Poniosły mnie nerwy
Rozmowa z Sebastianem Kapinosem, napastnikiem trzecioligowego Energetyka ROW-u Rybnik.
– Przed tygodniem w meczu ze Startem Namysłów zostałeś ukarany czerwoną kartką. Pierwszą w karierze?
– W seniorskiej piłce to moja pierwsza czerwona kartka. Kartką takiego koloru zostałem ukarany kiedyś w wieku juniorskim, gdy grałem jeszcze w barwach Unii Racibórz i walczyliśmy o Śląską Ligę Juniorów. Dostałem ją w meczu z… Energetykiem ROW Rybnik.
– W seniorskiej piłce to moja pierwsza czerwona kartka. Kartką takiego koloru zostałem ukarany kiedyś w wieku juniorskim, gdy grałem jeszcze w barwach Unii Racibórz i walczyliśmy o Śląską Ligę Juniorów. Dostałem ją w meczu z… Energetykiem ROW Rybnik.
– W meczu ze Startem dostałeś ją za niesportowe zachowanie. Co wydarzyło się w Namysłowie?
– Siedziałem już na ławce rezerwowych, bo zostałem zmieniony po pierwszej połowie meczu. W pewnej chwili piłka trafiła w pobliże naszej ławki. Nie odrzuciliśmy jej. Któryś z trenerów Startu zdenerwował się, podbiegł do niej i kopnął ja z całej siły w naszym kierunku. Zrobiło się bardzo nerwowo, któryś z rywali podbiegł do mnie, wyrzucił kilka niecenzuralnych słów i opluł mnie. W tej sytuacji nie pozostałem obojętny i odpłaciłem mu tym samym. Wiem że nie powinienem się tak zachować, lecz nerwy mnie poniosły. Sędzia nie zauważył zachowania rywala, zaufał tylko relacjom piłkarzy Startu i ukarał mnie czerwoną kartką.
– Siedziałem już na ławce rezerwowych, bo zostałem zmieniony po pierwszej połowie meczu. W pewnej chwili piłka trafiła w pobliże naszej ławki. Nie odrzuciliśmy jej. Któryś z trenerów Startu zdenerwował się, podbiegł do niej i kopnął ja z całej siły w naszym kierunku. Zrobiło się bardzo nerwowo, któryś z rywali podbiegł do mnie, wyrzucił kilka niecenzuralnych słów i opluł mnie. W tej sytuacji nie pozostałem obojętny i odpłaciłem mu tym samym. Wiem że nie powinienem się tak zachować, lecz nerwy mnie poniosły. Sędzia nie zauważył zachowania rywala, zaufał tylko relacjom piłkarzy Startu i ukarał mnie czerwoną kartką.
– Ile będziesz pauzować?
– W czwartek pojawiłem się przed komisją, która orzekła pauzę w dwóch meczach. Żałuję, bo nie mogłem wystąpić w dwóch spotkaniach, tym przegranym w sobotę z Rozwojem Katowice i kolejnym niezwykle ważnym, z Ruchem Zdzieszowice.
– W czwartek pojawiłem się przed komisją, która orzekła pauzę w dwóch meczach. Żałuję, bo nie mogłem wystąpić w dwóch spotkaniach, tym przegranym w sobotę z Rozwojem Katowice i kolejnym niezwykle ważnym, z Ruchem Zdzieszowice.
– Nie zagrałeś w meczu z Rozwojem, a przecież miałbyś coś do udowodnienia sztabowi trenerskiemu drużyny z Katowic…
– Tak, przed sezonem zgłosił się do mnie trener Galeja, zaprosił do drużyny i trenowałem z Rozwojem przez dwa tygodnie. Było nas wówczas 20 zawodników na testach. Decyzja o moim pozostaniu miała zapaść po sparingowym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec. W tym pojedynku strzeliłem bramkę i byłem przekonany, że pozostanę w tej drużynie. Trener powiedział mi jednak, że choć jest ze mnie zadowolony, to jednak klub nie może sobie pozwolić na zbyt szeroką kadrę. Pozostawiali mnie przez jakiś czas w niepewności i wówczas sam zadzwoniłem do nich i zrezygnowałem z występów w tej drużynie. Dlatego jest mi żal że nie mogłem zagrać w sobotę, bo takie mecze dodatkowo mobilizują piłkarzy. Miałbym coś do udowodnienia.
