Okiem Ryby – „Witaj szkoło”
Wszelkie formy niezgody wobec dyktatu zostają skatowane przez ustawodawstwo. Rodzice swoim pociechom wkręcają szkoły już od pewnego wieku, nie zastanawiając się nad tym, że wiele traumatycznych przeżyć w szkołach biorze się z tego, że nad indywidualnymi zachowaniami wisi widmo usystemowienia: regularność godzin, kontrola, system kary i winy. Do tego frustracje nauczycieli, przenerwicowanie ich, nie skłania optymistycznie, gdyby zacząć się zastanawiać nad kondycją oświaty na tym terytorium, które zamieszkujemy. Szkoła jest przedsionkiem wojska. Przygotowaniem ludzi do rywalizacji, do wojny właściwie.
Wspominam sobie podstawówkę i liceum. W wieku dziesięciu lat dostałem lanie od pijanego dyrektora podstawówki. W liceum byłem śledzony przez jedna z nauczycielek, czy gdzieś nie palę papierosów. Maniakalne, nadgorliwe zachowania powodują chęć odwetu. Z wiekiem człowiek zsypuje takie wspomnienia do podświadomości. Może nie warunkują one bezpośrednich międzyludzkich zachowań, ale składają się na tę neurotyczną siateczkę reakcji, które każdy z nas w sobie nosi. Żadnej taryfy ulgowej?
Szkoła w sensie psychologicznym nie jest dobra dla każdej ze stron. Przydałaby się rewolucja, znalezienie złotego środka. Wszelkie mechanizmy społeczne przetestowane na młodych ludzikach nie zdały rezultatu. Byłem sam nauczycielem i obserwowałem to z bliska. Najbardziej bolesna była jawna nietolerancja i autorytarne zachowania księdza prowadzącego religię. Dochodziło do poniżeń. I to mi starczy za wszystko. Kolejne dopełnienie mitu. Albo antymitu.