Komu płaci prezydent?
Miasto płaci rybnickiej telewizji za produkcję Miejskiego Programu Informacyjnego. W zeszłym tygodniu, w nagrywaniu wywiadu z prezydentem miała swój udział również rzeczniczka rybnickiego urzędu – Lucyna Tyl (na zdjęciu). Urzędniczka twierdzi, że wywiadu nie przeprowadzała i nie pracowała dla telewizji. – Trzymałam tylko mikrofon – tłumaczy się. – Takie zachowanie jest całkowicie nieetyczne – zwracają uwagę obserwatorzy życia publicznego.
Czyżby w urzędzie płacili za mało? Rzeczniczka rybnickiego magistratu podczas oficjalnego spotkania, zorganizowanego przez Urząd Miasta chwyciła za mikrofon jednej ze stacji telewizyjnych. Sama twierdzi, że dziennikarką nie jest.
Podczas imprezy w Niedobczycach z okazji zakończenia budowy kanalizacji, przyłapaliśmy rzeczniczkę Urzędu Miasta, gdy pomagała przy kręceniu Miejskiego Programu Informacyjnego, za którego realizację telewizja TVT dostaje pieniądze z rybnickiego magistratu. Czy w czasie swojej pracy w urzędzie rzeczniczka pracowała dla telewizji, czy może swą usługę wykonywała jako wolontariusz? – Nic z tych rzeczy, nie rozumiem w czym problem. Po prostu trzymałam mikrofon, zwykła ludzka uprzejmość – tłumaczy Lucyna Tyl, z wydziału promocji i informacji UM Rybnik.
Urzędnik zawsze pomoże
MPI, czyli Miejski Program Informacyjny to serwis, za który miasto płaci telewizji TVT. Pierwsza umowa została zawarta w minionym roku, jakiś czas po tym, gdy firma przeniosła się na rybnicki rynek do kamienicy nr 1, należącej do miasta. Po 23 lutym zawarto kolejną umowę. Już bez przetargu. Za wszcześniejszą usługę z miejskiej kasy wypłynęło 78 tys. 880 zł. Zapytaliśmy Krzystofa Jarocha, szefa rybnickiego wydziału promocji i informacji, czy pojawianie się rzeczniczki z mikrofonem telewizji, która z pieniędzy miasta nagrywa program miejski nie kładzie się cieniem na przejrzystość pracy urzędu. – Z tego co wiem, pani rzeczniczka nie przeprowadzała wywiadu, pomogła tylko operatorowi. To zwykła naturalna rzecz – powiedział nam naczelnik i były rzecznik prasowy UM Rybnik.
Na bakier z etyką
– To jest tak jakby miasto zleciło budowę drogi i urzędnicy sami ją budowali w prywatnej firmie. Obojętne, czy rzeczniczka trzyma mikrofon, czy wykonuje jakiekolwiek inne prace. Takie zachowanie jest całkowicie nieetyczne – mówi Szymon Osowski, prawnik ze Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich.
Tematem współpracy urzędów miast i gmin z lokalnymi mediami od dawna interesuje się również Stowarzyszenie Bona Fides. – W przyszłym roku chcielibyśmy sprawdzić w ten sposób całe województwo. Do naruszeń prawa lub działań na jego granicy dochodzi niestety bardzo często. Media lokalne przez takie działania miasta stają się od niego zależne. Można przywołać tylko ostatnie oświadczenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (fundacja uznała wydawanie gazet przez samorządy za sprzeczne z ideą niezależności prasy – przyp. red.). Samorządy nie powinny, ani nagrywać programów, ani wydawać gazet – zaznacza Grzegorz Wójkowski, prezes stowarzyszenia.
Łukasz Żyła