Chodniki jak poligony
Odchody czworonogów utrapieniem mieszkańców.
Rybnik, tak jak inne miasta, boryka się z problemem psich kup, zaśmiecających chodniki, zieleńce i parki. Władze i straż miejska uważają, że walczą z tym jak mogą.
Idąc chodnikiem trudno nie zauważyć psich niespodzianek. Miasto postanowiło w zeszłym roku zakupić specjalne pojemniki na odchody. Na rybnickich osiedlach i przy ścieżkach znalazło się 60 sztuk takich pojemników wraz z zasobnikami, w których znajdują się zestawy higieniczne do uprzątania psich nieczystości, składające się z papierowej torebki z łopatką.
Strażnicy nie każą
– Szczerze mówiąc nie przypominam sobie, aby miał miejsce przypadek ukarania jakiegoś mieszkańca za to, że jego pies zanieczyścił teren – mówi Janusz Bismor, komendant Straży Miejskiej w Rybniku. Takie wykroczenie bardzo trudno wykryć, ponieważ strażnik musi na gorącym uczynku przyłapać właściciela psa, lub znaleźć świadka, który to widział. Mieszkańcy niestety nie chcą współpracować ze strażą miejską i izolują się od tego tematu. Nawet jeżeli ktoś widział takie zajście, jest mało prawdopodobne, że zgodzi się być świadkiem, a nie możemy ścigać kogoś za czyn, który nie jest udowodniony. Wykroczenie to jest klasyfikowane jako zanieczyszczenie miejsca publicznego i grozi za nie 50 zł mandatu, pouczenie lub skierowanie sprawy do Sądu Rejonowego – wydział karny. Staramy się walczyć z tym problemem i uświadamiać go mieszkańcom, natomiast ludzie nie chcą z nami współpracować i to stwarza największy problem, gdyż nie chcą donosić na swoich sąsiadów. Nikt też nie przyzna się, że nie upilnował psa – dodaje komendant.
Urzędnicy stawiają kosze
O zdanie poprosiliśmy również Lucynę Tyl, rzecznika Urzędu Miasta. – Problem leży niestety w ludzkiej mentalności… Miasto będzie jednak nadal konsekwentne umieszczało na terenach osiedli mieszkaniowych oraz rybnickich parków i zieleńców, pojemniki do sprzątania zanieczyszczeń wraz z zestawami higienicznymi. Wierzymy, że ta forma przyjmie się wśród właścicieli psów, a sprzątanie po pupilach stanie się nawykiem, może niezbyt przyjemnym, ale jednak nawykiem. Oczywiście część sprzętu, który kupiliśmy nie oparła się osiedlowym dowcipnisiom, jednak spora cześć mieszkańców, przekonała się do sprzątania po swoich pupilach. Wyrobienie w sobie takiego nawyku wymaga jednak czasu. – mówi pani rzecznik. Dwa lata temu każdy kto zapłacił podatek za psa, otrzymywał zestaw: torebkę razem z łopatką do zbierania odchodów. Ta akcja jednak nie sprawdziła się, ponieważ osoby płacące za psa to głównie mieszkańcy domów wolnostojących, którzy automatycznie sprzątają za swoimi pupilami.
Co na to mieszkańcy?
Mieszkańcy Rybnika posiadający psy nie chcą się wypowiadać na ten drażliwy temat. Chętni do rozmów są jednak ich sąsiedzi, którzy muszą mijać na ulicy kupy czworonogów. – To jest chore, żeby taki śmietnik robić często na środku ulicy. Jak ma się psa, to powinno się mieć też jakąś torebkę do której będzie się zbierać jego odchody. Kiedy idę np. przez park, muszę iść slalomem. Nie jest to przyjemne ani dla mnie, ani na pewno dla innych mieszkańców. Jeszcze inną sprawą są zaśmiecane w ten sposób place zabaw dla dzieci, które mogą być źródłem niebezpiecznych chorób – mówi Michał Majta, mieszkaniec ulicy Patriotów.
(ska)