Czy w Lyskach tyka ekologiczna bomba?
Specjalistyczna firma sprawdzi czy w gminie Lyski jest magazyn przeterminowanych środków ochrony roślin.
Przeterminowane środki ochrony roślin to tykająca bomba ekologiczna, bardzo groźna dla środowiska. Dawniej były magazynowane w tzw. mogilnikach. Był to zazwyczaj betonowy krąg o wysokości zazwyczaj 3 – 5m i średnicy 1 – 5m wkopany w ziemię. Konstrukcję pokrywano masą bitumiczną (smołą), która miała zapobiegać odciekom chemicznych trucizn do gleby. Bywało, że na jednym wyznaczonym terenie budowano takich obiektów nawet kilkadziesiąt. Mogilniki nie powstawały w technologii, która umożliwiałaby bezpieczne przechowywanie odpadów. Często rozszczelniały się, a to skutkowało przedostaniem się niebezpiecznych związków chemicznych do gleb, wód gruntowych, studni gospodarczych oraz rzek czy jezior.
Likwidują bomby ekologiczne od lat
Wiele takich podziemnych magazynów i mogilników znajdowało się na terenie Śląska. Według danych Śląskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz Instytutu Ochrony Roślin do niedawna było dziesięć mogilników i 72 magazyny z niebezpiecznymi odpadami. Według szacunkowych obliczeń, mieściły 150 ton szkodliwych pestycydów.
Od 2000 roku trwa akcja likwidacji odpadów chemicznych, zgromadzonych w województwie śląskim. Wspiera ją Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Instytucja opracowała m.in. kompleksową strategię lokalizacji i zamykania składowisk przeterminowanych środków ochrony roślin. Do dziś pozostały trzy duże, pełne trucizn podziemne zbiorniki w gminach Lipowa, Żarki oraz Lyski.
Jest czy go nie ma?
Mogilnik, w którym na terenie Lysek miałyby się znajdować odpady, może znajdować się wzdłuż drogi z Raszczyc do Adamowic na działce, którą kiedyś zajmowała Gminna Samopomoc Chłopska, a która obecnie jest własnością Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa. Problem w tym, że nie wiadomo czy na pewno magazyn środków ochrony roślin w ogóle się tam znajdował.
– Nie ma żadnej dokumentacji, raczej przekazy ustne, które wskazywałyby, że w latach siedemdziesiątych faktycznie magazynowano tutaj środki ochrony roślin – mówi Ewelina Sobeczko z UG Lyski.
Aby zweryfikować informację, Agencja wspólnie z urzędnikami podjęła decyzję o podpisaniu umowy ze specjalistyczną firmą, która odpowiednim sprzętem sprawdzi czy niebezpieczne środki kryją się pod ziemią. Trwa postępowanie, w trakcie którego zostanie wyłoniony wykonawca. Jeśli okaże się, że mogilnik istnieje, rozpocznie się procedura, zmierzająca do unieszkodliwienia środków i likwidacji podziemnego magazynu. Fundusze na ten cel będą pochodziły m.in. z WFOŚiGW, który przyznaje na ten cel specjalne dotacje.
j.sp