Zabójca Eugeniusza Wróbla pójdzie się leczyć
Syn byłego wiceministra poćwiartował ojca, bo nie wiedział, co robi.
Wszystko wskazuje na to, że sprawa przeciwko Grzegorzowi W. zostanie umorzona. Biegli psychiatrzy orzekli, że jest niepoczytalny i zamiast do więzienia, powinien trafić do zakładu opieki psychiatrycznej.
– Wniosek o umorzenie z opinią biegłych co do niepoczytalności Grzegorza W. zostanie przesłany jeszcze w tym roku lub w styczniu – mówi Jacek Sławik prokurator rejonowy z Rybnika. Biegli psychiatrzy nie mieli żadnych wątpliwości, że Grzegorz W. był niepoczytalny w chwili popełnienia zbrodni. Jeśli sąd przychyli się do wniosku prokuratury, syn Eugeniusza Wróbla zostanie przeniesiony do zakładu z opieką psychiatryczną wskazanego przez sąd.
Jak udało się nam ustalić, Grzegow W. wcześniej nie leczył się psychiatrycznie. Lekarzom trudno jest ocenić również, kiedy choroba się pojawiła.
Tymczasem syn Eugeniusza Wróbla przebywa obecnie w Zakładzie Karnym w Raciborzu. Przysługuje mu codziennie 1 godzina spaceru. – Osadzeni, jako tymczasowo aresztowani, są oddzieleni od tych skazanych. Osadzonych dzielimy również na tych palących i nie palących. W przypadku, gdy osoba ma obniżoną sprawność psychiczną jest pod stałym dozorem. Nigdy nie zostaje w celi sama. Cały czas ma również dostęp do lekarzy, psychologów i oczywiście do leków – wyjaśnia kpt. Marek Kwiecień z ZK Racibórz. Do tej pory tylko jedna osoba poprosiła o widzenie z Grzegorzem W., a mianowicie jedna z dwóch sióstr, która otrzymała zgodę od prokuratora.
Worki do Zalewu
Eugeniusz Wróbel zaginął 15 października. Dzień później, informację o zniknięciu ojca przekazała dziennikarzom jego córka. Jeszcze tego samego dnia wieczorem policja zatrzymała syna poszukiwanego. W prokuraturze Grzegorz W. przyznał się do zbrodni. Później, na posiedzeniu sądu, który decydował o jego aresztowaniu, odwołał swoje wyjaśnienia. Według ustaleń śledczych, do zbrodni doszło w domu Wróbla, potem zwłoki zostały poćwiartowane, zapakowane do worków, przewiezione nad Zalew Rybnicki i tam z łodzi sprawca wrzucił je do wody. Kolejne badania w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach potwierdziły, że ludzkie szczątki znalezione w zalewie to fragmenty ciała byłego wiceministra. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w połowie listopada.
Piła łańcuchowa
Prokuratorzy ustalili, że przyczyną śmierci byłego wiceministra były rany szyi i klatki piersiowej, które spowodowały uszkodzenia głównych arterii oraz narządów. Prawdopodobnie zadane zostały nożem, o którym wspominał sam podejrzany. Jak udało się nam dowiedzieć, narzędzie zbrodni również zostało wrzucone do Zalewu i nie udało się go odnaleźć.
Ciało zostało prawdopodobnie poćwiartowane piłą mechaniczną, opisywaną przez syna zamordowanego, i jej nie udało się znaleźć. Grzegorz W. na przesłuchaniach mówił, że piłę umieścił w jednym z kontenerów na katowickim osiedlu. Śledczym udało się tam odnaleźć ślady biologiczne Eugeniusza Wróbla. Prokuratura jednoznacznie wykluczyła udział osób trzecich.
Dlaczego?
Od samego początku media zastanawiały się co mogło być przyczyną tak potwornej zbrodni. Pojawił się wątek finansowy. Mówiło się o wyjeździe Grzegorza W. do Stanów Zjednoczonych. Ojciec miał mu odmówić udzielenia pożyczki. Ocena biegłych, zdaniem prokuratury rozwiązuje problem motywu. – Biegli w warunkach ambulatoryjnych nie mieli wątpliwości, że podejrzany był zupełnie niepoczytalny podczas popełniania czynu – informuje prokurator Jacek Sławik.
(luk)