Rybnik po koncercie
13 czerwca okazał się nie tylko dniem wielkiego koncertu. Był także czasem wielkiej próby – dla rybniczan, dla władz, dla służb komunalnych i porządkowych. Czy wszystko zagrało tak dobrze, jak Bryan Adams?
Zdaliśmy egzamin
Przede wszystkim sukcesem było przeorganizowanie miasta – zamknięcie niektórych ulic, parkingi umieszczone w odpowiednich miejscach. Przechodząc przez centrum miasta na godzinę przed koncertem trudno było zauważyć, że coś faktycznie dzieje się przy Gliwickiej. – Zadania były podzielone na dwie części – MJM Prestige zajmowało się organizacją obiektu, a my całym zapleczem poza stadionem. Samą współpracę z organizatorem oceniam bardzo pozytywnie, nie wspominając już o naszych służbach, które wzorowo podeszły do organizacji parkingów, objazdów i zapewniały bezpieczeństwo – mówi prezydent Adam Fudali. – Nie można nie wspomnieć o Zieleni Miejskiej i RSK, których głównym zadaniem było zabezpieczenie i przygotowanie parkingów. Gdyby nie to, Rybnik nie wyglądałby tak spokojnie tego dnia, a za to chyba wszyscy jesteśmy wdzięczni – dodaje prezydent. A czy można było coś zmienić lub poprawić? – To był nasz pierwszy tak duży koncert i można się spodziewać, że wiele rzeczy mogło być niedogranych. Jestem bardzo wyczulony na wszystkie sugestie i uwagi, a szczerze powiedziawszy nie docierają do mnie na razie głosy, że coś można było zmienić – mówi Fudali. – Oczywiście, pozostaje kwestia frekwencji. Spodziewam się, że gdyby ceny biletów, na które nie mieliśmy żadnego wpływu, były niższe, ludzi z pewnością byłoby więcej. Jednak i w tym wypadku narzekać nie możemy – dodaje. Nasze miasto zdało tego dnia bardzo ważny egzamin, podkreślają to wszyscy zaangażowani w organizację i obsługę koncertu. Rybniczanie marzą, by tego typu imprezy organizowane były cyklicznie i jak najczęściej. Okazuje się, że to wcale nie pobożne życzenia. – Z uwagi na bardzo dobrą współpracę, jak i wzorową organizację przedsięwzięcia, już teraz firma MJM Prestige wyraża chęć dalszych wspólnych działań. Nie można jeszcze oczywiście rozmawiać kogo, kiedy i za ile będziemy w Rybniku gościć, na to jest o wiele za wcześnie. Ważne jest, że koncert Bryana Adamsa był lekcją i testem, który naprawdę dobrze zaliczyliśmy, a to będzie procentowało – mówi prezydent miasta. – Tak samo zresztą, jak procentować będzie gigantyczna promocja Rybnika. Kiedyś trzeba było ludziom z północnej Polski mówić, gdzie jest Rybnik. Teraz mówi się po prostu „jestem z Rybnika” i wszystko jest jasne – dodaje.
Miasto otwarte
Na uwagę zasługuje również krajobraz Rybnika po koncercie i tuż przed jego zakończeniem. Muzyka dochodząca ze stadionu i 12–15 tys. ludzi tam się bawiących (dane organizatora i służb porządkowych są rozbieżne) nie przeszkadzały mieszkańcom spędzać czas na rynku, w ogródkach piwnych czy po prostu na spacerach. Centrum pozostało niezakorkowane i niezatłoczone, a to bardzo ważny aspekt, jeśli bierze się pod uwagę inne, może nawet większe koncerty w przyszłość. Umiejscowienie stadionu przy Gliwickiej i fakt, że tuż za nim roztaczają się puste połaci terenu jest idealnym rozwiązaniem na tego typu imprezy. Miejmy nadzieję, że miasto z tej okazji skorzysta.
Marek Grecicha