Ofiara kuligu zmarła w klinice
W nocy z 17 na 18 lutego w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki zmarła 7-letnia Julka. 26-grudnia uległa ciężkiemu wypadkowi podczas kuligu i od tego czasu walczyła o życie.
Informację o śmierci 7-letniej dziewczynki potwierdza prokurator Wojciech Zieliński z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu. – Informację otrzymaliśmy dziś rano – mówi. Prokuratura zarządziła sekcję zwłok.
Do fatalnego wypadku doszło w Turzy Śląskiej (powiad wodzisławski) na ul. Kościuszki. 42-letni ojciec siedmiolatki zorganizował kulig. Do dwóch psów husky przyczepił sanki, na których siadła jego córeczka. Sam mężczyzna jechał powoli samochodem przed zaprzęgiem. – W pewnym momencie kierowca zauważył nadjeżdżające z przeciwnego kierunku mitsubishi. Wyszedł więc z samochodu, żeby zatrzymać psy. Zwierzęta jednak przebiegły na drugi pas ulicy, gdzie właśnie nadjechał samochód marki mitsubishi – mówił kom. Mariusz Zieliński z wodzisławskiej drogówki. Z punktu widzenia 23-letniego mieszkańca Czyżowic, który kierował mitsubishi sytuacja na drodze przedstawiała się następująco – widział stojący na przeciwnym pasie samochód, zza którego w pewnym momencie wybiegły dwa psy ciągnące sanie. Kierowca zaczął hamować, ale nie uniknął uderzenia w sanki z dziewczynką. W pierwszej wersji mówiło się, że auto wpadło w niekontrolowany poślizg. Tę okoliczność biegły wstępnie wykluczył. 23-latek był trzeźwy.
Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu prowadzi śledztwo w tej sprawie. Przesłuchała m.in. w charakterze świadka kierowcę mistubishi. Śledczy komentują śledztwo jako skomplikowane.
(tora)