Nie jesteśmy dziwolągami
Wołają o pomoc, ale w wielu sprawach władze są w stanie odpowiedzieć jedynie pięknym słowem.
Podczas debaty na temat potrzeb niepełnosprawnych wyszło szydło z worka. Traktujemy te osoby albo jak dziwolągi, albo przypisujemy sobie heroiczne cechy paplając tylko o ich niedoli. A tymczasem 6 tysięcy rybniczan boryka się z poważnymi trudnościami i woła o pomoc.
Ważna debata
W ubiegłym tygodniu odbyła się debata „Budujmy mosty, nie mury, czyli niepełnosprawni w mieście Rybnik”, która była elementem kampanii „Nie tylko dla sprawnych”. Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych uzyskało na ten projekt dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Społecznego. – Co miesiąc spotykamy się z różnymi organizacjami. Teraz mamy debatę z radnymi, natomiast na przełomie grudnia i stycznia wystosujemy manifest, czego oczekiwalibyśmy dla niepełnosprawnych od miasta – tłumaczył Piotr Masłowski, dyrektor zarządzający CRIS.
Odebrała radnym zabawki
– Jestem do debaty trochę nieprzygotowany... – przyznał na samym początku Romuald Niewelt (BSR), ale tak naprawdę nie był w tym osamotniony. Większość radnych uciekała od zadawanych im pytań. Zamiast konkretnych odpowiedzi woleli się albo autopromować, albo żalili się nad ciężką dolą niepełnosprawnego. Natomiast całą zabawę w szlachetnego rycerza, który wspiera ułomnych, odebrała im już na początku zastępca prezydenta. Trafiła w sedno, i to bez „ach” i „och”, pojawiających się u radnych jak mantra i zastępujących im konkrety. – Powoli przełamujemy bariery, by być miastem otwartym również dla niepełnosprawnych. W tej kadencji udało nam się zrobić dla tych osób ścieżkę kariery i edukacji, podpisujemy umowę w sprawie promowania ich twórczości, testujemy autokar dla niedowidzących... Ale najtrudniejsze jest jednak przełamanie tej bariery mentalnej. Często traktujemy niepełnosprawnych jak okazy czy dziwolągi – przyznała szczerze w imieniu „sprawnych” Joanna Kryszczyszyn.
Polityczna licytacja
Uczestnicy debaty mniej lub bardziej udolnie powtarzali potem to trafione spostrzeżenie zastępcy prezydenta, a gdy doszli w końcu do wniosku, że wypromowali się już wystarczająco wyraźnie jako „przyjaciele niepełnosprawnych”, zaczęła się licytacja polityczna. Radni BSR i PiS wspominali, jak wiele już w ciągu ostatnich lat zrobiono, opozycja wytykała, że to nic. I dopiero gdy rodzice osób niepełnosprawnych zaczęli zwracać debatującym uwagę, że nie przyszli tutaj, by obserwować odbijanie politycznej piłeczki, zmieniono koncepcję debaty. – Chcemy pokazać, co nas boli – domagał się odebrania radnym głosu Eugeniusz Bochenek, rodzic osoby z głębokim upośledzeniem umysłowym. Apel ten zrozumiał przewodniczący rady miasta, który nie brał udziału w politycznej licytacji. – Niepełnosprawność to coś ponad polityką. Zdziwiła mnie ta koncepcja debaty. Przyszedłem tutaj, bo chcę się dowiedzieć, czego niepełnosprawni od nas oczekują – dał innym radnym sygnał do przerwania politycznej licytacji Stanisław Jaszczuk.
Manifest do władz
I tak też głos oddano osobom niepełnosprawnym i ich rodzicom. Zaczął Bochenek ze stowarzyszenia Oligos. – To, co zostało tutaj powiedziane, dotyczy osób niepełnosprawnych, ale jednak w dużym stopniu „sprawnych” – podsumował takie wymienione przez debatujących udogodnienia, jak autobus z dźwiękowym systemem informowania pasażerów czy podjazdy dla osób na wózkach. A tymczasem wbrew temu, czym chwalą się politycy, niepełnosprawni nadal borykają się z olbrzymimi trudnościami. Często nie tylko nie mają równego dostępu do życia społecznego, ale również do opieki zdrowotnej! – By leczyć zęby, muszę jechać z dzieckiem do Rudy Śląskiej. To skandal. Problem tkwi w ogólnej psychozie. Rybniccy lekarze boją się, że dziecko nie wybudzi się samo z narkozy, a nie zapłacą 7 tysięcy złotych za lek w buteleczce, który mógłby to zrobić. Nie wytłumaczymy też dziecku z głębokim upośledzeniem umysłowym, że nie może dostać przeciwbólowego zastrzyku, bo koliduje to z jego lekami – podała jedną z przykładowych trudności osób niepełnosprawnych Elżbieta Piotrowska z Oligos. Wszystkie takie bariery oraz pomysły na ich przełamanie zostaną spisane w manifeście, który władze miasta otrzymają na przełomie grudnia i stycznia.
Krystian Szytenhelm