Gołębie żegnają jastrzębie
Koniec morderczego starcia na rybnickim rynku. Sokolnik z Myszkowa opuścił już miasto. Gołębie mogą harcować...
– Z pewnością jakiś efekt jest. Gołębi nie jest już tyle, co przedtem – wyznaje Adam Fudali, prezydent Rybnika, lecz po chwili przyznaje: – niestety, nie udało się do końca sprawy załatwić, gołębiom pomogli ludzie.
Dwóch sokolników z Myszkowa razem z jastrzębiem straszyło gołębie od maja do końca lipca. Zamiarem urzędników było całkowite pozbycie się „problemu gołębi”. Niestety, nie udało się. – Ludzie cały czas dokarmiali ptaki. Nasza praca wtedy idzie na marne. Zresztą jeśli ludzie będą nadal dokarmiać, to ptaki szybko wrócą w tej samej ilości – powiedział nam tuż przed końcem swej pracy sokolnik Sławomir Sularz.
Urzędnicy zwracają uwagę, że ptaki są nosicielami wielu chorób. Natomiast wśród mieszkańców, jak się okazało, zdania są podzielone. Jedni przyzwyczaili się do ich widoku i gruchotania, inni chcieliby się jak najszybciej pozbyć szarego ptactwa.
Sokolnicy pracowali na rybnickim rynku od 5 maja do do 31 lipca. Miasto zapłaciło im 42 tys. 900 zł. Szef urzędu ma jednak nadzieję, że liczbę ptactwa nie powiększy się. – Pomyślimy jeszcze, czy może w przyszłym roku ponownie nie wynająć sokolnika – przyznaje Fudali.
(luk)