Na spotkaniu w Boguszowicach było gorąco
Podczas spotkania z mieszkańcami, zorganizowanego przez Stowarzyszenie Obrońcy Praw Lokatorów, padały ostre słowa pod adresem władzy.
14 września w domu kultury w Boguszowicach odbyło się spotkanie z mieszkańcami, zorganizowane przez Stowarzyszenie Obrońcy Praw Lokatorów.
Spotkanie rozpoczęło się wystąpieniami kolejnych przedstawicieli stowarzyszenia. Mówiono o społecznej komisji mieszkaniowej, wspólnotach mieszkaniowych czy cenach za wodę. Na spotkaniu zabrakło jednak przedstawicieli miasta. Na sali przygotowane było nawet miejsce dla prezydenta Rybnika Adama Fudalego, ten jednak się nie pojawił, co członkowie stowarzyszenia podkreślali w każdym przemówieniu. – Nikt się do nas nie pofatygował, liczymy jednak, że odpowiedzą na nasze pytania – wyrzucał Radosław Kopczyński, rzecznik prasowy stowarzyszenia.
Wyłączyli mikrofon
Debata szybko jednak wymknęła się spod kontroli. Gorąco zrobiło się, gdy głos zabrał Stanisław Dukała, były członek stowarzyszenia, który ciskał w obecną władzę kolejne inwektywy, w przerwach zwracając się do Marka Jędrośki „panie przyszły prezydencie”. Do apogeum doszło, gdy głos zabrał Stanisław Stajer, niezależny radny Rady Miasta. – To co się dzieje teraz w Urzędzie Miasta to sekta. Radni mają wyprane mózgi – wyrzucał. Zwrócił się również bezpośrednio do obecnego na sali radnego Jana Mury, któremu oznajmił, że ten „chodzi tylko i się kłania”. Rozpoczęła się pyskówka. Po wypowiedzi Mury padło z sali: – Co ty pier... Po przekleństwach radny opuścił salę. W tym czasie pracownicy domu kultury wyłączyli mikrofony.
Spotkanie polityczne
Tadeusz Dybała, szef stowarzyszenia odpiera jednak zarzuty o „spotkaniu politycznym”, choć sam nawoływał do zrezygnowania z obecnej władzy. – Tak, my zachęcamy do niegłosowania na obecną władzę i się z tym nie kryjemy, ale zaznaczam, że nie proponujemy nikogo innego. Na spotkaniu był Marek Jędrośka, ponieważ jako jedyny oficjalnie zadeklarował na ten moment swój start – twierdzi szef stowarzyszenia.
Mówimy o konkretach
– Rzeczywiście, spotkanie nieco wymknęło się spod kontroli, ale taki jest okres przedwyborczy. Podkreślam, że my sami nie chcemy władzy. Żądamy, żeby ci, których wybraliśmy, wykonywali dobrze swoją pracę. Mówimy o konkretnych problemach i proponujemy konkretne rozwiązania. Podczas spotkania podjeliśmy np. temat wspólnot. Chcielibyśmy, żeby w przyszłości np. przy urzędzie miasta stworzyć pewnego rodzaju biuro ds. wspólnot mieszkaniowych – mówi Dybała.
Lycyna Tyl, rzecznik Urzędu Miasta Rybnik
Nikt nie zaprosił prezydenta Rybnika na spotkanie w Boguszowicach. Chyba, że zaproszeniem można nazwać sytuację, w której ktoś podczas dodatkowej sesji Rady Miasta Rybnika w sierpniu br. położył na stole niepodpisaną kartkę z informacją o spotkaniu, zwracając się w kierunku prezydenta Rybnika w nachalny sposób, kiedy ten prowadził rozmowę ze swoimi zastępcami. Co więcej, z informacji tej nie wynikało, kto personalnie zwraca się do prezydenta, a jedynie figurowała pieczątka „Stowarzyszenie Obrońcy Praw Lokatorów”. Mieliśmy więc do czynienia z jakimś dziwnym sposobem informowania o spotkaniu i próbą wprowadzenia nowego obyczaju, dalekiego od ogólnie przyjętych zasad dobrego wychowania. Zwyczajowo przyjęte jest, że termin i godzina udziału prezydenta miasta w spotkaniach z mieszkańcami ustalane są pomiędzy organizatorem spotkania i prezydentem miasta. Nie bez znaczenia jest tu również udział przedstawicieli rady dzielnicy, którzy zwyczajowo uczestniczą w takich spotkaniach, a o których obecności podczas wspomnianego spotkania nic nie wiadomo prezydentowi miasta. Zwykle proponowany jest także zakres tematów do poruszenia podczas spotkania, do których wyznaczani mogą być na przykład zastępcy prezydenta lub inni urzędnicy. Z samej informacji o spotkaniu wynika niewiele, więc niepoważne traktowanie sprawy spotkań z mieszkańcami przez wspomniane stowarzyszenie nie może – mimo wielkich chęci – być przez prezydenta Rybnika potraktowane poważnie. Dlatego też prezydent Rybnika nie weźmie udziału w spotkaniu. Nadmieniam, że z racji enigmatycznych informacji o samym przedsięwzięciu oraz braku wskazania jego tematyki nie widać też zasadności udziału w nim przedstawiciela urzędu miasta. Natomiast trudno mi odnosić się do treści plakatów, której nikt wcześniej z nami nie konsultował, a z której wynika, że spotkanie ma mieć charakter wyborczy, pomimo nieogłoszonej jeszcze kampanii wyborczej do samorządu.
(luk)