Będzie nowa wojenka?
– Władze dzielnicy działają nielegalnie – twierdzi Henryk Cebula i zamierza napisać w tej sprawie do wojewody. Nowy konflikt między działaczami w Niedobczycach rozgorzał z powodu... adresów zamieszkania. Niektórzy członkowie rady, którzy wybierali na początku roku nowe władze, mają nie mieszkać w Niedobczycach. To oznacza, że nie mają prawa zasiadać w radzie, nie mówiąc już o wybieraniu władz
Wygasili ale nie zgasili
Wraca jak bumerang temat konfliktu niedobczyckich działaczy, którzy na początku roku zwrócili na siebie uwagę nie tylko władz miasta, ale i wojewody. A zaczęło się prozaicznie. Rada dzielnicy mało kiedy mogła obradować, bo na spotkania przychodziło niewielu jej członków. Wysłano więc do urzędu zawiadomienie, że w związku z nieusprawiedliwionymi nieobecnościami, niektórym członkom rady dzielnicy wygasają mandaty. I tak zaczęła się burza.
Do broni mości panowie!
Część działaczy opowiedziała się za wyrzuconymi i napisała do wojewody skargę, a następnie odwołała władze dzielnicy. Wtedy też sprawa zrobiła się głośna na cały Rybnik, bo walczące w Niedobczycach obozy zasilili radni miasta, opowiadając się stosownie do podziału politycznego. I tak też z grubsza kluby BSR i PiS popierały tych, którzy wygasili mandaty z powodu nieobecności, PO wsparła natomiast grupę 10 osób, która powołała nowe władze dzielnicy. Miejscy radni tak się zaprawili do boju, że padł nawet wniosek o odwołanie przewodniczącego rady miasta. Ale teraz, po prawie rocznej ciszy, w Niedobczycach rozpoczyna się kolejny etap tej wojenki.
Przewrót niedobczycki
Radny Henryk Cebula twierdzi, że wśród tych 10 osób, które wybrały wtedy nowe władze, aż trzy nie mieszkają na terenie dzielnicy. A jeśli tak, nie mają prawa zasiadać w radzie, czyli... wybrany w styczniu zarząd działa nielegalnie! – Pytałem trzech prawników. Wszyscy odpowiedzieli, że ci ludzie nie powinni być członkami rady dzielnicy. To oznacza, że nowe władze działają nielegalnie! Będę pisał w tej sprawie do wojewody – obiecuje Cebula.
Czuć już wybory
Ale Cebula to nie jedyny radny zaangażowany w konflikt. Jego adwersarzem jest Henryk Ryszka. Ten pisma do wojewody się nie boi. – Niech pisze, gdzie chce, jego sprawa. Osoby, o których wspomina Cebula, są w Niedobczycach zameldowane. Niech udowodni, że mieszkają gdzie indziej. Ale nawet jeśli, to i tak nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że te osoby z dużym zaangażowaniem poświęcają się na rzecz dzielnicy, i to wszystko społecznie. A Cebula chce rozbić tę radę. Przypuszczam, że podobne konflikty będą się rodziły coraz częściej. Zbliżają się przecież wybory – ocenia Ryszka.
My nie CBA
Cebula odpowiada, że zaangażowanie nie gra tutaj żadnej roli. Prawo jest prawo. – Bez względu na szczebel władzy, nie możemy łamać prawa. A dochodzi do tego, że na posiedzeniu rady dzielnicy ktoś mówi: „po co nam statut, przecież my tu rządzimy” – relacjonuje z oburzeniem. Statut natomiast mówi, że członek rady musi mieszkać na terenie danej dzielnicy. O to, czy jest coś na rzeczy, spytaliśmy również Bronisława Degenhardta, przewodniczącego zarządu, który w świetle tych zarzutów piastuje swoje stanowisko nielegalnie. – My nie jesteśmy z CBA, by śledzić, kto gdzie mieszka. To niepoważne. Przy wyborach każdy przedstawiał swój dowód osobisty z adresem zamieszkania. A jeśli ktoś ma na przykład dwa domy i mieszka w różnych miejscach, nic nam do tego. Najważniejsze jest to, że ci ludzie solidnie pracują na rzecz mieszkańców – przekonuje Degenhardt.
Krystian Szytenhelm
Czytaj na nowiny.pl
„Szkoła rządzenia”, TR z 27 stycznia
„Szkoła rządzenia”, TR z 27 stycznia