Z domu pod rynnę
Święto 11 listopada nie będą mile wspominać mieszkańcy kamienicy przy ul. Kochanowskiego w Czuchowie.
W środowe popołudnie, gdy ulewa trwała w naszym regionie już kilka dobrych godzin odebraliśmy kilka telefonów od mieszkańców kamienicy z ul. Kochanowskiego w Czuchowie (gmina Czerwionka – Leszczyny). O warunkach mieszkaniowych, w jakich żyją lokatorzy popularnego Apostoloka, pisaliśmy już kilka razy. Po ostatniej interwencji, gdy woda ponownie zalewała piwnice kamienicy, dyrektor ZGM-u Marian Uherek zapowiedział, że na miejscu pojawią się pracownicy. Problem rozwiązano, lokatorzy dostali do dyspozycji urządzenie odpompowujące wodę, za które jednak sami muszą płacić. Tym razem pompa „nie nadążyła”.
Ten dom się rozpada
– Niech ktoś tutaj przyjedzie i zobaczy w jakich my warunkach żyjemy – dzwonił do nas jeden z lokatorów. Gdy pojawiliśmy się na miejscu, jeden z mieszkańców pokazał nam wiszącą na krawędzi dachówkę. Tuż obok mężczyzny leżała inna, spadła dzień wcześniej. – Tym dopiero się zajmą, aż w końcu coś się komuś stanie – wyrzuca Andrzej Stebel. Przy kamienicy leży sporo gruzu. Woda gromadzi się przy murach i przez otwarte zsypy na węgiel dostaje się do piwnic. – Latami musieliśmy prosić się, żeby kawałek chodnika zrobiono, bo nie dało się wyjść z kamienicy. Chodnik w końcu i tak musieliśmy zrobić sami – mówi jedna z mieszkanek i pokazuje na centymetry wodę tuż przy głównym wejściu.
Boją się o zdrowie
Stefan Hildebrand od lat mieszka w Apostoloku, po kamienicy chodzi w gumowcach, bo jak przyznaje, tu jest zawsze woda. Teraz leje się już z dachu i zalewa kolejne mieszkania. – Woda pod kostki w piwnicy to normalka, tu już bywało pod kolana – pokazuje.
We wszystkich klatkach na schodach leżą kawałki tynku: ze ścian, z sufitu. Gdzieniegdzie pojawia się grzyb, przede wszystkim w mieszkaniach na wyższych piętrach. Tam lokatorów zalewa regularnie. – W dachu są dziury wielkości dłoni. Woda leje się strumieniami. Ostatnio podstawiliśmy wannę, żeby woda skapywała, ale wszystkich dziur nie da się zalepić. Zalewa też sąsiadów z dołu. Raz przyszli jacyś pracownicy, to powiedzieli że pranie jest suszone na strychach i dlatego tak cieknie. Uśmiać się można – Eugenii Banasiak jednak wcale do śmiechu nie jest. W jednym z pokoi zaczynają się już odklejać kasetony. – Aż się boję tam zajrzeć, pewnie już mamy grzyba – mówi zrezygnowana.
Latające dachówki
O spadających dachówkach i dziurach w dachu poinformowaliśmy powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. – W najbliższym czasie przeprowadzimy kontrolę na obiekcie. Jeśli faktycznie z dachu spadają dachówki, będziemy natychmiast rozmawiać z właścicielem budynku – powiedział nam Andrzej Tymoszyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. W czerwioneckim magistracie zapewniają, że remonty były ostatnio przeprowadzane. – Pracownicy ZGM-u badali, czy woda może się wlewać przez okienka piwniczne. W związku z tym były przygotowane nowe okienka, które zostały wstawione w budynku. W tym roku był przeprowadzony również remont dachu za kwotę 5 370 zł. Budynek jest doraźnie zabezpieczany, choć jego potrzeby są duże. Dokładamy starań, aby pieniądze związane z realizowaniem remontów w Apostoloku były zabezpieczone, a sam budynek uwzględniony w harmonogramach przyszłych napraw – tłumaczy Hanna Piórecka-Nowak, rzecznik Urzędu Gminy i Miasta Czerwionka – Leszczyny.
Górniczy spadek
Kamienica na ulicy Kochanowskiego zwana Apostolokiem, pochodzi jeszcze z XIX wieku. Budynek wybudowany został dla elity dyrektorskiej, powstającej wtedy kopalni Dębieńsko. Każda rodzina miała jeden poziom kamienicy, zaś na strychu mieściły się pomieszczenia dla służby. W latach powojennych, domostwa zaczęto rozdawać górnikom, którzy po kilka rodzin zajmowali mieszkania na jednym poziomie. Od tego czasu budynek z roku na rok niszczeje. W starej bramie głównej, gdzie kiedyś parkowały bryczki, ściany są już w opłakanym stanie. Zabytkowa kamienica wali się na oczach jej mieszkańców.
Łukasz Żyła