Sztuka powinna wywoływać kontrowersje
– Od początku jesteś związany z Klubem Filmu Niezależnego w DK Chwałowice. Wasza działalność jest szeroka: od pokazów filmowych po kręcenie filmów. Funkcjonujecie już parę ładnych lat. Czy myślisz, że można zrobić w Rybniku coś na kształt studia filmowego, które miałoby szansę profesjonalnie zająć się produkcją filmów?
– Profesjonalne studio filmowe w Rybniku? Jest to bardzo dobry pomysł – lecz raczej utopijny. Pomijając ogromne środki finansowe, które trzeba zainwestować w zawodowy sprzęt, w naszym mieście nie ma skupiska zawodowych aktorów, jak to jest w Warszawie, Wrocławiu lub Krakowie. Te miasta posiadają aktorów „na miejscu”. W Rybniku nie działa nawet ani jeden profesjonalny teatr. Realizując film tu na miejscu, aktorzy musieliby na kilka miesięcy zamieszkać w naszym mieście. To się znowu wiąże ze sporymi kosztami. Do tego dochodzą gaże dla aktorów. Musiałby znaleźć się poważny inwestor. Otwarcie studia filmowego z prawdziwego zdarzenia można porównać z wybudowaniem dużej fabryki. Dlatego taki pomysł to na razie piękne marzenia...
– Przez długi okres czasu emitowany był wasz dwuczęściowy serial „Natalia – ostatnie słowo”. Co się od tamtego czasu zmieniło w rybnickiej amatorskiej produkcji filmowej i mentalności odbiorców?
– Poza serialem „Natalia” powstało też ponad 60 odcinków programu rozrywkowego z cyklu „Żółta Gumowa Kaczka”. Od tego czasu minęło już kilka lat. Musieliśmy zakończyć realizację tych projektów ze względu na brak pieniędzy i powolne wycofywanie się z produkcji kolejnych naszych aktorów. Wszyscy wykonywaliśmy tę robotę z pasji, a poza nią każdy ma swoje życie zawodowe. „Kaczka” kręcona przez dwa lata i „Natalia” realizowana przez rok to ewenement w produkcji amatorskiej w skali całego kraju. Tak długo trwający projekt nie ma racji bytu i nawet prawdziwa pasja z nim przegrywa. A szkoda. Myślę, że gdyby „Kaczka” nadal trwała, stała by się bardzo popularna... Przerwaliśmy realizację tych programów w najgorszym momencie, gdy ich popularność ciągle rosła...
– Jesteś kojarzony ze śląskimi filmami, których reżyserem jest Eugeniusz Kluczniok. Film „Jak przed wojną” był emitowany w TVP Kultura, a Tadeusz Sobolewski (czołowy krytyk filmowy – przyp. red.), okazało się, zna ten film i jest zaciekawiony Waszą działalnością. Jak to się przekłada na rzeczywistość rybnicką?
– To prawda, że nasze śląskie filmy w reżyserii Gienka są bardzo znane. Nie tylko w naszym regionie, ale i w całym kraju, a nawet w Niemczech, USA i Australii wśród Polonii. Dowodem tego jest chociażby to, że znani profesjonalni aktorzy chętnie współpracują z nami. Jerzy Cnota, Jerzy Janeczek, Marzena Kipiel – Sztuka, a ich liczba rośnie z filmu na film. Sam Kazimierz Kutz w programie Grażyny Torbickiej stwierdził, że gdyby nadal kręcił filmy, robiłby takie jak Eugeniusz Kluczniok. Cała ta popularność przekłada się też na nasze miasto. Rybnik bez wątpienia na niej zyskuje. My zawsze publicznie podkreślamy, że jesteśmy z Rybnika i tutaj tworzymy. W naszym mieście jest wspaniały klimat dla rozwoju kina niezależnego. Jest mnóstwo ludzi, firm i instytucji, które z radością nam pomagają – i to całkowicie za darmo!
– Prowadzisz Antyteatr. 25 czerwca mieliście ostatni rybnicki pokaz „Podejrzanej Osoby”. Dlaczego akurat ostatni? I jaka konwencja teatralna Ci odpowiada?
– Jak sam zauważyłeś, był to ostatni rybnicki pokaz. Od premiery wystawiliśmy naszą sztukę w Rybniku trzy razy i myślę, że każdy, kto chciał ją zobaczyć, miał ku temu okazję. Teraz chcemy zaprezentować się publiczności z innych miast. Na początek będą to Żory, Wodzisław Śląski i Racibórz. Ja preferuję komedię absurdu. Nie lubię poważnego teatru. Nieraz eksperymentujemy z materiałem poważnej sztuki i przerabiamy go na komedię, nie niszcząc przy tym jej wymowy i przesłania. Tak było w przypadku dramatu Ireneusza Iredyńskiego o rozpadzie rodziny. Akcję tej sztuki przenieśliśmy w kosmos do obcej galaktyki (śmiech).
– Twój film – „Dziewczyny lubią Blond” – wedle scenariusza Szymona Stoczka, obecnie wrocławskiego poety, wywołał kontrowersje wśród „lokalnych znawców kina”. Co Ty na to?
– Oj, wywołał, wywołał! Dostałem nawet anonimowy list od jednego „lokalnego znawcy kina”, który bardzo emocjonalnie zareagował na treść filmu i sposób jego realizacji. Zdarzyły się też negatywne wypowiedzi na forum jednego z rybnickich portali. Jak zwykle bywa, były to ostre głosy krytyki dla samej krytyki. Ja jestem otwarty na każdą poważną dyskusję z osobami, które proponują szczerą, konstruktywną krytykę, a nie są anonimowymi krzykaczami. Sztuka powinna wywoływać kontrowersje. Dzięki temu nie jest jałowa i wzbudza emocje.
– Przegląd Filmu Duńskiego. Tu Ci zostawiam wolne pole.
– Od maja do października prezentujemy nowe kino duńskie. Są to filmy, które nie mają swojego dystrybutora w Polsce. Nie były nigdy prezentowane w polskiej telewizji i jedyną możliwością na zapoznanie się z nimi jest właśnie ten przegląd. Filmy posiadamy dzięki współpracy z Ambasadą Danii w Polsce i Duńskim Instytutem Kultury. Przegląd odbywa się raz w miesiącu w Domu Kultury w Chwałowicach. Na wszystkie projekcje jest wolny wstęp. Przy okazji zapraszam też na IX Rybnickie Prezentacje Filmu Niezależnego „RePeFeNe”, które odbędą się w dniach 22 – 26 września.
– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję. Teraz napijmy się piwa (śmiech).