Czuchów boi się o swoją przyszłość
NWR Karbonia stara się o koncesję na płytkie wydobycie, a mieszkańcy gminy już drżą o swoje domy.
Otwarcie nowej kopalni wiąże się z nadziejami dla wielu mieszkańców na pracę i lepszy byt, ale też z obawami o związane z eksploatacją szkody.
Wielu z Czuchowian ciągle jeszcze pamięta, jak po zamknięciu kopalni Dębieńsko 10 lat temu zostali z przysłowiową ręką w nocniku, bo do tej pory wszystkie szkody nie zostały naprawione. – Tym razem tak nie będzie – zapewnia zarząd NWR Karbonia, który chce rozpocząć wydobycie pod gminą w najbliższych latach.
Jako pierwsi głośny alarm podnieśli Stanowiczanie, kiedy okazało się, że NWR Karbonia, oprócz koncesji na wydobycie węgla na głębokości od 1000 do 1400 metrów z pokładów pozostałych po kopalni Dębieńsko, będzie starała się o kolejną, umożliwiającą wydobycie węgla również z wyższych poziomów. Jeśli kopalnia koncesję otrzyma, skutki jej działalności najdotkliwiej odczują właśnie mieszkańcy Stanowic, Dębieńska i Czuchowa. W sierpniu z przedstawicielami kopalni spotkali się mieszkańcy Stanowic, ale ze spotkania niewiele wynikło. 28 września przy wspólnym stole zasiedli radni dzielnicy Czuchów i zarząd spółki.
Coś za coś
Przedstawiciele Karbonii podkreślali przede wszystkim, że interes w rozruchu kopalni ma nie tylko spółka, ale również mieszkańcy. – Jeżeli gmina ma mieć duże pieniądze, jeżeli ma być przemysł górniczy, jeżeli ma być duże zatrudnienie, to są to pewne koszty dla mieszkańców, które trzeba ponieść. Ja tylko chcę podkreślić, że do samego momentu rozpoczęcia produkcji zostanie wydanych od 450 do 500 milionów euro, czyli 2 miliardy złotych. I te pieniądze nie zostaną wydane w Londynie czy Nowym Jorku, tylko tutaj – mówił prezes zarządu NWR Karbonia Jerzy Klinowski. – My nie chcemy ludziom tłumaczyć, że wszystko będzie pięknie i ładnie, że osiadań nie będzie, bo będą. Wiemy, że ludzie mają obawy, bo mieli problemy z kopalnią Dębieńsko. Ale my jesteśmy NWR Karbonia i mogę zapewnić, że takich sytuacji nie będzie. My już teraz wypłacamy ludziom budującym domy kompensacje za koszty, jakie musieli ponieść na dodatkowe zabezpieczenia, a jeszcze nie wykopaliśmy ani jednego pokładu ziemi. – tłumaczył Klinowski.
Nic nie ukrywamy
– Na spotkaniu w Stanowicach pojawiły się zarzuty, że mieszkańcy nie byli poinformowani o tym, że staramy się o rozszerzenie koncesji. My jednak naprawdę nic nie ukrywamy, o tym powinien poinformować ludzi sołtys albo burmistrz – mówił Jan Hrapiec kierownik Ruchu Zakładu Górniczego Dębieńsko I. – Społeczność lokalna jest bardzo ważnym elementem tego całego planu. Kiedy ludzie dostaną wszystkie fakty, to mogą właściwie ocenić czy to warto czy nie warto wzmocnić ekonomicznie gminę, a jednocześnie odcierpieć to, co się będzie działo przez najbliższe lata. Mamy nadzieję, że będziemy otwarcie dyskutować i uda się przekonać mieszkańców – mówił Jerzy Klinowski.
Żeby było sprawiedliwie
– Ludzie mają obawy, że będą ponosić skutki, a nie będą mieć korzyści. Czuchów ucierpi, a wpływy pójdą do gminy, gdzie rada i tak decyduje o podziale, a my mamy tylko dwóch naszych radnych. Chcielibyśmy, żeby Czuchów, który ma np. najwięcej nieutwardzonych dróg, mógł mieć z tego jakieś bezpośrednie korzyści – mówił przewodniczący zarządu dzielnicy Alojzy Stawinoga. – Powinniśmy zobowiązać władzę, żeby podpisała ile pieniędzy trafi do Czuchowa za nasze szkody, za nasze cierpienie. Nie chcemy, żeby się okazało, że te pieniądze pójdą do Bełku albo na super wielki rynek w centrum – wtórował mu przewodniczący rady dzielnicy Roman Cop. – My rozumiemy, że te dzielnice, które najbardziej ucierpią powinny korzystać z tych pieniędzy. Możemy ze swojej strony zaproponować, że od nas zawsze ktoś może u was być na posiedzeniu, żeby omawiać bieżące sprawy, wpływy do budżetu, jakieś skutki, problemy – mówił Jan Hrapiec. – Jeśli będzie jakiś projekt wsparcia finansowego, to my jesteśmy otwarci na propozycje. Nie chodzi oczywiście o to, żeby robić dożynki co tydzień, ale jeśli jest jakiś pomysł to jesteśmy też gotowi go wesprzeć – mówił Jerzy Klinowski. – My jesteśmy świadomi tego, że jeśli kopalnia spowoduje uciążliwość, to musi to naprawić. I to kwestia uczciwości i odpowiedzialności, a nie prawa – dodawał prezes zarządu. Już w styczniu rada dzielnicy planuje zorganizować podobne spotkanie, tym razem przedstawicieli kopalni z mieszkańcami, żeby mogli zadać wszystkie dręczące ich pytania.
Beata Matuszek