Czy matki przestaną się tułać?
Dom Matki i Dziecka był jedyną tego typu placówką w okolicach. Po jego zamknięciu samotne kobiety, które z różnych dramatycznych, życiowych powodów nie mają się gdzie podziać, znalazły się w jeszcze gorszym położeniu.
Leszczyński Dom Matki i Dziecka, prowadzony przez Towarzystwo Pomocy im. świętego Brata Alberta, został zamknięty w kwietniu. – Budynek jest własnością gminy i to gmina nieodpłatnie oddała go w użytkowanie towarzystwu celem utworzenia i prowadzenia w tym miejscu schroniska dla kobiet z dziećmi – informuje rzecznik urzędu Hanna Piórecka-Nowak. – Zgodnie z umową, towarzystwo zobowiązało się do utrzymania w należytym stanie technicznym obiektu oraz odpowiedniego zagospodarowania budynku. Odpowiednie jednostki kontrolujące warunki techniczne stwierdziły jednoznacznie, że obiekt nie spełnia odpowiednich wymagań, głównie z zakresu bezpieczeństwa pożarowego i zdecydowały o zamknięciu placówki – dodaje rzeczniczka.
Remont w tajemnicy
Jak zapewniają jednak przedstawiciele towarzystwa, byli od początku gotowi do podjęcia wszystkich niezbędnych remontów. Kiedy je rozpoczęli, otrzymali od burmistrza wypowiedzenie. Trudno więc zrozumieć motywy, jakie kierowały urzędnikami w momencie, kiedy wypowiadali umowę towarzystwu. – Od momentu kontroli towarzystwo nie realizowało zadań, do których zobowiązało się w umowie, nie zgłosiło również tej informacji w UGiM, dlatego też umowa musiała zostać rozwiązana – tłumaczy rzecznik. Tymczasem prezes koła Towarzystwa im. św. Brata Alberta wyjaśnia, że wcale nie próbowali utrzymać sprawy w tajemnicy. – Trzy tygodnie temu zarząd koła był na rozmowie u pana burmistrza, który zarzucił nam, że nie poinformowaliśmy go pisemnie o tym, że rozpoczynamy remont i zamykamy schronisko. O całej sprawie wiedział przecież Ośrodek Pomocy Społecznej, który pomagał nam w szukaniu kwater na czas remontu dla mieszkających u nas pań – opowiada Ryszarda Cacaka, prezes koła. – Zamknęliśmy placówkę, bo taki był nakaz straży pożarnej, że nie możemy funkcjonować w czasie remontu, a chcieliśmy jak najszybciej rozpocząć prace – dodaje.
Nie interesował ich los matek?
Na pytanie, co stało się z mieszkankami domu i ich dziećmi, otrzymaliśmy krótką informację od rzeczniczki urzędu. – W chwili zamknięcia placówki nie przebywały w niej samotne matki z terenu naszej gminy, nie przekazywaliśmy więc kobiet do innych placówek – podaje Hanna Piórecka-Nowak. Jak przyznaje jednak Ryszarda Cacak, znalezienie domu dla wszystkich kobiet, kosztowało sporo czasu i energii. – Każdej z nich załatwiliśmy miejsce pobytu przed remontem. Jedna z pań przyjęła np. propozycję wynajęcia taniutko takiej przybudówki, tam na miejscu w Czerwionce – Leszczynach. Pani ma dwoje dzieci, dorosłą córkę i młodszego syn. Remont zrobiliśmy tam my, postaraliśmy się o sprzęty, żeby miała czym wyposażyć to mieszkanko. Inna kobieta jeździła do Gliwic i pomoc społeczna jej tam w jakimś domu miejsce znalazła. Jeszcze inna wynajęła również mieszkanie. I tak po kolei... W każdym razie żadna na ulicę z domu nie poszła. Wszystko pozałatwialiśmy, nad każdą sprawą indywidualnie się pochylaliśmy – opowiada Ryszarda Cacak.
Chcemy tam wrócić
– My się nie skarżymy, bo nie chcemy problemów. Po prostu włożyliśmy masę pieniędzy w przystosowanie tego budynku. To była kiedyś ruina. Chcielibyśmy tu wrócić i móc dalej prowadzić naszą działalność. Tym bardziej, że w okolicach nie ma podobnej placówki. Do tej pory, jeśli tylko były wolne miejsca, przyjmowaliśmy kobiety nie tylko z terenu gminy, ale też z Rybnika czy okolic, np. z Gliwic. Jak człowiek był w potrzebie, trzeba było pomóc – mówi Ryszarda Cacak. Na razie wszelkie prace remontowe zostały wstrzymane, bo towarzystwo czeka na dalsze decyzje burmistrza. – Prace są w tej chwili na ukończeniu, chodzi już tylko o zainstalowanie zewnętrznych schodów awaryjnych. Architekt w najbliższych dniach ukończy projekt – informuje pani Cacak. – Na spotkaniu z burmistrzem dowiedzieliśmy się, że zostanie podpisana nowa umowa, bo nie można cofnąć tamtego wypowiedzenia. Od tego czasu minęły już jednak trzy tygodnie i nie mamy zupełnie żadnego słówka od pana burmistrza. Wstrzymaliśmy prace, bo ciągle nie mamy nowej umowy i pewności, co dalej będzie – dodaje prezes koła. Tymczasem urząd czeka na wykonanie remontu, na który nie zezwolił. – Jeśli budynek zostanie właściwe przygotowany do przyjęcia pensjonariuszek, gmina gotowa jest w krótkim czasie ponownie zawrzeć umowę z towarzystwem – zapewnia rzecznik urzędu.
Beata Matuszek