– Tak, przed sezonem zgłosił się do mnie trener Galeja, zaprosił do drużyny i trenowałem z Rozwojem przez dwa tygodnie. Było nas wówczas 20 zawodników na testach. Decyzja o moim pozostaniu miała zapaść po sparingowym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec. W tym pojedynku strzeliłem bramkę i byłem przekonany, że pozostanę w tej drużynie. Trener powiedział mi jednak, że choć jest ze mnie zadowolony, to jednak klub nie może sobie pozwolić na zbyt szeroką kadrę. Pozostawiali mnie przez jakiś czas w niepewności i wówczas sam zadzwoniłem do nich i zrezygnowałem z występów w tej drużynie. Dlatego jest mi żal że nie mogłem zagrać w sobotę, bo takie mecze dodatkowo mobilizują piłkarzy. Miałbym coś do udowodnienia.
– Zamiast do Rozwoju trafiłeś do Energetyka ROW wraz z trenerem Dariuszem Widawskim. Długo się wahałeś?
– Pod koniec zeszłego sezonu, gdy mieliśmy zapewnione utrzymanie, trener powiedział mi o pewnej propozycji, choć nie zdradził o jaki klub chodzi. Później dowiedziałem się, że Dariusz Widawski został trenerem w Rybniku i postanowiłem dołączyć do drużyny podczas przedsezonowych przygotowań. Drużynę już znałem, ponieważ byłem już tutaj na testach przed rokiem i przez cały czas miałem z chłopakami kontakt. Do drużyny zostałem dobrze przyjęty, na początku oczywiście trzeba było się wzajemnie poznać i w pewnej chwili wszystko już odpowiednio zadziałało.
– Pod koniec zeszłego sezonu, gdy mieliśmy zapewnione utrzymanie, trener powiedział mi o pewnej propozycji, choć nie zdradził o jaki klub chodzi. Później dowiedziałem się, że Dariusz Widawski został trenerem w Rybniku i postanowiłem dołączyć do drużyny podczas przedsezonowych przygotowań. Drużynę już znałem, ponieważ byłem już tutaj na testach przed rokiem i przez cały czas miałem z chłopakami kontakt. Do drużyny zostałem dobrze przyjęty, na początku oczywiście trzeba było się wzajemnie poznać i w pewnej chwili wszystko już odpowiednio zadziałało.
– To Twój pierwszy sezon w III lidze. Przyszedłeś do drużyny ROW z Unii Racibórz grającej w IV lidze. Duża różnica dzieli te dwie klasy rozgrywkowe?
– Są różnice. Mnie jako napastnikowi jest ciężej utrzymać się przy piłce w walce z przodu. Obrońcy w III-ligowych drużynach grają agresywniej, trzeba niezwykle stabilnie trzymać się na nogach. Z tego elementu nie jestem jeszcze zadowolony, pracuję jednak nad nim na treningach, bo przecież od napastnika trzeba wymagać, aby potrafił utrzymać piłkę na połowie rywala. I rzeczywiście tę różnicę odczułem w pierwszych spotkaniach sezonu. Czekałem na przełamanie i w końcu udało się strzelić pierwszego gola w trzeciej kolejce spotkań. Potem były kolejne gole i w pewnej chwili znów coś się zacięło. Myślałem, że ten mały kryzys minie, a jednak przez cztery kolejne spotkania nie potrafiłem skierować piłki do bramki rywali. I teraz znów ta niefortunna przerwa w grze.
