Naprawcie drogę nim dojdzie do tragedii
Przez stan drogi, kiedyś karetka nie zdąży.
Od siedmiu lat Bożena Jędrzejczyk prosi władze gminy na różne sposoby, aby umożliwiły jej porządny dojazd do domu. Codziennie musi dowozić swojego chorego syna – Tadeusza do szpitala i rehabilitantek.
Żytna. Do domu Jędrzejczyków, w lesie przy ulicy Pogrzebieńskiej, prowadzi kilka dróg. Żadna jednak nie nadaje się do normalnego użytkowania. Dziury w nieutwardzonej jezdni są na tyle duże, że poważnie zagrażają przejeżdżającym samochodom. Urząd jednak od 7 lat tłumaczy się brakiem funduszy. W rozmowach z mieszkanką padły nawet stwierdzenia, że powinna kupić sobie terenówkę lub helikopter.
Tragiczna sytuacja
– Urzędnicy traktują mnie jak niewygodny balast. Wiele razy zostałam poniżana słownie przez przedstawicieli naszej władzy. Ostatnio nawet Grzegorz Porwoł powiedział mi, że mam sobie sama wykopać rowy. To jest nie do zniesienia. Pogotowie zimą odmawia do mnie dojazdu, bo boją się o uszkodzenie samochodu. Mój syn ma potwierdzoną przewlekłą astmę oskrzelową, padaczkę i upośledzenie umysłowe. Kiedy zimą przyjeżdża pogotowie, dojeżdża do końca wyasfaltowanej drogi, a ja muszę syna tam dowieźć. Ostatnio już bałam się, że nie zdążę – płacze Bożena Jędrzejczyk. Podobna sytuacja miała miejsce z dziadkiem Tadeusza, który był przewożony bez tlenu zwykłym samochodem. Sytuacja jest na tyle groźna, że ataki Tadka powtarzają się często i stwarzają realne zagrożenie jego życia. – Kiedy jedziemy do lekarza, to muszę nadrabiać kilometry przez Łańce do Kobyli. Wcześniej tego nie było, bo jeździłam bezpośrednio pod ośrodek drogą, na której teraz obowiązuje zakaz wjazdu – dodaje mieszkanka Żytnej.
W urzędzie
Dlaczego utwardzenie kawałka drogi jest aż tak dużym problemem dla gminy? Grzegorz Porwoł – inspektor ds. dróg w Lyskach nie odpowiedział nam na to pytanie, ponieważ nie udało się nam go zastać. Sprawą zainteresował się jednak sam wójt. – Te drogi rozjeżdżają traktory, przewożące drzewo z lasu. Wiadomo, że oni prowadzą tam swoją produkcję. Przypuszczam, że jesteśmy jedyną gminą w województwie śląskim, która ma porozumienie co do dróg transportu drewna z lasu. Chodzi o to, że gmina bierze na siebie obowiązek przygotowania tych dróg, aby transport się nie zatopił, ale również po to, aby oni nie jeździli po innych drogach, które niszczą swoimi pojazdami. Droga do pani Jędrzejczyk nie jest drogą przystosowaną no przewozu drewna. Jest tam nawet mostek, który ma nośność tylko trzech ton na oś. Droga transportowa jest dokładnie przez nas wytyczona – mówi Grzegorz Gryt, wójt Lysek. Rzeczony mostek jest w ciężkim stanie, co jest właśnie skutkiem przejazdu ciągników i transportu leśnego.
Konfrontacja
Wójt zgodził się przeprowadzić z nami wizję lokalną oraz wysłuchać problemów mieszkanki. – Rehabilitantka powiedziała mi, że jeśli dalej będzie do nas taki dojazd, nie będzie przyjeżdżać do mojego syna. Śmieci już wręcz kolekcjonuję, bo firma odpowiedzialna za wywóz nie dojeżdża, bo „nie chcą sobie niszczyć samochodów”. Pan Porwoł tylko pisze, że nie ma pieniędzy, a kiedy dzwonię, czasem wręcz odkłada słuchawkę – mówiła Bożena Jędrzejczyk. – Jest pani mieszkanką gminy i musi pani mieć dwa dojazdy. Może panu Porwołowi zdarzy się coś dziwnego powiedzieć w nerwach. Na pewno musimy się spotkać i porozmawiać na ten temat. Firma, wywożąca śmieci musi dojechać, bo podpisując umowę do tego się zobowiązuje. Muszą wysłać mniejsze auta. Proszę mi wierzyć, jeśli pan Porwoł dostaje z budżetu 5 tysięcy na drogi szutrowe, to nawet to nie starczy mu na tę jedną drogę. Dojazd będzie pani mieć tak utrzymany, że zawsze będzie przejezdny. Trzeba jednak zająć się tymi samochodami, transportującymi drewno. One nie mogą jechać w stronę Żytnej ani pełne, ani puste – tłumaczył wójt.
Obietnice do spełnienia
Gospodarz gminy zobowiązał się do wysyłania częstszych kontroli straży miejskiej w pobliżu posesji Jędrzejczyków, aby ograniczyć przejazdy ciężarówek. – Do jesieni stan ulicy Pogrzebieńskiej powinien mocno się poprawić. Prawdopodobnie jedynie bardzo krótki odcinek zostanie wtedy bez podbudowy pod nawierzchnię asfaltową, którą przygotowujemy. Postawimy również dodatkowe znaki ograniczenia tonażu pojazdów na drodze w kierunku Żytnej, aby auta z drzewem nie rozjeżdżały tej nawierzchi – zobowiązał się Grzegorz Gryt.
(ska)