Musimy zrobić rachunek sumienia
Rozmowa z Michałem Pawlaszczykiem prezesem żużlowego klubu KS ROW Rybnik.
– Czy spodziewał się pan, że ostatni mecz w bieżących rozgrywkach to będzie baraż o utrzymanie?
– W zeszłym sezonie skończyliśmy jeździć już 5 sierpnia. W tym roku kończymy prawie w zimie. Wszystko więc się wyrównało (śmiech). Gdyby mi ktoś powiedział przed sezonem, że będziemy walczyć o utrzymanie to powiedziałbym mu, iż jest w mylnym błędzie. Skład był lepszy niż rok wcześniej – przynajmniej na papierze. Chociaż ostatnie mecze pokazały, że chłopcy potrafią jeździć na żużlu.
– W zeszłym sezonie skończyliśmy jeździć już 5 sierpnia. W tym roku kończymy prawie w zimie. Wszystko więc się wyrównało (śmiech). Gdyby mi ktoś powiedział przed sezonem, że będziemy walczyć o utrzymanie to powiedziałbym mu, iż jest w mylnym błędzie. Skład był lepszy niż rok wcześniej – przynajmniej na papierze. Chociaż ostatnie mecze pokazały, że chłopcy potrafią jeździć na żużlu.
– To dlaczego jesteśmy w tym miejscu?
– No właśnie. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć kwestię dlaczego tak się ten sezon potoczył. Czy tylko prześladujący nas pech o tym zadecydował? Ja jeszcze nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno przyjdzie czas, aby zrobić rachunek sumienia. Do grudnia mamy czas żeby przygotować sprawozdanie z działalności w kończącym się sezonie.
– No właśnie. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć kwestię dlaczego tak się ten sezon potoczył. Czy tylko prześladujący nas pech o tym zadecydował? Ja jeszcze nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno przyjdzie czas, aby zrobić rachunek sumienia. Do grudnia mamy czas żeby przygotować sprawozdanie z działalności w kończącym się sezonie.
– Porozmawiajmy co by było gdyby. Cofamy się o dwa lata. Podjąłby się pan ratowania żużla w Rybniku?
– Nie. Pewnie dziś muszę odszczekać niektóre rzeczy. Sądziłem, że największym problemem w klubie jest zarządzanie. Miałem nadzieję, że poprzez odpowiednie działania uda nam się przyciągnąć biznes do klubu. Że stworzymy odpowiednie warunki do promowania wizerunku firmom. Jestem z wykształcenia marketingowcem i handlowcem. Skończyłem niezłą szkołę. Wierzyłem, że przekuję swoją wiedzę na konkretne korzyści. Szczególnie, że pierwszy sezon naszej działalności zakończył się sukcesem. Na trybunach mieliśmy fantastyczną frekwencję. Nie wiem, może to było szczęście początkującego?
– Nie. Pewnie dziś muszę odszczekać niektóre rzeczy. Sądziłem, że największym problemem w klubie jest zarządzanie. Miałem nadzieję, że poprzez odpowiednie działania uda nam się przyciągnąć biznes do klubu. Że stworzymy odpowiednie warunki do promowania wizerunku firmom. Jestem z wykształcenia marketingowcem i handlowcem. Skończyłem niezłą szkołę. Wierzyłem, że przekuję swoją wiedzę na konkretne korzyści. Szczególnie, że pierwszy sezon naszej działalności zakończył się sukcesem. Na trybunach mieliśmy fantastyczną frekwencję. Nie wiem, może to było szczęście początkującego?
– W tym roku nie było już tak kolorowo.
– Oczywiście. Los podstawiał nam nogi. Zostaliśmy kopnięci w cztery litery parę razy. Wszystko to kosztowało mnie strasznie dużo zdrowia. Niestety, nic nie jest tak jak powinno. Priorytetem dla mnie było, żeby to był nasz klub. A obecnie jest nas coraz mniej. W 2009 roku było nas średnio na stadionie 9 tys. W tym 3,5. Nie o to nam chodziło.
– Oczywiście. Los podstawiał nam nogi. Zostaliśmy kopnięci w cztery litery parę razy. Wszystko to kosztowało mnie strasznie dużo zdrowia. Niestety, nic nie jest tak jak powinno. Priorytetem dla mnie było, żeby to był nasz klub. A obecnie jest nas coraz mniej. W 2009 roku było nas średnio na stadionie 9 tys. W tym 3,5. Nie o to nam chodziło.
– Co czeka rybnicki klub?
– Teraz nie chcę odpowiadać na to pytanie. To nie jest kwestia naszej pracy, zaangażowania. My jesteśmy gotowi. Są też nowi ludzie, którzy angażują się w prace w klubie. Potrzeba jednak wsparcia firm i miasta. Wiemy wszyscy, że zbliżają się wybory i będzie to dla nas bardzo ważny temat.
– Teraz nie chcę odpowiadać na to pytanie. To nie jest kwestia naszej pracy, zaangażowania. My jesteśmy gotowi. Są też nowi ludzie, którzy angażują się w prace w klubie. Potrzeba jednak wsparcia firm i miasta. Wiemy wszyscy, że zbliżają się wybory i będzie to dla nas bardzo ważny temat.
– Uważa pan ten sezon za stracony?
– Nie. Na pewno mamy nowe doświadczenia. Możemy się zastanawiać czy w Rybniku na pewno jest potrzeba na żużel na najwyższym poziomie. Mimo takiego wyniku sportowego jestem wdzięczny wielu osobom za pracę. I im wszystkim chcę podziękować a w szczególności Dariuszowi Momotowi. Wiem, że jest kontrowersyjną osobą. Czasem najpierw mówi potem myśli, ale tacy też są potrzebni. To jest tytan pracy.
– Nie. Na pewno mamy nowe doświadczenia. Możemy się zastanawiać czy w Rybniku na pewno jest potrzeba na żużel na najwyższym poziomie. Mimo takiego wyniku sportowego jestem wdzięczny wielu osobom za pracę. I im wszystkim chcę podziękować a w szczególności Dariuszowi Momotowi. Wiem, że jest kontrowersyjną osobą. Czasem najpierw mówi potem myśli, ale tacy też są potrzebni. To jest tytan pracy.
– Kiedy będziemy mogli porozmawiać o przyszłości KS ROW Rybnik?
– Myślę, że to kwestia kilku najbliższych tygodni.
– Myślę, że to kwestia kilku najbliższych tygodni.
Rozmawiał: Marek Pietras