Mostka nie widać
Podczas tegorocznej powodzi woda zerwała most na ulicy Pogwizdowskiej, który był podstawowym traktem dojazdowym do państwa Cimiengów. Rodzina nie została jednak całkiem odcięta od świata. Aktualnie korzystają oni z drogi prowadzącej przez Lyski. W tym kierunku dojazd do centrum to około 6 km więcej, a nie jest to jedyny problem.
– Kiedy tylko spadnie większy deszcz, tak jak miało to miejsce przed Bożym Ciałem, droga staje się nieprzejezdna. Gmina połatała wprawdzie dziury na tym odcinku, ale to nie wszystko. Z tego co wiem, w Turzu most został naprawiony w miesiąc i nie było takich problemów. Nie wyobrażamy sobie co będzie, kiedy przyjdzie zima. Prawdopodobnie niewygodne jest to, że jesteśmy jedynymi mieszkańcami na tym końcu – żali się Maria Cimienga.
Trzeba mieć jeepa
Jeśli zerwany most nie zostanie naprawiony przed tegoroczną zimą, dom Cimiengów może zostać odcięty od świata. – Wiele razy już próbowałem przejechać w zimie tą drogą i powiem krótko: nie da się. Odcinek nie jest dostatecznie często odśnieżany, a zakopanie się samochodem to żaden problem. Stan drogi w okresie letnim również nie jest dobry. Ciężko mówić o możliwości przejazdu, kiedy zawieszenie samochodu musi znosić wyboje niczym terenówka, a terenówką nie jest – tłumaczy syn pani Marii, Krzysztof.
Schody z PKP
Urzędnicy zaręczają, że robią wszystko co w ich mocy, aby problem zażegnać. Najwięcej kłopotów sprawiają jednak koleje. – Obecnie mamy przedwstępną umowę z projektantem, który już pracuje nad zaprojektowaniem nowego mostku. Problemy stwarza fakt, że zerwany mostek znajduje się na terenie kolejowym, choć właścicielem była gmina. Tu zaczynają się schody, bo wszystkie rzeczy trzeba załatwiać z koleją w Katowicach, dlatego, że teren kolei to teren zamknięty – informuje wójt Andrzej Kowalczyk.
Nie ma skąd wziąć
Ze wstępnych ustaleń kosztorys mostka to około 100 tysięcy złotych. – Napisaliśmy do wojewody, jednak otrzymaliśmy odpowiedź, że jest to kwota mniejsza niż 5% naszych dochodów, więc z zewnątrz pieniędzy na to nie dostaniemy. Dopóki nie będą rozwiązane sprawy z projektem i pozwoleniami, dopóty cała sprawa stoi w miejscu. Jeśli już uporamy się z biurokracją, trzeba będzie podjąć odpowiednie decyzje, aby w budżecie znaleźć 100 tys. Za mostkiem mieszka jedna rodzina, ale jest to nasza rodzina, więc zrobimy wszystko, aby zapewnić im porządny dojazd – dodaje wójt.
Szymon Kamczyk