– Są różnice. Mnie jako napastnikowi jest ciężej utrzymać się przy piłce w walce z przodu. Obrońcy w III-ligowych drużynach grają agresywniej, trzeba niezwykle stabilnie trzymać się na nogach. Z tego elementu nie jestem jeszcze zadowolony, pracuję jednak nad nim na treningach, bo przecież od napastnika trzeba wymagać, aby potrafił utrzymać piłkę na połowie rywala. I rzeczywiście tę różnicę odczułem w pierwszych spotkaniach sezonu. Czekałem na przełamanie i w końcu udało się strzelić pierwszego gola w trzeciej kolejce spotkań. Potem były kolejne gole i w pewnej chwili znów coś się zacięło. Myślałem, że ten mały kryzys minie, a jednak przez cztery kolejne spotkania nie potrafiłem skierować piłki do bramki rywali. I teraz znów ta niefortunna przerwa w grze.
– Od początku kariery byłeś napastnikiem?
– Tak, nigdy nie grałem na innej pozycji. Raz jedyny, jeszcze w barwach Unii Racibórz w meczu kontrolnym trener Gola postanowił sprawdzić mnie na prawej pomocy. Jednak już po 25 minutach gry miałem dość i wróciłem do ataku (śmiech).
– Tak, nigdy nie grałem na innej pozycji. Raz jedyny, jeszcze w barwach Unii Racibórz w meczu kontrolnym trener Gola postanowił sprawdzić mnie na prawej pomocy. Jednak już po 25 minutach gry miałem dość i wróciłem do ataku (śmiech).
– Jesteś zaskoczony wynikami drużyny w tym sezonie? Przed rozgrywkami mówiło się, że Energetyk ROW będzie walczyć jedynie o utrzymanie, a po 11 kolejkach jesteście w czubie tabeli
– Nie przypuszczałem, że będzie tak dobrze. Mamy jednak bardzo dobrą ekipę, zespół wzmocniło dwóch doświadczonych zawodników, Grzegorz Bonk i Janusz Wrześniak. W drużynie dobrze się rozumiemy, stąd niezłe wyniki. Choć trudno mówić w tej chwili o jakiejkolwiek walce o awans, bo przecież by awansować niezbędne jest porządne zaplecze finansowe.
– Nie przypuszczałem, że będzie tak dobrze. Mamy jednak bardzo dobrą ekipę, zespół wzmocniło dwóch doświadczonych zawodników, Grzegorz Bonk i Janusz Wrześniak. W drużynie dobrze się rozumiemy, stąd niezłe wyniki. Choć trudno mówić w tej chwili o jakiejkolwiek walce o awans, bo przecież by awansować niezbędne jest porządne zaplecze finansowe.
– Pewnie masz drużynę swoich marzeń, w której chciałbyś kiedyś zagrać?
– Póki co skupiam się na tym, aby w Energetyku zapewnić sobie pewne miejsce w składzie, aby mieć tą pewność gry. Los pokaże co dalej będzie się działo. Choć oczywiście marzenia mam, chciałbym zagrać kiedyś choćby przy takiej publiczności, jaka pojawia się na stadionie Górnika Zabrze.
– Póki co skupiam się na tym, aby w Energetyku zapewnić sobie pewne miejsce w składzie, aby mieć tą pewność gry. Los pokaże co dalej będzie się działo. Choć oczywiście marzenia mam, chciałbym zagrać kiedyś choćby przy takiej publiczności, jaka pojawia się na stadionie Górnika Zabrze.
Rozmawiał: Marcin Mońka
Sebastian Kapinos (rocznik 1987), wychowanek Unii Racibórz. Występował również w LKS Studzienna oraz LKS Tworków. W tym sezonie jest najkuteczniejszym napastnikiem ROW-u, dotychczas zdobył 4 bramki.