Jazda bez trzymanki
Boguszowickie Dni Młodych wypełniły zakręcone dźwięki i offowe obrazki.
Niczym nieobliczalne Mumio w kabaretowym świecie, tak oni zaskakują publiczność podczas swoich show. O kim mowa? O formacji Mitch & Mitch, która była gwiazdą tegorocznej edycji Boguszowickich Dni Młodych.
To była „jazda bez trzymanki” – tak można podsumować spotkanie z formacją Mitch & Mitch, która porwała publiczność w szaloną podróż po najróżniejszych muzycznych rejonach. Dwa lata temu grupa wystąpiła podczas Festiwalu Święto Kina Niemego. Wówczas rozszerzyła skład i od tej pory pojawia się jako dziewięcioosobowy big band, którego brzmienie wzbogaca energetyczna sekcja dęta i magiczny wibrafon. Występ gwiazdy, jak i piątkowe popołudnie wypełniły prezentacje młodych zespołów. – Jesteśmy otwarci na różne gatunki i rodzaje muzyki. Nie oceniamy poziomu wykonawców. Po prostu chcemy, żeby Boguszowickie Dni Młodych były dla grup z Rybnika i okolic okazją do „wyjścia z garażu” – mówi pomysłodawca imprezy Robert Pior z DK Boguszowice. Jedną z formacji, które zaprezentowały się na boguszowickiej scenie było Wyjście Awaryjne z Rybnika, grające mieszankę rocka, ska i reggae. – To był nasz pierwszy koncert w poszerzonym składzie, wzbogaconym o skrzypce, trąbkę i puzon. Postanowiliśmy włączyć nowe instrumenty, żeby urozmaicić brzmienie – wyjaśnia basista Marcin Hurtig. – Był mały stres, bo co innego grać na próbie, a co innego przed publicznością. Ale fajnie, że mogliśmy tu wystąpić – dodaje gitarzysta Andrzej Drozd. Boguszowickie Dni Młodych to także szansa dla filmowców – amatorów na zaprezentowanie swoich dokonań. – Ponieważ nie było za dużo zgłoszeń, postanowiłem pokazać filmy najlepszych polskich twórców z offowego nurtu – mówi Pior. Dzięki temu można było zobaczyć filmowe opowieści Dominika Matwiejczyka, czy Grzegorza Lipca, nie zabrakło też kultowych już „Nudli” Dariusza Nojmana. Swoim filmem pochwalili się również uczniowie „Powstańców” – uczestnicy polsko-czeskiego projektu „Otwórz oczy na sąsiada – filmowy świat przyjaźni”. Szkoda jedynie, że mieszkańcy Rybnika po raz kolejny udowodnili, że obcy im jest duch przygody i że „lubią tylko te piosenki, które znają”.
Beata Mońka