Stanowcze „nie” dla planów kopalni
Mieszkańcy nie chcą słyszeć o wysypywaniu kamienia na terenie „Podkościela”.
JANKOWICE. Mieszkańcy spotkali się na zebraniu wiejskim, aby zapoznać się z planami Centrum Wydobywczego „Południe”. Zebrani przeprowadzili gradobicie pytań.
Na spotkanie, oprócz samorządowców z gminy, przybyli także dyrektor Centrum Wydobywczego „Południe” Stanisław Konsek oraz dyrektor KWK Jankowice Czesław Mazurek. Kompania Węglowa ma w stosunku do Jankowic dalekosiężne plany. W rejonie „Podkościela” kopalnia Jankowice ma składować skałę płoną. Przedstawiciele Kompanii przybyli na zebranie, aby zapoznać się z opiniami mieszkańców. – Obecnie kopalnia wydobywa 12 tys. ton węgla na dobę i produkuje średnio 5 tys. ton kamienia, choć były czasy, że tego kamienia było dwukrotnie więcej – tłumaczy dyrektor CW „Południe” Stanisław Konsek. Obecnie niepotrzebny kamień lokowany jest w dwóch miejscach. Pierwsze z nich to zwał północny na terenie Rybnika, a drugi to teren gmin Świerklany i Marklowice w rejonie szybu VI KWK Jankowice. – Teren siada, więc wyrównujemy to co wybieramy z dołu. Rodzi się problem taki, że kopalnia ma złoża na kilkadziesiąt lat. Trzeba zagospodarować to, co oprócz węgla produkujemy. Szukamy terenu, gdzie można to w sposób najmniej konfliktowy deponować, jednocześnie podnosząc rzędną do poziomu pierwotnego stanu – mówi Konsek. Jednym z rejonów, który już w latach 90. ubiegłego wieku był brany pod uwagę było jankowickie „Podkościele”. Obecnie w tym rejonie węgiel wydobywa kopalnia Chwałowice, przez co teren osiadł na 22 metry. Powstało w ten sposób bezodpływowe zalewisko, wokół którego powstało kilka dzikich wysypisk śmieci.
Uchronią kościół
Kopalnia była zmuszona zbudować pompownię, która funkcjonuje do dzisiaj. – KWK Chwałowice ma złoża na około 70 lat. 140 mln ton zasobów operatywnych – podkreśla dyrektor. Oznacza to, że jankowicki teren opadnie jeszcze o kilkanaście metrów, ponieważ według przewidywań, w tej partii wydobycie będzie trwało do końca funkcjonowania kopalni. KWK Chwałowice obecnie składuje kamień na terenie Rybnika, jednak problem ma w tej kwestii KWK Jankowice. Rejon szybu VI ma ograniczoną zasobność i według planów składowanie skały w tym miejscu zakończy się za kilka lat. Obecnie w pobliżu skarpy „Podkościela” znajduje się zabytkowy kościół pw. Bożego Ciała. Dyrekcja kopalni uważa, że rekultywacja terenu przez wcześniejsze składowanie skały pozwoliłaby uchronić zabytek przed osunięciem się razem ze zboczem. Mieszkańcy wysłuchali prezentacji planów Kompanii Węglowej oraz mogli obejrzeć makietę terenu po rekultywacji z kortami tenisowymi, boiskami, ścieżkami rowerowymi.
Szantaż emocjonalny?
