To w Rybniku jest Muzeum Rzemiosła Polskiego
– Trafiają do nas zabytki z całego kraju. Nasza placówka jest w środowisku rzemieślników i muzealników z całej Polski postrzegana jako nieoficjalne Muzeum Rzemiosła Polskiego – mówi doktor Elżbieta Bimler-Mackiewicz i opowiada o początkach działu rzemiosła, którego jest kierownikiem.
Dział historii rzemiosła powstał oficjalnie w 1980 roku, ale tak naprawdę pracownicy muzeum zaczęli o tym myśleć już od połowy lat 70-tych. Odtąd rybnicka placówka miała się specjalizować w zbiorach z historii rzemiosła. Skąd ten wybór? – Jedną z przyczyn z pewnością było to, że w naszym mieście funkcjonowało bardzo silnie skonsolidowane środowisko rzemieślnicze. Zresztą mieliśmy już wtedy kilka znaczących zabytków – wspomina doktor Elżbieta Bimler-Mackiewicz, która w 1978 roku, gdy tylko zaczęła pracować w muzeum, została wciągnięta w wir pracy przy tworzeniu działu rzemiosła, a dziś jest jego kierownikiem. – Pierwsze zbiory wykupiliśmy z kuźni Wiktora Piontka nad Nacyną, która stała w pobliżu dzisiejszej Plazy. Piontek z kolei prowadził tę kuźnię po wybitnym rybnickim kowalu, Adamie Leśniku. Udało nam się więc stamtąd wykupić ponad 200 bardzo wiekowych obiektów – wspomina.
Uczyli podkuwać konia
Ale Kuźnię Piontka kustosz działu rzemiosła wspomina nie tylko ze względu na pozyskane stamtąd zbiory. – Byłam wtedy świeżo po studiach. Piontek był pierwszym rzemieślnikiem, z którym się spotkałam. Panował tam nieprawdopodobny bałagan, a ja stałam w tej czarnej, zadymionej kuźni i rozmawiałam z tym przesympatycznym panem, który uczył mnie podkuwać konia i tłumaczył, jakie kleszcze do czego służą – śmieje się kustosz. – Potem zaczęłam się interesować warsztatami kołodziejskimi. Wyruszyłam na terenowe badania po całej ziemi rybnickiej. Ich efektem była nasza pierwsza stała wystawa (1982 rok): „Kołodziejstwo. Rzemiosło zanikające” – wspomina.
Pracowali zabytkami
Takie były początki, ale zanim zorganizowano pierwsze wystawy, trzeba było nawiązać kontakt ze środowiskiem. – Ci starzy rzemieślnicy byli na każde nasze zawołanie. Spotkałam się z wielką życzliwością. Niektórzy wprawdzie nie chcieli nam czegoś dać, bo obawiali się, że to zniszczymy lub zgubimy. I nie chodzi tylko o to, że oni byli do tych przedmiotów przywiązani. Oni przecież wtedy nadal z tych narzędzi korzystali! – tłumaczy. A gdy do człowieka ciężkiej pracy przychodzi młoda dziewczyna z muzeum i pyta o jego narzędzia, ten musi być zdziwiony. – Do muzeum? A po co? – niedowierzali. I tak też znaczna część z wyposażenia tych wiekowych zakładów bezpowrotnie przepadła. – Ale na szczęście wielu tych rzemieślników udało mi się przekonać, że te zabytkowe narzędzia mają dużą wartość (oczywiście: nie materialną) i że warto je oddać do muzeum, jako świadectwo ich pracy i umiejętności. I tak też w bardzo krótkim czasie nasze magazyny były pełne – tłumaczy Bimler-Mackiewicz.
Mają perpetuum mobile
Najpierw, co zrozumiałe, dział rzemiosła podjął współpracę z rybnickimi rzemieślnikami. Ale z czasem zasięg penetracji znacznie się powiększył. – Doszło do podpisania umowy z Izbą Rzemieślniczą w Katowicach. Potem zaczęliśmy współpracę z ówczesnym Centralnym Związkiem Rzemiosła. I w oparciu o to wystawiliśmy nasze zbiory w Warszawie (1983). Dziś nawiązujemy kontakty z muzealnikami i organizacjami rzemieślniczymi z całej Polski. 30 lat temu startowaliśmy z tymi 200 zabytkami z kuźni Piontka, dziś zinwentaryzowanych jest 15 tysięcy! Można tutaj znaleźć naprawdę wszystko. Mamy na przykład model perpetuum mobile czy powóz typu „lando”, który był prezentem ślubnym dla pewnej krzyżowickiej panny młodej. Prócz tego znajdzie się również neseser podróżny, podarowany rybniczance przez zaprzyjaźnioną z nią księżną Monaco, Grace. Są także ciekawe dokumenty, jak zespół wspaniałych listów Helmuta Tauta, rybniczanina, który pisał podczas wojny do swojej rodziny i przyjaciół – odkrywa przed nami niektóre skarby muzeum kustosz.
Krystian Szytenhelm
15 tysięcy zabytków, a w tym perpetuum mobile i reprezentacyjny powóz „lando”
15 tysięcy zabytków, a w tym perpetuum mobile i reprezentacyjny powóz „lando”