Połączyła ich miłość do gołębi
Pół wieku małżeństwa i jednocześnie wspólnej pasji, to rocznica, jaką obchodzili Regina i Alojzy Cieślok.
Państwo Regina i Alojzy Cieślok w niedzielę 18 września obchodzili jubileusz 50–lecia pożycia małżeńskiego. Oprócz węzła małżeńskiego, od pół wieku łączy ich również wspólna pasja – hodowla gołębi pocztowych.
Szczerbice. Śląsk słynie z hodowców gołębi. Każdy jednak wie, że zdobycie pucharu i mistrzostwa to duża sztuka. Państwo Cieślok w ciągu 50 lat trwania wspólnej pasji, zdobyli kilkadziesiąt pucharów za miejsca na podium, również w skali województwa. – Nie mamy już miejsca na przechowywanie kolejnych pucharów, więc mąż często już z nich rezygnuje – zdradza Regina Cieślok. – Kiedyś za zdobycie miejsc na podium otrzymywaliśmy kryształowe wazony, później przyszedł czas na puchary. Nasza pasja trwa od 1962 roku, krótko po naszym weselu. W mojej rodzinie hodowla gołębi była tradycją. Gołębie miał mój ojciec, brat i w końcu ja również. To jest zaszczepione w żyłach – mówi Alojzy Cieślok. Pani Regina wspomina, że ją również od zawsze ciekawiło gołębiarstwo. – Zawsze całą rodziną zbieraliśmy się w niedzielę, kiedy odbywały się loty. Mój brat również hodował gołębie pocztowe i bardzo mi się to podobało. Już też miałam to we krwi. Tak się później złożyło, że wybrałam na męża mężczyznę o podobnych zainteresowaniach. Dlatego mąż nigdy nie miał ze mną problemów. Jeżeli trzeba było gołębie gdzieś zawieźć, to brałam rower, a później samochód i jechaliśmy. Często się zdarzało, że również przywoziłam na rowerze karmę z Rybnika. Tam mogłam jechać na rowerze, z powrotem już tylko koło niego iść. Kiedy mąż był w pracy, a odbywały się loty, nabijałam obrączki do zegara. Teraz również staramy się zainteresować pasją nasze dzieci i wszyscy żyjemy lotami oraz emocjonujemy się wspólnie – zapewnia pani Regina.
Recepta na sukces
Na ścianach mieszkania państwa Cieślok można zobaczyć dziesiątki trofeów zdobytych w zmaganiach gołębiarzy. Które jest najważniejsze? – Mistrzostwo Śląska – odpowiada bez namysłu pan Alojzy. – Zdobyte było w 1993 roku, a później Śląsk został podzielony na dwa rejony. W Śląsku południe udało mi się zdobyć mistrzostwo dwa razy, a cztery razy drugie miejsce. Po czternastu latach od powstania okręgu, jestem na pierwszym miejscu w mistrzostwie tradycyjnym. W oddziale gaszowickim nie pamiętam ile razy zrobiłem mistrza. Powiedzmy, że kilka razy – mówi skromnie pasjonat. Czy jest jakaś recepta na tak liczne osiągnięcia i ile czasu należy poświęcać gołąbkom? – Trzeba przynajmniej 3 godziny dziennie ofiarować. Dzisiaj ciężko jest hodować gołębie. Trzeba mieć przede wszystkim dużą wiedzę. Po drugie trzeba być także po trochu weterynarzem. Jest bowiem wiele zagrożeń, m.in. wirusów, które atakują ptaki. Należy jak najbardziej unikać antybiotyków, a wszystko leczyć ziołami. To uodparnia ptaki. Kiedy rano wejdzie się do gołębnika i wysypie się karmę, trzeba obserwować, czy wszystkie gołębie chcą jeść. Jeśli jeden, czy drugi nie wykaże zainteresowania, coś jest nie tak – stwierdza pan Alojzy.
Dzwonią z całej Polski
– Wiele razy zdarza się, że inni hodowcy przychodzą się naradzić, co może dolegać gołębiowi. Później często okazuje się, że sposób zaproponowany przez męża okazał się strzałem w dziesiątkę. Ważna w tym wszystkim jest także rodzinna współpraca i wsparcie. Myślę, że to również ma duży wpływ na późniejsze osiągnięcia – sugeruje Regina Cieślok. Pan Alojzy natomiast jest pewny, że w przypadku choroby, czy niedyspozycji, jego małżonka dopilnuje inwentarza. Obecnie Cieślokowie hodują ok. 70 sztuk gołębi pocztowych. Kilkanaście lat temu mieli ich dwa razy tyle. Obecnie Alojzy Cieślok znany jest już praktycznie w całym krajowym świadku hodowców. Wiele gołębi, które osiągają dobre wyniki pochodzi właśnie z jego hodowli. – To cieszy, kiedy ktoś dzwoni, aby podziękować za dobry materiał. Wtedy widać, że nasza praca nie idzie na marne – podsumowuje Regina Cieślok. Z okazji 50 lat wspólnego pożycia małżeńskiego, państwu Reginie i Alojzemu Cieślok życzymy sukcesywnej kontynuacji pasji w miłości oraz wielu naśladowców, szczególnie wśród młodego pokolenia.
Szymon Kamczyk