(Do)wody gospodarności
Ze źródła, znajdującego się pod terenem szpitala w Orzepowicach wypływają nie tylko „kubiki” krystalicznie czystej wody, ale również niebagatalne oszczędności. Szacuje się, że rybnicka placówka jest w stanie dzięki własnemu ujęciu rocznie zaoszczędzić ponad 200 tysięcy złotych.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny już nie musi płacić za średnio 6000 metrów sześciennych zużytej wody miesięcznie przedsiębiorstwu wodociągowemu. Od 12 lutego sam zaopatruje się w wodę pitną, która wypompowywana jest ze źródła głębinowego, znajdującego się gdzieś pod szpitalnymi fundamentami. Woda spełnia wszelkie wymogi jakościowe. – Generalnie można byłoby pić ją bezpośrednio z ujęcia, choć jest ona oczywiście dodatkowo uzdatniana – przekonuje Grzegorz Wawoczny, zastępca dyrektora ds. technicznych WSS.
O tym, że na tych terenach Rybnika znajdują się złoża wody głębinowej, wiadomo było od dawna. Dobrego gospodarza poznaje się jednak po tym, że potrafi wykorzystać to, czym dysponuje – a to, trzeba przyznać, udało się pracownikom działu technicznego rybnickiego szpitala. W 2008 roku specjalnie powołana w tej sprawie grupa zleciła pierwsze badania geotechniczne. Wykonano próbne odwierty, które wykazały, że pod terenami szpitala tętni żyła wodna, z której można uzyskać około 30 m3 wody na godzinę. Zapotrzebowanie placówki jest przeszło 3 razy mniejsze, a zatem nie grozi, by wody miało braknąć. – Pojawiały się pomysły, by czerpać więcej wody, a następnie próbować ją odsprzedawać. Na razie jednak chcemy przez dłuższy okres czasu obserwować, jak będzie „zachowywało” się źródło, czy jego ciśnienie nie osłabnie – mówi Wawoczny.
Środki pieniężne ma badania terenowe pochodziły ze szpitalnego budżetu. Kiedy się okazało, że wynik badań jest pozytywny, pozostała część inwestycji została sfinansowana przez Urząd Marszałkowski. Zainwestowane pieniądze szybko jednak się zwrócą. Szacuje się, że dzięki posiadaniu studni głębinowej szpital może zaoszczędzić ok. 200 tysięcy złotych rocznie. Oszczędności te są wprawdzie kroplą w morzu potrzeb placówki, ale za to jakże czystą.
Krzysztof Szydłowski