinos w 11 min strzelił obok bramki), to kolejne pół godziny gry należało do rywali z Częstochowy. I po raz kolejny znakomitymi interwencjami popisywał się Andrzej Skrocki, bramkarz ROW-u, broniąc m.in. w sytuacji sam na sam z napastnikiem Victorii, Kamilem Sobalą. Pod koniec pierwszej połowy gracze ROW na moment opanowali wydarzenia na boisku, jednak żadna z sytuacji, stworzonych przez Mateusza Szatkowskiego, Tomasza Kusia i Łukasza Żyrkowskiego, nie zagroziła poważnie golkiperowi przyjezdnych.
Nieco więcej na boisku działo się w drugiej połowie spotkania, która zresztą dla Rybniczan rozpoczęła się znakomicie. Już w 51 min najwięcej zimnej krwi w polu karnym Victorii zachował Grzegorz Dzięgielowski. Wprawdzie strzał Tomasza Kusia obronił bramkarz Victorii, jednak do odbitej przez niego futbolówki dopadł właśnie Dzięgielowski i od tej chwili boiskowy zegar zaczął wskazywać wynik 1:0 dla gospodarzy. Przez kolejne kilkanaście minut wydawało się, że gracze ROW-u kontrolują grę. Zabrakło jednak przysłowiowej kropki nad „i” – znakomite sytuacje do podwyższenia rezultatu zmarnowali jednak Szatkowski i Kapinos, pudłując niemiłosiernie nawet w stuprocentowych okazjach. Natomiast jeden z nielicznych ataków gości zakończył się powodzeniem – w 83 min po rzucie wolnym piłka wylądowała w polu karnym ROW-u, a tam do własnej bramki wpakował ją Wojciech Reclik. Od tego momentu ROW rzucił się do ataku, a „piłkę meczową” miał wprowadzony sekundy wcześniej na boisko Paweł Krótki – jednak piłka po jego strzale głową w 89. min zatrzymała się na słupku. Mimo remisu Energetyk ROW zachował pierwsze miejsce w tabeli rozgrywek.
– Po raz drugi z rzędu tracimy dwa punkty, nie wykorzystaliśmy znów kilku dogodnych sytuacji. Dziś gra nie wyglądała dobrze, zagraliśmy gorzej niż przed tygodniem z drużyną Orła Babienica/Psary. Zabrakło nam spokoju w rozgrywaniu piłki w środkowej strefie boiska. Przeciwnik z Częstochowy zasłużył na ten punkt – skomentował Dariusz Widawski, trener ROW-u. W następnej kolejce nasi piłkarze zagrają w sobotę 10 października na wyjeździe ze Startem Namysłów.
ROW Rybnik – Victoria Częstochowa 1:1 (0:0)
Bramki: Dzięgielowski (51’) dla ROW-u; Reclik (83’, samobójcza) dla Victorii
ROW: Skrocki – Kasprzak (89’ Krótki), Reclik, Grolik, Krzysztoporski – Kuś (76’ Janik), Bober, Dzięgielowski, Żyrkowski – Kapinos, Szatkowski.
Bramki: Dzięgielowski (51’) dla ROW-u; Reclik (83’, samobójcza) dla Victorii
ROW: Skrocki – Kasprzak (89’ Krótki), Reclik, Grolik, Krzysztoporski – Kuś (76’ Janik), Bober, Dzięgielowski, Żyrkowski – Kapinos, Szatkowski.
Marcin Mońka