Policjanci szukają – kto mógł zabić dziecko?
Rybnicka policja puka do setek drzwi rodzin w mieście i całym powiecie.
Nigdy dotąd w historii polskiej policji nie przeprowadzano akcji na taką skalę. Śląscy policjanci od kilku tygodni próbują rozwiązać zagadkę chłopca ze stawu. Wiadomo, że zginął od urazu brzucha, wiadomo również, że nikt go nie szuka. Policjanci z Rybnika i komisariatów w Gaszowicach i Czerwionce – Leszczynach pukają do setek drzwi rodzin, które mają dziecko w wieku do 3 lat. - Jeśli dziecko akurat nie przebywa w domu, policjanci w innym regionie Polski sprawdzą, czy jest u babci – zapewniają policjanci.
– Sprawdzamy kilkaset adresów. Policjanci pukają do domów rodzin, które mają dziecko do 3 roku życia. W przypadku, jeśli dziecko np. akurat przebywa u dziadków w Gdańsku, funkcjonariusze z tamtej komendy sprawdzą i ten adres – tłumaczy nadkom. Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej komendy policji. Policjanci postanowili sprawdzić wszystkie rodziny na Śląsku, które mają małe dzieci w wieku około 2 lat. Policyjna baza wytypowała aż 47 tysięcy adresów. Wszystkie są sprawdzane przez dzielnicowych.
Danych brak
Zwłoki małego chłopca znaleziono w piątek 19 marca w Cieszynie. Leżące w stawie hodowlanym na peryferiach miasta ciało dziecka, zauważyli dwaj przechodzący obok chłopcy. O makabrycznym odkryciu powiadomili rodziców, a ci z kolei – policjantów. Wspólnie ze strażakami wyłowiono ze stawu ciało – z wyglądu około 2-letniego chłopczyka. Prokurator nadzorujący czynności zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok, której wyniki wskazują na uraz jamy brzusznej, jako przyczynę śmierci. Dodatkowo biegły patolog określił uszkodzenia naskórka na twarzy i nodze, jako rany powstałe już prawdopodobnie po śmierci oraz wiek dziecka na około 2 lata. Zarówno w polskich, jak i w czeskich policyjnych bazach danych brak jest informacji na temat trwających poszukiwań takiego dziecka.
Pukają do drzwi
Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci dziecka był uraz jamy brzusznej. Policyjni eksperci kryminalistyki sporządzają kolejne wizerunki dziecka. Po raz pierwszy symulację prawdopodobnego wyglądu chłopca opracowali naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego. Podejrzewa się, że ktoś mógł zabić dziecko a następnie wrzucić jego ciało do stawu.
W pierwszej kolejności sprawdzone zostały rodziny, które mają założoną tzw. niebieską kartę a więc dochodziło tam do przemocy. Następnie sprawdzono rodziny pod nadzorem kuratora. To również nie przyniosło efektu. Teraz policjanci pukają do reszty domów. – To pierwszy taki przypadek, kiedy poszukiwana jest tożsamość martwego dziecka i nie można jej ustalić. Mając na uwadze wyjątkowość tej sprawy, sprawdzane są wszystkie możliwości. To setki telefonów, które odbiera policja i nasza fundacja. Akcja informacyjna przynosi efekty. Oprócz tego konkretnego przypadku ludzie raczej nie dzwonią z podejrzeniami, że dziecko sąsiadów mogło zaginąć – mówi Aleksandra Druszczak, psycholog z Fundacji Itaka.
(acz), (luk)