Ryk silników po raz tysięczny
W najbliższą niedzielę będzie święto żużlu.
Już w najbliższą niedzielę Rybnicki Klub Motorowy zaliczy swój tysięczny mecz. Z tej okazji przedstawiamy historię rybnickiego klubu.
Przez dziesięciolecia rybniczanie byli liderami pod względem liczby rozegranych meczów, w 62-letniej historii polskich lig żużlowych. Aktualnie w tej klasyfikacji przewodzi Polonia Bydgoszcz i razem z rybnicką drużyną świętuje w tym sezonie tysięczny mecz ligowy. W przyszłym roku do grona „tysięczników” powinny dołączyć zespoły z Leszna i Częstochowy. Mimo tragiczno-klimatycznych zawirowań, zgodnie z kalendarzem, pojedynek RKM ROW – Start Gniezno 11 lipca będzie meczem ligowym nr 1000 w wykonaniu rybnickich żużlowców. Spróbujmy w telegraficznym skrócie prześledzić historię zmagań rybnickich zawodników o ligowe punkty.
Początki kariery
Wszystko zaczęło się w 1948 roku, kiedy to Rybnicki Klub Motocyklowy zajął drugie miejsce w II lidze i uzyskał awans do wyższej klasy rozgrywek. W 1950 roku RKM Budowlani, po raz pierwszy w historii klubu, zdobyli tytuł pierwszego wicemistrza Polski. W roku 1954 rybniczanie spadli do II ligi, by po szybkim powrocie do grona najlepszych, w pamiętnym dla Polski 1956 roku już jako Górnik Rybnik wywalczyć pierwszy w dziejach klubu tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Prawdziwymi gwiazdami mistrzowskiego zespołu byli Joachim Maj i Stanisław Tkocz. Górnicy nie spoczęli na laurach i powtórzyli swój wyczyn w latach 1957–58.
Złote lata
Rok 1962 zapoczątkował prawdziwie „złote lata” rybnickiego żużla. Drużyna, która od 1965 roku jeździła pod szyldem „ROW-u” wywalczyła kolejno 7 (tak jest siedem) tytułów mistrzowskich. Złote medale nr 11 i12 padły łupem rybnickich asów czarnego toru w latach 1970 i 1972. Na torach krajowych i zagranicznych rozsławiali Rybnik: Antoni Woryna, Andrzej Wyglenda, Jerzy Gryt, Piotr Pyszny, Andrzej Tkocz, Antoni Fojcik i inni. Od 38 lat czekamy cierpliwie na trzynaste trofeum.
Trzy medale w 1988
Pewną nadzieję wzbudził rok 1980 ,kiedy nowa fala rybnickich żużlowców znalazła się na drugim stopniu podium DMP. Niestety, dwa lata później spotkała nas niespodziewana degradacja, która na szczęście trwała tylko jeden sezon. Kolejne sezony nie przyniosły większych sukcesów, dopiero koniec lat osiemdziesiątych „sypnął” trzema medalami – 1988 (srebro), 1989 (brąz) i 1990 (srebro).
Spadek do II ligi
Warto na chwilę zatrzymać się przy sezonie 1990, kiedy to była szansa na zdobycie ciągle uciekającego trzynastego tytułu. Siłę rybnickiej drużyny stanowili bracia Antoni i Eugeniusz Skupieniowie, Henryk Bem, Bronisław Klimowicz, Mirosław Korbel i Adam Pawliczek. Nieco starsi kibice pamiętają dramatyczne pojedynki z Unią Leszno. Po wygranym(49:41) meczu rybniczanie opuszczali Leszno w eskorcie policji, a o zwycięstwie w Rybniku(46:44) zadecydował dopiero podwójnie wygrany ostatni wyścig. W rundzie finałowej drużyna ROW-u dwukrotnie pokonała złotych medalistów z Torunia w stosunku 58:32 i 56:34. Tytuł wicemistrzowski został okraszony Złotym Kaskiem, który wywalczył Mirosław Korbel. Zamiast zapowiadanych sukcesów, rok 1991 zaprowadził drużynę do drugoligowego towarzystwa.
Chude lata
Po wielu zawirowaniach do sezonu 1994 rybniczanie wystartowali jako Rybnicki Klub Motorowy. O kolejnym okresie można chyba powiedzieć, że były to raczej lata chude dla sympatyków rybnickiego zespołu. Wiele ożywienia do „naszego bagienka” wniósł przybyły z Zielonej Góry – szkoleniowiec Jan Grabowski. W sezonie 2001 by awansować bezpośrednio do ekstraligi, rybniczanie w ostatnim meczu musieli wygrać w Gdańsku różnicą 9 punktów. Po niezwykle dramatycznym pojedynku wygrali ośmioma punktami… co oznaczało baraż z Unią Leszno. W dwumeczu minimalnie lepsi okazali się leszczynianie i na awans trzeba było jeszcze poczekać.
Ekstraligowa przygoda
W roku 2003 rybniczanie po pamiętnym, wygranym meczu z Unią Tarnów, na przebudowanym i wypełnionym po brzegi stadionie przy ul. Gliwickiej, awansowali do żużlowej elity. Niestety, ekstraligowa przygoda trwała tylko jeden sezon. Może warto by po latach uzyskać odpowiedź na pytania: – dlaczego trener Jan Grabowski po wprowadzeniu zespołu do ekstraligi wyjechał z Rybnika? – dlaczego w drużynie nie pozostał Nicki Pedersen? – dlaczego dopiero w trakcie sezonu 2004 zatrudniono trenera Czesława Czernickiego? Rybniczanie nie zawojowali też ekstraligowych torów w sezonie 2006, kiedy to uzyskali awans przy tzw. zielonym stoliku. W ubiegłym roku nowa ekipa z prezesem Michałem Pawlaszczykiem na czele pokazała, że w Rybniku jest moda na żużel, co nie oznacza, że jest również przychylny klimat dla tej dyscypliny sportu. Oby tysięczny mecz dał radość wiernym sympatykom rybnickiej drużyny i obudził nadzieję na lepsze czasy żużla nad Nacyną.
Józef Cycuła