Skarżę się na wójta
Emerytowana nauczycielka nie daje za wygraną. Posądza wójta o nieuczciwość i bezduszność.
Emerytowana nauczycielka Bożena Chmielewska ma już powyżej uszu lekceważenia przez gospodarza gminy. Na ostatniej sesji rady gminy ponownie poskarżyła się na wójta. – Jako mieszkanka tej miejscowości mam prawo publicznie poskarżyć się na wójta. Po moim ostatnim wystąpieniu na sesji poczułam taki ogromny oddech pana wójta na moich plecach, na tej zasadzie, że ja mam władzę kobieto, a ty nie – mówiła nauczycielka.
Przypomnijmy, że pani Chmielewska zajmuje lokal gminny o powierzchni prawie 118 m kw. Mieszka tylko z mężem, więc nie ukrywa, że mieszkanie jest dla nich za duże. Otrzymała propozycję zamiany mieszkania na mniejsze przy ul. Kościelnej, jednak w budynku narażonym na szkody górnicze. Na tą propozycję się jednak nie zgadza. – Z informacji, które posiadam wynika, że w 2013 roku w tym miejscu ma być wznowione wydobycie węgla, a wiemy czym to grozi. Trzeba zacząć od tego, że wójt nie przedstawił radzie mojej pierwszej skargi. Na kwietniowej sesji podjął pan próbę manipulowania radnymi. Zawyżył pan czynsz, nie uwzględniając wyposażenia lokalu w urządzenia techniczne i instalację co. Już nieraz wspominałam, że mam własne centralne ogrzewanie. Obarczył mnie pan zapłatą podatku od nieruchomości za lata wsteczne : 2005 – 2010, nie informując mnie wcześniej o obowiązku uiszczania opłaty. Pytam się, gdzie pan wójt był na początku kadencji, żeby poinformować mnie o wprowadzeniu nowej uchwały. Nie jestem Duchem Świętym, żeby wiedzieć za co mam płacić, za co nie. Za co płacę to ja wiem – tłumaczyła wójtowi Chmielewska.
Niewiedza nie zwalnia z odpowiedzialności
Wójt Stanisław Gembalczyk nie pozostał obojętny na zarzuty. – To nie była skarga na wójta, tylko wymienienie różnych problemów, które pani Chmielewska przedstawiła. Nie można mówić, że została przez kogokolwiek schowana skarga, bo każda korespondencja, która wpływa do urzędu i nosi znamiona skargi jest gruntownie rozpatrywana przez radcę prawnego i określana jako konkretna skarga lub zwykła polemika. Jeżeli chodzi o podatek, dopatrzono się, że choć pani ma obowiązek płacenia podatku, nie uiszczała go. Rozpoczęliśmy procedurę, a maksymalny okres, który może być dochodzony to 5 lat. Nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności. Gdybym każdemu kto robi coś nielegalnie miał zwracać uwagę, jak pani to sobie wyobraża, mój dzienny czas 24 godziny byłby na to zbyt krótki – bronił się wójt.
Wszystkim się spieszyło
– Chciałabym, aby państwo przeanalizowali moją skargę pod kątem urzędniczej nierzetelności wójta, manipulowania ludźmi, nieuczciwości i zwykłej bezduszności – zwróciła się do radnych nauczycielka. Radni jednak wysłuchali tylko dwóch zwaśnionych stron i postanowili pośpiesznie zamknąć sesję, uważając uwagi mieszkanki za prywatną sprawę. Nauczycielka zdążyła powiedzieć tylko: „Panie wójcie, posuwa się pan za daleko...”.
(ska)