Radna: w urzędzie panuje nepotyzm
Wicewójt: to nic nie znaczy, że mój kuzyn jest dyrektorem
Czy w urzędzie gminy panuje nepotyzm? – W interesie naszej gminy, proszę o wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje. Czy jest to świadome działanie, by wyeliminować doświadczonych pracowników po to, by dać pracę swoim krewnym, przyjaciołom, znajomym? – pytała na ostatniej sesji radna Teresa Trybuś.
Radna podczas interpelacji zarzuciła wójtowi nepotyzm i bezpodstawne zwalnianie pracowników, a nawet szykanowanie przez ich szefów. Jako przykład radna podała byłego kierownika Gminnego Zakładu Wodociągów. Krystian Pawela, wieloletni pracownik wodociągów, jeszcze trzy miesiące temu był pełniącym obowiązki dyrektora GZW. Stanowisko to zajął jednak w drodze awansu wewnętrznego Adam Badura, wcześniej pracownik referatu inwestycji i zamówień publicznych. Jak się okazało, kuzyn wicewójt Bożeny Koźlik, i właśnie ten fakt przykuł uwagę radnej. – Jak to się stało, że osoba bez wykształcenia kierunkowego (Adam Badura jest z wykształcenia prawnikiem – red.) otrzymała stanowisko kierownicze? Dobrze wiadomo, że to kuzyn pani wicewójt – sugerowała radna. – To akurat, że pan Badura jest moim kuzynem nie ma tutaj żadnego znaczenia. Proszę mnie do tego nie mieszać. Zresztą ten pan pracował w urzędzie już wcześniej – ripostowała wicewójt. – Tylko że wcześniej nie awansował, bo nie miała pani takich możliwości, by przesunąć swojego krewnego – radna nie odpuszczała.
Doświadczeni odchodzą
Gdy radna skończyła swoje wystąpienie nastąpiła chwila ciszy. – Proszę mnie nie mieszać, to decyzje zapadające w zakładach pracy. To nie wchodzi w zakres moich kompetencji, niczego z nikim nie konsultowałem – odpowiadał wójt. Do już i tak napiętej atmosfery, kilka ciętych słów dołożył jeszcze radny Ryszard Wowra. – Pan bezczelnie przed radą kłamie, robi pan sobie z nas kpinę. Wszyscy o wszystkim w urzędzie wiedzą, a pan nam chce powiedzieć, że nie konsultuje takich decyzji? Zapewniam, że mieszkańcy zweryfikują pana pracę – zżymał się rajca.
W ostatnim czasie jeszcze jeden pracownik został zwolniony z jednostek organizacyjnych. Lidia Owczarek, wcześniej p.o. dyrektora Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej również otrzymała wypowiedzenie z pracy. W tej sprawie wystosowała nawet do rady gminy list. Przewodnicząca rady Małgorzata Rduch nie odczytała jednak jego zawartości. Z impasu, w jaki wpadli radni próbował ich wyprowadzić wiceprzewodniczący rady Tadeusz Frydecki. – To bardzo smutne, że z urzędu wójt pozbywa się kolejnych doświadczonych pracowników, ale nie możemy niczego i nikogo osądzać. To są sprawy, które wychodzą poza nasze kompetencje – przekonywał.
Wójt umywa ręce
Na koniec wójt zapewnił, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem i by przekonać radnych skierował swą lufę mikrofonu w kierunku radcy prawnego Artura Elantkowskiego. – Fakt jest taki, że nabór do urzędu z zasady powinien odbywać się w drodze konkursu, a jeśli chodzi o kwestię rozwiązywania stosunków pracy to rzeczywiście kompetencje leżą z formalnego punktu widzenia po stronie dyrektorów. Nie będę się odnosić, czy faktycznie tak jest. Ale zgodnie z prawem odpowiedzialności za taką decyzję ponoszą właśnie oni – wyjaśnił radca. Żaden z pracowników zakładów, którzy otrzymali wypowiedzenie stosunku pracy, nie zgodził się na oficjalną rozmowę z nami. Przyznali nam jedynie, że czują się oszukani.
Łukasz Żyła