Dyrektorzy podkreślili, że zagospodarowanie jankowickiego terenu uchroni KWK Jankowice przed zwolnieniami pracowników i ograniczeniem produkcji. Mieszkańcy obecni na zebraniu odebrali to jednak jako szantaż. – Wszystko ładnie wygląda na zdjęciach, planach i prezentacjach. Jednak jaka jest rzeczywistość mamy świadomość obserwując nasze „moczydła”. Teren wygląda makabrycznie. Jeśli popatrzeć na Jankowice to wygląda to tak, że od północy mamy zwały, od wschodu zwały, od południa też. Za chwilę zasypani zostaniemy całkiem i Jankowice znikną – wzburzał się radny Adam Szulik, który za swoje wystąpienie otrzymał od mieszkańców gromkie brawa. Pojawiły się głosy, że w całej wizji zapomniano o ludziach. Okazuje się, że kopalnia jest już właścicielem sporej części terenu „Podkościela”, bo aż 20,29 ha gruntów. Do wykupienia pozostało już niewiele. – Widzę, że ktoś tutaj chce na nas wywrzeć szantaż emocjonalny. Kiedy powstanie zwał, cena działek w pobliżu automatycznie spadnie. Kto za to zapłaci? – pytał jeden z mieszkańców.
6 procent budżetu
Wpływy z opłaty eksploatacyjnej, jaką wobec gminy reguluje Centrum Wydobywcze „Południe” to ponad 2 mln złotych rocznie, do czego dochodzą jeszcze podatki od nieruchomości. To około 6 procent dochodów gminy. – Z podatku odprowadzanego z wynagrodzenia każdego pracownika prawie 39 procent wraca z powrotem do gminy. To też trzeba brać pod uwagę, jeśli mówimy o wpływach – mówi Stanisław Konsek. Kopalnia jednak nie planuje płacić gminie za tonę skały, która miałaby być składowana w Jankowicach. Według planów dobowo miałoby przybywać aż 5,5 tys. ton. Rocznie daje to ok. 1 375 000 ton. Wysypywanie kopalnianych odpadów zajęłoby 10 lat, aby wysokość terenu osiągnęła poziom położenia kościoła. – Ciężarówki nie dość, że nie dałyby nam żyć, to doszczętnie zniszczyłyby drogi – twierdzą mieszkańcy.
Decyzje na jesień
Radny Adam Szulik od razu przedstawił zebranym projekt uchwały zebrania wiejskiego, w której mieszkańcy nie wyraziliby zgody na zagospodarowanie kłopotliwego terenu. – To są na razie propozycje, więc mamy jeszcze czas na przemyślenie. Nikt nam nie karze niczego na razie decydować, jednak trzeba to dokładnie wszystko rozważyć – starała się uspokoić sytuację Bożena Chmielewska. Ostatecznie po uzgodnieniu z sołtysem mieszkańcy doszli do wniosku, że na jesieni tego roku zorganizowane zostanie kolejne zebranie wiejskie, na którym podjęta zostanie wspólna decyzja o przyszłości terenu „Podkościela”. – Obecnie ten teren wygląda strasznie i nie ma co ukrywać, że trzeba coś z tym zrobić – komentuje radny powiatowy Andrzej Kiełkowski. W podobnym tonie wypowiada się także przewodniczący rady gminy Włodzimierz Barwinek. – My jako radni reprezentujemy głos większości naszego społeczeństwa i w związku z tym dostosujemy się do decyzji mieszkańców. W bardziej jasny i przejrzysty sposób chcielibyśmy także poznać, co będzie się działo w tym rejonie po ewentualnym składowaniu skały – stwierdza.
Antoni Mrowiec, wójt Świerklan
Jeśli chodzi o „Podkościele”, a konkretnie tzw. moczydła, to można skorzystać z środków unijnych na renowację tego terenu. Jest to program rewitalizacji terenów poprzemysłowych. W tej chwili moczydła są idealnym terenem do jazdy na quadach. Gdyby o ten teren dobrze zadbać, to jest to świetna sprawa właśnie dla tego typu sportów. Wszystko jest do rozważenia, tak samo jak wizja stoku narciarskiego. Niczego jednak nie można zrobić z dnia na dzień. Według dokumentacji stok ma 500 metrów zjazdu, więc nie trzeba by jechać po pracy gdzieś w góry, ale poszusować u siebie. Wszystko można zrealizować, ale do tego są potrzebne lata, poczynając od utworzenia dokumentacji, aż po właściwe prace.
Szymon Kamczyk