Felieton Okiem Ryby – „Asfalt wyborczy”
Jak wiadomo, drogi, drogi Czytelniku, zawsze gdzieś prowadzą. Dokąd nas zaprowadzi zaginiona autostrada, droga krajowa i obwodnica? Nadrabia się przecież dziejowe niedociągnięcia naszego miasta, które nigdy nie było pretendentem do tego, by pełnić ważną rolę na skalę regionu, większą niż klasyczny powiat. Racibórz od zawsze był ośrodkiem książęcym, Żory prędzej wykształciły tkankę miejską. Stąd też w Rybniku wąskie drogi, które donikąd nie prowadzą. Dokąd prowadzą drogi rozwoju?
Droga stała się hitem wyborczym. Stała się drogą wyborczą. No bo cóż innego mogą zrobić kandydaci lub aktualni radni, jak nie wykorzystać medialnie atutów, które same pchają się pod nos albo idą na rękę? W tym wypadku droga będzie musiała przeskoczyć samą siebie. Powiatowe elity wyborcze, mocujące się z własnym brakiem obycia, uprawiające siermiężną grę z obywatelami, nie umieją wybrać własnej politycznej drogi, od której promieniowałaby programowa niezależność, stają się zakładnikami asfaltowej drogi. Pojęcie kiełbasy wyborczej idzie więc do lamusa, zastąpione zostaje przez bardziej dziejowy epitet: asfalt wyborczy.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, a infrastruktura podąży za marzeniami, gdy będzie zapewniona większa przepustowość i udrożniona zostanie komunikacja, pojawi się kilka nowych problemów, które rozwiąże się w ten sposób, że powstaną nowe problemy. I cały ten system goni sam siebie, przypomina to wężowe zjadanie własnego ogona. Ogon jest na tyle długi, a wąż ciągle rośnie, więc będziemy świadkami takiego obrotu sprawy po kres gatunku ludzkiego.
Przez Rybnicką Kuźnię, osiedle Elektrowni, ma ponoć przebiegać dwupasmówka. Rozmawiałem z chłopakami, jak oni sobie to wyobrażają, ten zgiełk, ten hałas, i nagle jeden z nich odpowiada: Stary, ale oni i tak tego nie zbudują.
Robert Rybicki – publicysta, poeta, happener, autor czterech książek z wierszami (ostatnia: „Gram, mózgu”, Poznań 2010), laureat Nagrody Prezydenta Rybnika w dziedzinie kultury (2005).