Twardy facet z Rybnika
Rybniczanin został drugim wicemistrzem Polski w enduro.
Patryk Bielec, 18-latek z Rybnika został drugim wicemistrzem Polski w enduro, najbardziej ekstremalnej odmianie sportów motorowych. W przyszłym sezonie zawodnik, na co dzień reprezentujący klub KTM Nowi Kielce, chciałby wystartować w mistrzostwach Europy
Bielec jest zaliczany do grupy najbardziej utalentowanych adeptów tej dyscypliny. Wciąż startuje w klasie junior, w której mogą rywalizować zawodnicy do 24 roku życia. W tym roku na wielu zawodach pokonywał jednak bardziej doświadczonych motocyklistów. Dzięki równiej jeździe przez cały sezon zdobył tytuł drugiego wicemistrza. Patryk mierzy jednak jeszcze wyżej. – W przyszłym roku chciałbym wystartować w kilku eliminacjach mistrzostw Europy, a także pojechać na sześciodniówkę do Portugalii – przyznaje Rybniczanin. O tych zawodach środowisku mówi się „olimpiada motocyklowa”. – Tam jedzie się non stop przez 6 dni. I choć jest oczywiście prowadzona normalna klasyfikacja, jednak zawody są o tak dużym stopniu trudności, że każdy, kto je ukończy, otrzymuje złoty medal – dodaje. Pierwszy motor do enduro Patryk otrzymał od ojca, który też pasjonuje się tą dyscypliną sportu. Jak przyznaje, początkowo musiał namawiać syna do jazdy. – Aż przyszły pierwsze zawody, moje pierwsze w życiu, w Siemiatyczach. Pojechałem tam 5 lat temu, zupełnie „zielony”. I… wygrałem. Wszyscy byli w szoku, nie wiedzieli, co się dzieje. Ja też do końca nie wiedziałem – śmieje się 18-latek. Wtedy załapał tzw. bakcyla.
W jeden dzień przejechał 500 km
Enduro należy do grupy najtrudniejszych sportów motorowych. – Na motocrossie jeździ się 40 – 50 minut, w trialu podobnie. W enduro szybkość i sprawność muszą iść w parze, bywają zawody, gdy motocyklista musi jechać przez 9 godzin non stop – opisuje Bielec. Na mistrzostwach Europy w zeszłym roku Patryk w jeden dzień przejechał 500 kilometrów, w drugim dniu zawodów następne 300. – Była to nieustanna jazda na pełnym gazie. W trakcie takich zawodów można schudnąć nawet 4 – 5 kilogramów – mówi. Najważniejsza w tym sporcie jest dobra kondycja, trzeba bardzo dużo trenować, ćwiczyć jazdę po rozmaitych oślich łączkach, torach crossowych, ekstremalnych podjazdach. – Bez treningu niczego się nie osiągnie, chodzę na basen, na siłownię, biegam, treningi odbywam 2 – 3 razy w tygodniu. W ten sposób pracuje się nad kondycją – przyznaje.
W tym roku Patryk wystartował w kilku eliminacjach Mistrzostw Polski i we wszystkich świetnie punktował: w Kielcach zajął 5 miejsce, w Opolu (2 miejsce), w Siemiatyczach (3 miejsce), Łodzi (4 miejsce) i Lublinie (4 miejsce). Dzięki temu został nie tylko indywidualnym wicemistrzem Polski, ale i drużynowym mistrzem Polski ze swoim zespołem z Kielc. Został również zwycięzcą mistrzostw w country crossie.
Lubi poćwiczyć freestylowe akrobacje
Patryk startuje w klasie junior już trzeci sezon i jak przyznaje, był to znakomity rok. – Miałem świetnie przygotowany sprzęt, startowałem też w country crossie – mówi. Enduro to taki niebywały związek wytrzymałości człowieka z maszyną. – Przygotowanie sprzętu to niekończąca się opowieść, motor jest nieustannie składany i rozbierany, Patryk ślęczy nad nim przynajmniej trzy dni w tygodniu – przyznaje Adrian Bielec, ojciec Patryka, jego pierwszy nauczyciel. To właśnie ojciec zaraził syna pasją. To sport dla twardych facetów, którzy lubią mieć poczucie, że coś się dzieje – przyznaje starszy z Bielców. Choć enduro jest bardzo kontuzjogennym sportem, ojciec wierzy w rozsądek syna. – Jestem rozsądnym facetem, choć czasami mnie ponosi, lubię czasami poćwiczyć jakieś freestylowe akrobacje – śmieje się Patryk. Jego marzeniem jest nie tylko walka o kolejne tytuły Mistrzostw Polski czy dobre występy w mistrzostwach Europy. Chciałby kiedyś wystartować w zawodach w Erzbergu, czyli najtrudniejszej imprezie enduro w całej Europie.
Marcin Mońka