Walczyli z wodą
Mały strumyk Gzelka pokazał swoje możliwości.
Od niedzielnego popołudnia do wtorku 18 maja strażacy jednostek OSP w regionie mieli pełne ręce roboty. Nie inaczej było w Jejkowicach. W poniedziałek strażacy próbowali zapanować nad strumykiem Gzelka, który na co dzień nie jest szerszy niż zwykły rów melioracyjny. Ochotnicy rozkładali worki z piaskiem przy zagrożonych zalaniem budynkach przy ulicy Dworcowej. Miejsce stale monitorował także wójt Jejkowic – Jan Jochem. – Jest to jedno z dwóch miejsc w naszej gminie, które zagrożone jest zalaniem wodą. Potok Gzelka zbiera wodę z różnych cieków wodnych na obszarze około 20 km kw. i właśnie przy ulicy dworcowej przepływa najwięcej wody. Dzieje się tak dlatego, że różnica poziomu terenu pomiędzy rybnicką Beatą, a ulicą Dworcową to około 50 metrów spadku. Przy ulicy Dworcowej jest taki problem, że trzy posesje są położone w obszarze zagrożenia podtopieniami. Podczas obfitych deszczy zalew Gzel nie ma dostatecznej absorpcji wody z potoków i woda zaczyna się cofać. Gdyby tam był swobodny przepływ wody, nie byłoby u nas takich problemów. Zdarza się tak, że jesteśmy tam na miejscu i jest pół metra przestrzeni między wodą i mostkiem, a przyjedziemy za 2 godziny i woda już się rozlewa – tłumaczy wójt. Mieszkańcy nie podchodzą jednak do tego problemu z wielkimi nerwami. – Jeśli zdarza się więcej wody, to problem ten oczywiście występuje. Boimy się wtedy, że woda przedrze się do domów. Bardzo pomagają nam wtedy strażacy, którzy przyjeżdżają i rozkładają worki z piachem. To przytrzymuje niechcianą wodę – mówi mieszkanka Anna Grzegorzyca. Strażacy z OSP Jejkowice robią w takich sytuacjach wszystko co w ich mocy. Mieszkańcy również sami pomagają. Po chwilach wzmożonego niebezpieczeństwa woda zawsze jednak ustępuje. – Przeprowadziliśmy rozmowy z przedstawicielem Śląskiego Zarządu Melioracji i chcemy, żeby opracowali dokumentację, aby na odcinku do łuku Gzelki przy ulicy Dworcowej zrobić obwałowanie. Musi być to jednak poprzedzone odpowiednimi wyliczeniami. Oprócz akcji przy ulicy Dworcowej, nasi ochotnicy pomagali też innym mieszkańcom. Te działania były jednak spowodowane często złym drenażem piwnic, do których dostała się woda. Czasem mieszkańcy chcieliby budować swoje domy jak najbliżej rzeki, ze względu na uroki tych miejsc. Na takie plany nie wydajemy jednak pozwolenia, właśnie ze względu na zagrożenie, jakie niesie taka lokalizacja – dodaje Jan Jochem.
(ska)