Fudali i Chachuła gadają o 7 miliardach

Grupa Elektricite de France chce wydać na swoją Elektrownię Rybnik 7 miliardów złotych, ale miasto musi Francuzom pójść na rękę. Zanim ruszy budowa nowego bloku energetycznego, pracownicy ER muszą się dogadać z urzędnikami, między innymi na temat wysokości podatku od nieruchomości.

 

 

Nowy blok energetyczny klasy 900 MW ma zastąpić cztery z ośmiu aktualnie eksploatowanych jednostek. Inwestycja miałaby zostać zrealizowana do 2020 roku, bo wtedy upływa ekonomiczny i techniczny okres użytkowania starych bloków. EDF planuje na ten cel wydać 1,7 miliarda euro, czyli około 7 miliardów złotych. To plany, brakuje jeszcze ostatecznej decyzji. „Aktualna sytuacja w branży energetycznej nie jest sprzyjająca. Istnieje bardzo duża konkurencja wewnątrz Grupy EDF pomiędzy różnymi projektami inwestycyjnymi w zakresie ich aprobaty i gwarancji finansowania” – pisze Philippe Castanet, prezes EDF Polska.

 

 

Koncern stara się na lokalnych władzach wywrzeć nacisk. Prezes Castanet podkreśla w swoim liście, że w sytuacji „dużej konkurencji wewnątrz grupy EDF” znaczenie ma na przykład to, jak lokalni urzędnicy interpretują definicję „budowli”, bo to wiąże się oczywiście z wysokością należnych podatków od nieruchomości. Tymczasem Rybnik na razie nie był dla francuskiego koncernu zbyt pobłażliwy. „Sytuacja, zgodnie z którą istnieją znaczne różnice w interpretacji przedmiotu opodatkowania podatkiem od nieruchomości w różnych regionach Polski, skutkuje nierównym traktowaniem przedsiębiorstw energetycznych działających na tym samym rynku. Stanowisko tutejszych władz lokalnych w tym zakresie należy do bardzo restrykcyjnych. Utrzymanie takiego stanu w sposób zasadniczy ogranicza atrakcyjność ekonomiczną inwestycji w tej lokalizacji” – czytamy w liście.

 

 

Na początku grudnia władze miasta spotkały się z przedstawicielami Grupy EDF. Władze miały wtedy zapewnić, że nie będzie znaczącego wzrostu dochodów z podatku od nieruchomości, który Elektrownia musiałaby zapłacić w związku ze swoją inwestycją. Ale zanim z budową nowego bloku cokolwiek ruszy, zakład domaga się założenia zespołu roboczego, złożonego z przedstawicieli obu stron. Ten miałby wypracować tak zwany list intencyjny, który sformalizuje współpracę. Dokument miał być podpisany do 20 stycznia.

 

 

Tak się już z pewnością nie stanie, potrzeba więcej czasu. Prezydent nie chciał na ten temat mówić, bo i nie ma jeszcze żadnych konkretów. – Nie podjęliśmy jeszcze żadnych ostatecznych decyzji, wszystko jest w trakcie przygotowywania – mówi Adam Fudali. Z odpowiedzi prezesa Elektrowni Rybnik można wywnioskować, że zespół roboczy nawet się jeszcze nie zawiązał. „Elektrownia podtrzymuje wolę i propozycję współpracy z miastem w kwestiach dotyczących przyszłych inwestycji, w tym utworzenia tzw. zespołu roboczego, w skład którego wchodzić będą przedstawiciele miasta i ERSA. W chwili obecnej trwa opracowywanie szczegółów przyszłej współpracy, co z uwagi na wielkość i wartość inwestycji wymaga dłuższego okresu czasu – informuje Jerzy Chachuła, prezes ER.

 

 

Władze EDF liczą na to, że dojdą z rybnickimi urzędnikami do porozumienia. Wskazują, że ich inwestycja przyniesie również korzyści samemu miastu. „Realizacja inwestycji i długoletnia eksploatacja nowego bloku energetycznego (tj. w okresie 2015–2055) wydaje się pewnym źródłem przychodów w budżecie miasta z tytułu należnych podatków, tj. podatku od nieruchomości oraz części podatku od dochodów osób prawnych i fizycznych. Naszym zdaniem istnieją jeszcze dodatkowe korzyści, ważne z perspektywy społeczności lokalnej, które wystąpiłyby w trakcie oraz po realizacji inwestycji, np. aktywizacja rynku lokalnych poddostawców materiałów, towarów i usług, czy lokalnego rynku pracy” – przekonuje prezes EDF Polska.

 

Krystian Szytenhelm