Miał być Klub Kobiet, a powstało Koło Gospodyń Czuchowskich
Kilka mieszkanek dzielnicy skrzyknęło się i... założyło koło gospodyń. Działają już od 9 miesięcy.
Zaczęło się od „klachów” przy kawie trzech czuchowianek – Urszuli Sędzik, Celiny Bluszcz oraz Bożeny Kluczniok. Pierwsza rzuciła pomysł, pozostałe dwie go podchwyciły. Dzięki przychylności miejscowego proboszcza na spotkania dostały pomieszczenie w Domu Parafialnym.
Zadziałała poczta „pantoflowa”
Mieszkanki Czuchowa od zawsze miały ciekawe pomysły oraz chęci i zapał do działania. Brakowało im tylko kogoś, kto je zorganizuje i nimi pokieruje. Wiadomości o powstaniu koła rozeszły się pocztą pantoflową oraz dzięki ogłoszeniom w kościele. Efektem było pierwsze spotkanie 12 marca, na którym zjawiło się osiem pań i cała masa pomysłów. – Nie było wyjścia. Zorganizowałyśmy następne spotkanie – mówi Urszula Sędzik. Frekwencja wzrosła do 11 osób a działalność powoli zaczęła się rozkręcać. Panie zaplanowały oficjalne rozpoczęcie działalności na 27 marca. Zakasały rękawy i wzięły się do roboty. Przygotowały spotkanie wielkanocne, gdzie po raz pierwszy zaprezentowały się publicznie. Przedstawiły scenkę kabaretową „Nie ma jak to w Czuchowie”, a na fantazyjnie przyozdobionych stołach zaprezentowały wypieki i świąteczne ozdoby.
Dobra zabawa
W ciągu pół roku do koła przystąpiło około 30 kobiet (od święta pań jest nawet 36). Najaktywniejsza jest 15. Wystarczy, by któraś rzuciła pomysłem, a reszta natychmiast zabiera się za jego realizację. Spotykają się w Domu Parafialnym raz, dwa razy w tygodniu. Podczas wspólnych wieczorów śpiewają śląskie piosenki, opowiadają wice, gotują pyszne potrawy, pieką ciasta i wymieniają się przepisami. Uprawiają nawet nordic walking. Jeśli któraś z pań ma urodziny spotykają się i wspólnie je świętują. Czuchowskie gospodynie nie tylko dobrze się bawią. – Organizujemy kiermasze, biesiady, imprezy dla dzieci i dorosłych oraz akcje charytatywne – mówi Celina Bluszcz. Członkinie Koła zachęcają inne mieszkanki, by przyszły na spotkania. – To o wiele lepsza rozrywka niż oglądanie seriali w telewizji – przekonują. Wiele kobiet miałoby ochotę zawitać na spotkania, ale trochę odstrasza je lokalizacja. – To, że spotykamy się w Domu Parafialnym przy kościele nie oznacza, że śpiewamy religijne pieśni i cały czas się modlimy. Modlić się chodzimy do kościoła, a tu jest wesoło i super zabawa – odpowiadają czuchowskie gospodynie.
(ms)