Odstawili nas na boczny tor?
Uruchomiono gazociąg, który omija Polskę. – Tego nie można było zablokować – mówi eurodeputowany ze Świerklan Bogdan Marcinkiewicz.
– Gazociąg od samego początku wzbudza w naszym kraju kontrowersje ze względu na pominięcie oczywistych interesów Polski, jako kraju tranzytowego. Niestety, jako projekt priorytetowy dla UE nie mógł zostać przez nikogo zablokowany. Firmy finansujące tego typu przedsięwzięcia szukają możliwości ograniczenia kosztów. Wiadomo było, że prędzej czy później wykorzystają możliwości ominięcia Polski – konkluduje europoseł.
Biegnący po dnie Morza Bałtyckiego gazociąg stanowi najbardziej bezpośrednie połączenie między olbrzymimi rezerwami gazu ziemnego w Rosji a rynkami energetycznymi Unii Europejskiej. W 2006 roku Rada UE i Parlament Europejski przyznały gazociągowi Nord Stream status „projektu leżącego w interesie Europy”. Taki status nadaje się inwestycjom, które wzmacniają rynek i zapewniają zabezpieczenie dostaw surowców.
– Uruchomiony gazociąg to z pewnością dobra wiadomość dla 27 mln europejskich odbiorców gazu. Połączenie pomijające kraje, które nie są w strukturach Unii Europejskiej daje gwarancje bezpieczeństwa dostaw – twierdzi Marcinkiewicz.
Innym problemem jest kwestia reeksportu gazu. Gazprom nie zgadzał się na przesyłanie paliwa do krajów trzecich np. Polski w przypadku niedoborów paliwa płynącego innymi nitkami. W sprawę zaangażował się Parlament Europejski. Rozwiązaniem ma być opracowane dwa lata temu „rozporządzenie gazowe”
– Jest to swego rodzaju narzędzie na wypadek problemów z dostawami poprzez Ukrainę i Białoruś. Dlatego tak ważne są interkonektory łączące Polskę z sąsiadami. Czy uważam, że zostaliśmy odstawieni na boczny tor? Uważam, że nie ma sensu rozpaczać nad rozlanym mlekiem. Gazociąg powstał, gaz płynie. Musimy patrzeć w przyszłość. Nie wolno popełniać podobnych błędów w przyszłości – kończy Marcinkiewicz.
(pm)