Urzędnicy kazali mu mieszkać z przestępcą!
Urzędnicy postanowili wrzucić do jednej klatki wilka i owcę. Schorowanemu staruszkowi dokwaterowali kryminalistę, skazanego za znęcanie się nad własnym dziadkiem.
67-letni Henryk Stańdura już nie raz borykał się z kłodami rzucanymi mu przez rybnickich urzędników. Wynajmował mieszkanie na ul. gen. Janke Waltera, jak się później okazało – nielegalnie. Zakład Gospodarki Mieszkaniowej wytoczył mu sprawę o eksmisję, a sąd nie przydzielił mu żadnego mieszkania. Teraz otrzymał lokal tymczasowy, jednak w umowie uwzględniono również drugiego lokatora – Mariusza B., skazanego za zabójstwo oraz znęcanie się nad własnym dziadkiem. – Podnajmowałem wcześniej mieszkanie od pana Pytlika nielegalnie, ale chciałem płacić czynsz, a ZGM mi to utrudniał. Kiedy mnie eksmitowali, to eksmitowali również tego Mariusza B., którego Pytlik był dziadkiem, a dla mnie jest to zupełnie obca osoba – tłumaczy Henryk Stańdura.
Mówią, że wyważą mi drzwi
Mieszkanie tymczasowe, które obecnie zajmuje Stańdura ma powierzchnię 23 m2. Nie ma mowy, aby w ogóle można było dostawić jakiekolwiek dodatkowe łóżko lub kanapę. – W obecnym mieszkaniu mam spokój i dach nad głową, a niczego więcej mi nie trzeba. Owszem, jest wilgoć, ale ze wszystkim można się uporać. Wiceprezydent Rybnika Joanna Krzyszczyszyn powiedziała mi wcześniej, że mam do wyboru dom starców, przyczółek, miejsce pod mostem albo ławkę do parku, wtedy wniosek o mieszkanie będzie uzasadniony. Boję się jednak, że jak ten Mariusz B. wejdzie do mojego mieszkania, może mi zrobić krzywdę. Urzędnicy powiedzieli mi, że jak on wyjdzie z więzienia, to mi go przyprowadzą, a jak go nie wpuszczę, to wyważą drzwi. Skoro jestem taki niewygodny to niech mnie uśpią, zrobią eutanazję, albo sam się powieszę. Mam taki idealny hak przy drzwiach – dodaje zdesperowany lokator.
Skazany na skazanego
Stowarzyszenie Ochrony Praw Lokatorów w Rybniku uważa, że to co spotyka pana Henryka, to działanie z premedytacją. – Uważamy, że urzędnicy chcieli z pana Henryka zrobić osobę niezrównoważoną psychicznie. Ustawa o ochronie praw lokatorów mówi, że urzędnicy nie mogą wyrzucić człowieka na bruk, więc przydzielili panu Heniowi mieszkanie, łącznie z panem, odsiadującym obecnie wyrok. Jednym słowem urzędnicy skazali Henryka Stańdurę na skazanego – zaznacza Małgorzata Krzemińska z SOPL w Rybniku. Pan Henryk boryka się z problemami zdrowotnymi. Ma chorobę Parkinsona, cukrzycę, w najbliższym czasie ma otrzymać również endoprotezę. – To, że leczę się na chorobę Parkinsona, nie znaczy, że jestem głupi i mogą ze mnie robić wariata – kwituje Stańdura.
Nie wiedzieli
Urzędnicy tłumaczą się, że nie wiedzieli, że pan Mariusz B. przesiaduje w zakładzie karnym. – Mamy dokument, który pozwala stwierdzić, że dyrektor ZGM Danuta Kolasińska wysłała do więzienia pismo, mówiące, że więźniowi nie zostało przydzielone lokum. Czyli doskonale wiedzieli o zaistniałej sytuacji – stwierdza Tadeusz Dybała z SOPL. – Nie mamy możliwości prześwietlania przeszłości naszych lokatorów – tłumaczy uparcie Danuta Kolasińska dyrektor ZGM w Rybniku.
Lepiej być bezdomnym
Dyrektorka ZGM przekonuje o „dobrej woli urzędników”. – Miasto zrobiło w stosunku do pana Henryka gest dobrej woli, uznając stan jego zdrowia za istotną okoliczność do wskazania pomieszczenia tymczasowego. Nie musieliśmy tego robić. Liczyliśmy na to, że druga osoba, czyli Mariusz B. nie będzie chciał korzystać z tego mieszkania. Co do sugestii pani prezydent, według dokumentu mówiącego o punktach liczonych przy staraniu się o mieszkanie, przy wychodzeniu z bezdomności, mieszkaniec może otrzymać aż 20 dodatkowych punktów – informuje Kolasińska. Ostatecznie urzędniczka zobowiązała się do rozwiązania spornej kwestii. – Mogę zagwarantować, że do końca sierpnia będzie stworzona nowa umowa, opiewająca tylko na pana Stańdurę – obiecała dyrektor ZGM.
Szymon Kamczyk