Lyski zmiotły Wichra
Drużyna LKS Lyski w najgorszym meczu rundy wiosennej wygrywa z LKS Wicher Płonia Racibórz. W ostatnich 12 meczach zdobyła już 26 punktów i gdyby nie słaba jesień dzisiaj walczyłaby o awans do A klasy.
15 czerwca w Lyskach w zaległym meczu B klasy, LKS Lyski wygrały z sąsiadem z dolnej części tabeli LKS Wicher Płonia 3:0 (1:0). Zespół z Lysek po rundzie jesiennej miał 6 punktów na swoim koncie, w 12 meczach rundy wiosennej zdobył już 26 punktów. Mecz od początku dobrze ułożył się dla gospodarzy, bo już w 14 minucie uzyskali prowadzenie. Po krótko rozegranym rzucie rożnym, piłka została zagrana na długi słupek, gdzie najlepiej ustawiony był Mateusz Miur, który głową skierował piłkę do bramki. W pierwszej części gry Wicher miał bardzo dużo sytuacji do strzelenia bramki, ale wynik do 45 minuty się nie zmienił. Po dobrej grze w pierwszych 45 minutach meczu w wykonaniu drużyny Wichru Płonia, trener Mirosław Cuber i zawodnicy powiedzieli sobie, że można z tego terenu wywieźć więcej niż jeden punkt. Inne nastroje panowały w szatni gospodarzy spotkania, którzy prowadzili po pierwszej połowie, ale ich gra pozostawiała wiele do życzenia. W przerwie meczu Czesław Bugdol trener LKS Lyski, w reakcji na słabą grę swoich zawodników powiedział, że sześciu powinno być od razu zmienionych. Ostatecznie zaraz po przerwie dokonał dwóch zmian. Od początku drugiej połowy gospodarze coraz śmielej atakowali bramkę Martina Apolonego i tylko dzięki nieudolności napastników wynik 1:0 utrzymał się do 75 minuty. W tej części spotkania Lyski dominowały na boisku przewyższając gości pod każdym względem. Bramki były tylko kwestią czasu, ale nie z tą skutecznością. Jednak nie zabrakło desperacji i chęci walki gospodarzom, czego owocem były dwie bramki pod koniec spotkania. W 75 minucie bramkę zdobył Grzegorz Dziamałek, który po doskonałym podaniu w sytuacji „sam na sam” strzelił obok kładącego się bramkarza Wichru. Po stracie gola zespół Wichru nie uciekał się tylko do obrony własnej bramki, ale także groźnie kontratakował, po jednej z szybkich akcji przed pustą bramką spudłował Mateusz Kłosowski. Pod koniec spotkania, w 89 minucie gospodarze strzelili trzecia bramkę, ustalając wynik meczu na 3:0. Trzeci gol padł łupem wprowadzonego w drugiej połowie Mateusza Gawliczka, który wykorzystał kiks swojego kolegi z drużyny i mocnym uderzeniem z 12 metrów pokonał bramkarza gości Martina Apolonego.
LKS Lyski – LKS Wicher Płonia 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Mateusz Miur 14, 2:0 Grzegorz Dziamałek 75, 3:0 Mateusz Gawliczek 89.
Sędziowali: Stanisław Wieczorek, Grzegorz Fiegler, Rafał Adamczyk
Żółte kartki: Paweł Zurowietz.
LKS Lyski: Dariusz Bierza, Mateusz Miur, Mariusz Foryś (Mateusz Gawliczek 46), Zbigniew Dyczka, Jarosław Sznajder, Sebastian Zimoń, Piotr Zientek (Dawid Nieszporek 73), Czesław Wojciechowski, Grzegorz Dziamałek, Dawid Machoczek (Roman Wiesiorek 80), Kamil Gawlyta (Paweł Papierok 46). Rezerwowi: Mateusz Kuczera, Marcin Wilk, trener Czesław Bugdol.
LKS Wicher Płonia Racibórz: Martin Apolony, Krzysztof Kaim, Michał Joszko, Roman Wochnik, Tomasz Grela, Mateusz Kłosowski, Krystian Dziwoki (Dawid Bała 46), Michał Bohonos (Marcin Dradrach 88), Ireneusz Bernat, Marek Grela, Paweł Zurowietz (Roman Sordoń 77) Rezerwowi: Adrian Morawiec, Paweł Rycka, Tomasz Rogalski, trener: Mirosław Cuber.
Czesław Bugdol, trener LKS Lyski: – Jedno z słabszych spotkań tej rundy. Zawodnicy podeszli do meczu zbyt pewni siebie. Brakowało nam skuteczności. Ten mecz mnie trochę rozczarował. Gramy pod presją od rundy jesiennej. Dobrze, że omijają nas kontuzje.
Mirosław Cuber trener LKS Wicher Płonia Racibórz – Trudny mecz, nadal walczymy o utrzymanie. Po pierwszej połowie wydawało się, że jest szansa na korzystny rezultat. Mieliśmy więcej sytuacji w pierwszych 45 minutach meczu i wierzyliśmy, że można wywieźć stąd 3 punkty. Ale boisko zweryfikowało nasze możliwości.
WiZ