Zawodnik powinien płacić sam
Zdaniem przedstawicieli PZPN-u z Rybnika, kary za niesportowe zachowanie nie przynoszą efektów. Według nich to zawodnicy powinni płacić z własnej kieszeni.
Śląska policja zaskoczyła ostatnio kibiców koszykówki. Kto na Eurobaskecie w katowickim spodku wypowiedział wystarczy jedno słowo na k, mógł zapłacić za to przewinienie 1,5 tys. zł. Zdaniem członków zarządu Podokręgu Rybnik PZPN-u, na piłkarskich boiskach taka metoda nie skutkuje nawet na piłkarzy.
„Każdy zawodnik znajdujący się na polu gry lub poza nim, zachowujący się niesportowo wobec przeciwnika, współpartnera, sędziego, asystentów lub innych osób, używając obelżywych albo grubiańskich słów, popełnia wykroczenie i powinien być ukarany stosownie do popełnionego przewinienia.”. Tak mówi regulamin rozgrywek PZPN. Jak jest w rzeczywistości, każdy widzi. Kolejne żółte kartki i kary pieniężne nie przynoszą żadnych skutków.
Człowiek się przyzwyczaja
W zaledwie I rundzie zeszłego sezonu na boiskach piłkarskich Podokręgu Rybnik żółte kartki sędziowie pokazywali aż 843 razy. Zdaniem niektórych kibiców, to o dwa razy za mało. Nie trzeba przytaczać wiązanek, jakie można usłyszeć na boiskach piłkarskich. I to niestety nie z trybun, ale przede wszystkim z murawy. – Z chamstwem na boisku trzeba walczyć. W tej kwestii jestem bezwzględny. Jak tylko usłyszę jakiekolwiek niecenzuralne słowo, nie ociągam się z wyjęciem żółtego kartonika. Faktycznie teraz coraz więcej robi się chamstwa na boiskach, niektórzy zawodnicy nie mają szacunku nawet do swego trenera – przyznaje Józef Podpora, sędzia w Podokręgu Racibórz.
Jednak nie wszyscy sędziowie w tak restrykcyjny sposób podchodzą do tematu. Większość z nich macha ręką na zachowania piłkarzy – Musiałbym w takiej sytuacji zdjąć praktycznie pół drużyny razem z trenerem. To jest tak nagminne, że człowiek się już do tego niestety przyzwyczaja – powiedział nam anonimowo jeden z sędziów.
Uszy więdną
– Co tydzień dostajemy protokoły z meczów i zdaję sobie sprawę, że to wierzchołek góry lodowej, ale to co czytam w raportach sędziego, to aż czasami uszy więdną – mówi Benedykt Łukoszek, sekretarz Wydziału Dyscypliny Podokręgu Rybnik ŚlZPN. Zawodnik za niesportowe zachowanie może otrzymać żółtą kartkę, po trzech na klub nakładana jest kara finansowa w wysokości 50 zł – A klasa, 40 zł – B klasa i 30 zł – C klasa. Po 11 napomnieniu klub musi już zapłacić 160 zł. Oczywiście to nie odstrasza niektórych zawodników. – Zdarzają się i takie rekordy. Oprócz kar pieniężnych, w drastycznych przypadkach np. użycia przemocy, możemy zawiesić zawodnika na jakiś czas. W zeszłym sezonie zawieszony został piłkarz z Rymera aż na 6 miesięcy – opowiada Łukoszek i dodaje: – Kary pieniężne czy straszenie, tak jak w przypadku Eurobasketu, to nie są dobre rozwiązania. Nie sądzę, żeby ukarali tam przynajmniej jedną osobę. Jeśli straszenie nie jest wiarygodne, traci swą siłę. Kluczową rolę odgrywają tutaj głównie trenerzy, którzy powinni pełnić funkcję wychowawczą Ale jeśli sam trener wykrzykuje z ławki do sędziego inwektywy, to o czym my rozmawiamy? Jaki to autorytet?
Wiele lig jedna kultura
Z dyscypliną zawodników przykładowo poradził sobie grający trener Czarnych Przegędza, Roman Skorupa. Ten doświadczony były I-ligowy piłkarz, grał na wielu boiskach w całej Polsce i jak twierdzi, nikt inny nie wpłynie na zachowanie zawodników, jak ich trener. Trener, będący dla nich autorytetem. – Gdy przyszedłem do klubu, co drugie słowo słyszałem na k. Teraz większość kartek, jakie dostajemy, to tylko za faule – mówi z dumą Skorupa. Metoda trenera jest trywialna. Za każde przekleństwo 100 metrów sprintem. – Jak jeden z drugim biegali na treningach po pięć razy, to szybko się nauczyli. Rozumiem, że to granie amatorskie i że ludzie przychodzą po pracy, chcą się wyżyć, a tutaj się jeszcze od nich czegoś wymaga. Wiadomo też, że kary są różne w innych ligach. W ekstraklasie za kary płaci zawodnik i szybko orientuje się, że to on jest osobą, która na tym najgorzej wychodzi. Jednak nie zmienia to faktu, że lig jest wiele, ale poziom kultury osobistej powinien być ten sam – podsumowuje Skorupa. Również o podobnym rozwiązaniu myśli zarząd podokręgu, jednak wymagałoby to zmian w samym regulaminie rozgrywek, który jest już ogólnopolski. – Moim zdaniem byłoby to rozwiązanie. Jeśli zawodnik odczułby na własnej skórze wysokość kary, może by szybciej zmądrzał – przyznaje Bronisław Zielonka, prezes Wydziału Dyscypliny Podokręgu Rybnik.
Łukasz Żyła